Przypomnijmy, że Joanna Kondratowicz zatrudniła opiekunkę, Ewa G., jeszcze przed narodzinami syna. Jak twierdzi niania, Adrian spędzał z nią dużo czasu i wreszcie został u niej na stałe. Zdaniem pani Ewy matka przestała odwiedzać chłopca. Ten bardzo przywiązał się do swojej opiekunki. Zaczął ją nazywać mamą. We wrześniu 2005 roku Ewa G., opiekunka wtedy 3,5 letniego Adriana, złożyła do sądu wniosek o ograniczenie władzy rodzicielskiej biologicznej matce. Sąd uznał, że to opiekunka jest dla chłopca matką i na czas trwania sprawy oddał Adriana pod jej opiekę. Historia budziła emocje. Adrian i obie kobiety stali się bohaterami programów telewizyjnych i licznych artykułów prasowych. Część z nich jednoznacznie opowiadała się po stronie biologicznej matki. - Osoby, które nie znały sprawy od podszewki, uznawały, że niania uprowadziła matce dziecko. A dobrze wiemy, że tak nie było. Z punktu widzenia dziecka, to pani Ewa była matką – mówi Beata Kolska-Lach z Komitetu Ochrony Praw Dziecka w Poznaniu. Po kilku miesiącach matka Adriana odwołała się od decyzji sądu rejonowego. Sąd wyższej instancji nakazał opiekunce natychmiastowe przekazanie chłopca. - To była wyjątkowa sytuacja, która ludziom nie mieści się w głowie. Wierzyli w to, co mówiła Joanna. A pani Joanna nie pracowała. Swoje dziecko porzuciła. Pozostawiła go na te lata u mnie – wspomina Ewa G. Z kim Adrian był mocniej związany? Z biologiczną matką czy opiekunką? Odpowiedź miały dać badanie psychologiczne. Matka chłopca nie dopuściła jednak do nich. Lekceważąc postanowienie sądu, ani razu też nie przyprowadziła Adriana na spotkanie z Ewą G. - W żaden sposób więzi emocjonalne dziecka nie zostały ochronione. Minął rąk. Chłopiec był u mamy. Przez rok sąd był bezsilny w zobowiązaniu matki do wykonania specjalistycznych badań. Kiedy decyzja o tym badaniu zapadła, to matka się nie stawiła – mówi Beata Kolska-Lach z Komitetu Ochrony Praw Dziecka w Poznaniu. Sąd Rejonowy w Poznaniu ograniczył pani Joannie władzę rodzicielską nad Adrianem i jego siostrą Darią. Kobieta dostała kuratora sądowego i została zobowiązana do kontynuowania terapii rodzinnej. Lecz chociaż sąd uznał, że opieka pani Joanny nad dziećmi nie do końca jest prawidłowa, to wygrała walkę o opiekę nad chłopcem. - Jestem zadowolona. Najważniejsze, że dzieci zostały ze mną. Mam nadzieję, że pani Ewa wreszcie odczepi się ode mnie i od mojej rodziny – stwierdziła Joanna Kondratowicz, matka chłopca. Opiekunka Ewa G. sama zrezygnowała z dalszej walki o Adriana. - Uważam, że dziecka nie można szarpać. Dlatego już dużo wcześniej zrezygnowałam z ustanowienia rodziny zastępczej. Walczyłam, aby Adrian mógł mieć chociaż kontakt ze mną. Dzisiaj na koniec sprawy zrezygnowałam z tego też. Wiem, że mama nigdy się na to nie zgodzi. A to dziecko ma być szczęśliwe i wolne od stresów – mówi Ewa G. Adrian zostaje u matki. Jak kobieta poradzi sobie z opieką i wychowaniem dzieci? Wątpliwości budzi między innymi postępowanie obecnego partnera pani Joanny. Mężczyzna miał sprawę sądową za postrzelenie człowieka i nielegalne posiadanie broni. Matka Adriana także stawała przed sądem w sprawie karnej. Chodziło o majątek chłopca i jego siostry po ich zamordowanym ojcu. - Przywłaszczyła sobie te pieniądze. Tak stwierdził sąd w wyroku z 18 stycznia 2007. Skazał Joannę K. za ten czyn na karę roku więzienia z zawieszeniem na trzy lata. Sad ustalił wartość przywłaszczonych pieniędzy na kwotę 178 tys. zł – powiedział Krzysztof Godlewski, wiceprezes Sądu Rejonowego w Poznaniu. - Zostałam za to ukarana i nie będę tego komentować. Nie pracuję, ale mam z czego utrzymać dzieci. Mam pieniądze i nie chcę mówić na ten temat – mówi Joanna Kondratowicz, matka Adriana. Zobacz także:Kto będzie matką Adriana?Nadal walczą o AdrianaAdrian oddany mamie