Lekarz od przyszywania rąk. "Bardziej pasuje nie House, a Frankenstein"

TVN UWAGA! 4296853
TVN UWAGA! 224102
Jedni nazywają go polskim doktorem House'em, inni chirurgiem od spraw niemożliwych. Doktor Adam Domanasiewicz z Wrocławia każdego dnia walczy: w szpitalu o usprawnienie swoich pacjentów, a w wolnych chwilach toczy walki rycerskie, które są jego wielką pasją. Kim jest sławny lekarz, który jako jedyny na świecie przeszczepił rękę mężczyźnie urodzonemu bez dłoni? Zapraszam na reportaż Agnieszki Mrożek.

Adam Domanasiewcz to wybitny chirurg, znany z nowatorskich operacji i odwagi. Miesiąc temu jako pierwszy na świecie wraz ze swoim zespołem przeszczepił rękę mężczyźnie, który urodził się bez dłoni. Do tej pory lekarze uważali, taki zabieg za niemożliwy i pozbawiony sensu, bo ich zdaniem pacjent nie będzie umiał używać przyszytej kończyny. O przełomowej operacji mówił cały świat.

- Głęboko wierzyłem, że to ma sens. Cały mój zespół w to wierzył - mówi Adam Domanasiewicz w rozmowie z rerpoterką UWAGI!.

Domanasiewicz: powiedziałem "Piotrek, zegnij palce"

Pacjent po przeszczepie to 33-letni Piotr Tchórz. Pod koniec października w telewizji zobaczył apel doktora Domanasiewicza, że szpital szuka chętnych do przeszczepów rąk. Miesiąc po tym, jak się zgłosił, dostał telefon, że jest dla niego kończyna od dawcy. Operacja trwała 13 godzin.

- Kiedy go wybudziliśmy, poruszyłem jego palcami, żeby wysłać sygnał do tych mięśni, które nigdy nie zginały palców, nigdy ich nie prostowały. On na to patrzył, sygnał poleciał do mózgu i on już identyfikował, gdzie jest ten bodziec - tłumaczy lekarz. - Powiedziałem: "Piotrek, zegnij palce" i on je zgiął - wspomina.

Piotr Tchórz od dawna marzył, żeby być w pełni sprawnym, ale trudno było mu uwierzyć, że kiedykolwiek będzie miał rękę. - Pojawiły się łzy radości - opowiada Piotr Tchórz pierwsze chwile po przebudzeniu po operacji i dodaje, że najchętniej nową dłonią wykonałby zwykłe czynności takich jak zjedzenie obiadu sztućcami. - Dostałem szansę na nowe życie. To są bogowie - mówi.

"Dla mnie to jest geniusz"

Doktor Adam Domanasiewicz jest członkiem wielu międzynarodowych towarzystw naukowych, wielokrotnie nagradzany był za osiągnięcia medyczne, brał także udział w misjach w Sierra Leone. Ma na koncie pionierskie zabiegi, m.in. pierwszy jednoczesny przeszczep obu kończyn żołnierzowi. - Operowaliśmy go sobotę, niedzielę i w poniedziałek zapadła decyzja, żeby jedną z rąk amputować. Nie wyobrażałem sobie, że polegniemy - wspomina lekarz i dodaje, że wtedy naprawdę się obawiał. - Bałem się porażki - przyznaje.

- Dla mnie to jest geniusz - mówi koleżanka zza stołu operacyjnego doktora, Monika Pfanhauser. Wspomina sytuacje, kiedy Adam Domanasiewicz diagnozował jakąś rzadką chorobę, o jakiej ona sama nie miała nawet pojęcia, że istnieje.

Niektórzy porównują go do doktora House'a, ale on ma inny pomysł. - Bardziej by pasowało nie "doktor House", ale "doktor Franktestein" - żartuje.

"Wariat na pograniczu psychopatii"

Trudno w to uwierzyć, ale medycyna nie była dla Adama Domanasiewicza tym, o czym marzył od dziecka. Wolał zostać wynalazcą, zajmującym się ochroną środowiska. - Mocno z żoną, która też jest lekarzem, namawialiśmy go na medycynę. Przekornie poszedł na politechnikę. Na szczęście po roku zmienił zdanie - przyznaje ojciec doktora, też lekarz i też Adam. Niedługo potem jego syn z wyróżnieniem ukończył studia medyczne.

Adam Domanasiewicz oprócz pracy ma wiele pasji. Uwielbia nurkowanie i wspinaczkę wysokogórską, jest też członkiem Trzebnickiego Stowarzyszenia Jazdy Historycznej. Ponieważ z pochodzenia jest Ormianinem, sześć lat temu stworzył drużynę ormiańską i wraz z nią bierze udział w inscenizacjach bitwy pod Grunwaldem.

- Gdybym nie został chirurgiem, to byłbym albo himalaistą, albo jakimś ekstremalnym nurkiem, czy speleologiem - przypuszcza lekarz i dodaje: - Wszystkie te pasje, które mnie pociągają, zawsze związane są z jakąś dawką adrenaliny.

Według niego to powód, dla którego wiele osób "poczytuje go za wariata na pograniczu jakiejś psychopatii".

Problemy w szpitalu

Doktor Domanasiewicz pracuje we wrocławskim szpitalu od półtora roku. Wcześniej przez 25 lat rozsławiał placówkę w Trzebnicy. Mimo wielu sukcesów nagle został zwolniony przez nowego dyrektora. Powodem była szarpanina z pacjentem. Zdaniem doktora stanowiło to jednak pretekst, a chodziło o to, że głośno sprzeciwiał się restrukturyzacji szpitala.

- Dyrekcja podjęła decyzję wbrew faktom. Zostałem jawnie zaatakowany. Żaden kodeks nie mówi, że lekarz ma się dać sponiewierać i zbić - mówi dziś o tamtych wydarzeniach.

Adam Domanasiewicz przyznaje, że rzadko idzie na kompromisy. - Jestem gotów bardzo dużo zrobić i poświęcić, żeby danego człowieka wyleczyć, żeby odnieść zwycięstwo - mówi.

Planuje kolejne zabiegi

Piotr Tchórz, pacjent po przeszczepie, prawdopodobnie będzie mógł wyjść ze szpitala już za dwa, trzy tygodnie. Doktor Adam Domanasiewicz już myśli o kolejnych nowatorskich zabiegach. Chciałby pomóc dzieciom z wadami genetycznymi, które urodziły się bez rąk.

podziel się:

Pozostałe wiadomości