Stanisław trafił do domu dziecka w Kątach Wrocławskich pod koniec sierpnia. Po pobiciu przez innych wychowanków spędził dwa tygodnie w szpitalu. Miał wstrząśnienie mózgu, ślady pobicia na głowie i klatce piersiowej.
- Oni po prostu weszli i mnie pobili, bo nie pozwoliłem sobie mamy wyzywać. Po prostu oni szukają zaczepki, żeby kogoś pobić. Bili mnie z godzinę, po brzuchu, po głowie. Ja wołałem o pomoc, ale nikt nie zareagował. Jak w końcu się wyrwałem i wybiegłem na korytarz krzycząc o pomoc, to przybiegła sobie pani, która nie chciała nawet podejść – opowiada 15-letni Stanisław.
Obraz życia w domu dziecka jaki przedstawił nam Stanisław zaalarmował nas. Postanowiliśmy dokładnie przyjrzeć a się tej placówce.
- Bardzo często mamy tam zgłoszenia. One wynikają z tego, że wychowawcy wydają się dość wyczuleni na różnego rodzaju sytuacje konfliktowe, które powstają. Od początku tego roku mieliśmy około 40 interwencji w tej placówce – komentuje sytuację w ośrodku st. asp. Paweł Petrykowski z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.
Placówka w Kątach Wrocławskich znajduje się pod specjalnym nadzorem dolnośląskiego urzędu wojewódzkiego, który przeprowadził tam szereg kontroli na wniosek rzecznika praw dziecka.
- W samym 2013 roku przeprowadziliśmy tam trzy kontrole. W tym roku taka kontrola była w sierpniu. Nasi kontrolerzy zauważyli nagminne kradzieże, demoralizację, handel i palenie papierosów, ucieczki z tego domu, wysoką absencję w szkole. My wielokrotnie sugerowaliśmy dyrekcji Caritasu, że rozwiązaniem byłaby kompleksowa zmiana zasad funkcjonowania tego domu, bo uważamy, że coś takiego jest tam potrzebne – mówi Marta Libera, rzecznik Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Póki co Stanisław ma zostać w domu dziecka do kwietnia przyszłego roku. Samym zajściem w placówce w Kątach Wrocławskich zajęły się policja i sąd rodzinny. Urząd wojewódzki zapowiada kolejne kontrole w placówce.