16-latka oskarżyła o gwałt własną matkę. „To szok, że mogła coś takiego wymyślić” [CZĘŚĆ 1]

TVN UWAGA! 351884
Konsekwencje zeznań 16-letniej Julii były bardzo poważne – nastolatka trafiła do rodziny zastępczej, a jej matka, oskarżona przez nią o przemoc i brutalny gwałt - na dwa miesiące do aresztu. Dziś kobieta jest już na wolności, jej zdaniem córka chciała się na niej zemścić.

„Boję się spotkać córkę”

Nastolatka zgłosiła się na policję w październiku zeszłego roku. 16-letnia wówczas Julia opowiedziała o przemocy, jakiej miała doświadczać w domu ze strony matki. Dziewczynę natychmiast umieszczono w rodzinie zastępczej, a policja rozpoczęła śledztwo.

- Nie rozmawiałam z córką od dawna i nie zamierzam na razie z nią w ogóle rozmawiać. Boję się naszego spotkania. Boję się, że kiedy ją spotkam na mieście i nie będę miała świadków, to ona znów wymyśli, że coś jej zrobiłam – wyznaje pani Agnieszka.

Co zeznała Julia?

- Twierdziła, że szarpałam ją za włosy, że ją biłam, kopałam, gdy leżała. Twierdziła też, że zrzuciłam ją ze schodów – wylicza matka 16-latki.

Podczas kolejnych przesłuchań, w niebeskim pokoju sądu pojawiły się coraz drastyczniejsze oskarżenia. 16-latka zeznała, że matka miała ją wielokrotnie molestować seksualnie między innymi przy użyciu szklanki. Ta miała pęknąć i dotkliwie poranić dziecko.

- To miało się dziać u niej w pokoju. Po wszystkim miała się wykąpać i było po wszystkim. Tak ona opisuje sytuację – opowiada pani Agnieszka. I dodaje: - Kiedy się dowiedziałam o tych zarzutach, zrobiło mi się słabo i niedobrze. Dla mnie to jest horror, co ona wymyśliła. Dla mnie to szok, że 16-latka w ogóle może coś takiego wymyślić.

Telefon jak respirator

Julia to uczennica drugiej klasy technikum logistycznego. Według rodziców, ich córka wysunęła oskarżenia z zemsty za ich metody wychowawcze, a zwłaszcza karne odbieranie telefonu.

- Znam żonę bardzo długo, wiem jaka jest. Wiem też, jak ciężkim dzieckiem była Julia. Jedyną karą w domu było zabranie telefonu. W jej przypadku to było jak koniec świata – opowiada pan Sebastian, ojciec Julii. I dodaje: - Kiedy zabraliśmy jej za karę telefon, córka wydzierała się, wyrzucała nas z pokoju. Użyła nawet słów: „wyp… z mojego pokoju”. Jak córka wracała ze szkoły i miała rozładowany telefon, od razu podłączała go. Wchodziła do kuchni, pytała, gdzie obiad, jadła i wracała do pokoju, do telefonu. Z całą pewnością od telefonu jest uzależniona.

Nastolatka swój pierwszy telefon dostała w drugiej klasie podstawówki. Rodzice bali się, że to za wcześnie, jednak córka żaliła się, że inne dzieci będą się z niej śmiały, że nie ma telefonu, bo jest biedna. Pani Agnieszka i pan Sebastian oprócz Julii wychowują również dwóch synów. Według rodziców, nic Julii ani jej braciom nie brakowało. Zawsze byli otoczeni opieką i troską.

- W domu była zasada, że o godz. 21 wszyscy oddają telefony na półkę w salonie. Przez jakiś czas córka też to robiła, ale potem wymyśliła sobie taką metodę, że podrzucała stary telefon brata. Oszukiwała, a ja zorientowałam się dopiero po czasie. Do telefonu była podłączona jak do respiratora. Jak się jej zabrało telefon, to zachowywała się jak bez powietrza – dodaje pani Agnieszka.

Zły wpływ koleżanki?

Matka Julii opowiada, że córce zdarzało się już w przeszłości oskarżać niewinne osoby.

- W zerówce oskarżyła nauczycielkę o to, że miała znęcać się nad nią psychicznie i fizycznie. Pokazywała ślady [na ciele – red.]. Wtedy stanęłam za nią murem, nie uwierzyłam nauczycielce. Po pewnym czasie przyznała, że kłamie. Oskarżyła także koleżanki z przedszkola. W podstawówce było to samo – opowiada matka nastolatki.

Gdzie zdaniem rodziców został popełniony wychowawczy błąd?

- Ona nie chciała żadnej kontroli. Chciała robić to, co jej się podoba. Teraz ma to, co chciała. Wiele zmieniło się, gdy poznała Kingę. Wtedy zaczęła się od nas odsuwać. To, co powiedziała Kinga, było dla córki święte – opowiada matka.

Rodzina zastępcza

Julia przebywa w rodzinie zastępczej od października zeszłego roku. Rodzice nie mieli z nią od tego czasu żadnego kontaktu. Nastolatka ani jej obecni opiekunowie nie chcieli z nami rozmawiać. Zgodziła się za to matka Kingi, jej przyjaciółki ze szkoły.

- [Jej rodzice – red.] chcą zwalić winę na kogoś innego. Innego sensu w tym nie widzę. Co moje dziecko mogło jej zrobić? To była przyjaźń. Julia często bywała u nas w weekendy, spała u nas. Bardzo lubiła być z nami. Czuła się bezpiecznie i dobrze z Kingą – opowiada.

Kobieta i jej córka wciąż mają kontakt z Julią.

- Córka dalej się z nią spotyka. Julia czuje się dobrze, w końcu jest spokojna. Naprawdę się zmieniła, uśmiecha się częściej. Jest u cudownych ludzi, którzy o nią dbają – dodaje matka Kingi.

Na początku śledztwa 16-letnia Julia była przesłuchana w obecności psychologa, który podczas krótkiego badania nie stwierdził u dziewczynki skłonności do kłamstwa. Ku całkowitemu zaskoczeniu rodziny, na początku lutego tego roku, prokurator postanowił zatrzymać panią Agnieszkę oraz wnioskować o jej aresztowanie.

- Pamiętam doskonale dzień, w którym mnie zatrzymano. To były ferie, poranek, dzwonek do drzwi i mnie zabrali – opowiada kobieta.

- Siedzieliśmy w sądzie 4,5 godziny z synami. Liczyliśmy, że żona wróci z nami do domu, ale wróciliśmy sami – dodaje pan Sebastian.

- Nie jestem gotowa opowiedzieć, co się tam działo. Trafiłam do aresztu z takimi zarzutami, że można sobie wyobrazić, czego doświadczyłam. Te dwa miesiące aresztu to był koszmar. Nawet w piekle nie jest jak tam – wyznaje kobieta.

Na jakiej podstawie sąd zdecydował zastosować areszt tymczasowy wobec 42-latki? Co stwierdzili biegli podczas badania ginekologicznego 16-latki? Już jutro w UWADZE! druga część reportażu.

podziel się:

Pozostałe wiadomości