Pani Beata i jej mąż mieszkają w niewielkiej wsi. Nie mogli mieć dzieci dlatego adoptowali przed laty chłopca i o rok starszą dziewczynkę.
- Od samego początku dzieci mówiły do nas - mamo, tato. Byliśmy spełnieni, mieliśmy wszystko, czego pragnęliśmy – opowiada kobieta.
Z jej relacji wynika, że z dziewczynką nigdy nie było żadnych problemów wychowawczych.
- Aż do momentu, kiedy pojawił się ten mężczyzna – mówi pani Beata.
Mężczyzna, o którym mówi kobieta, mieszka w tej samej wsi. Ma 38 lat i samotnie wychowuje syna.
Ucieczki i telefony
Na początku zeszłego roku, pod pretekstem pomocy swojemu synowi w nauce, mężczyzna miał zwabiać córkę pani Beaty do swojego domu.
- Zaczęła wymykać się nam na coraz to dłuższy czas, sugerując, że spotyka się z koleżankami. Kombinowała, żeby wyjść, ciągle były jakieś telefony do niej. Jak się potem okazało, to były telefony od tego pana, żeby ona do niego przychodziła – opowiada pani Beata. I dodaje: - Jak dostałam biling, okazało się, że jednego dnia było 250 połączeń od tego pana. Biling dwumiesięczny po wydrukowaniu ma 28 stron połączeń.
Z relacji pani Beaty wynika, że dziewczynka cały czas wymykała się z domu.
- Jak zaczęliśmy zamykać drzwi, to uciekała nam przez balkon. Podchodziliśmy pod tamten dom z mężem i widzieliśmy ją u niego na balkonie. Słyszeliśmy, jak częstują ją papierosami i alkoholem. Były sytuacje, że wchodziliśmy do domu tego mężczyzny, wzywaliśmy policję – przywołuje kobieta.
- Za którymś razem wróciła do domu przed czwartą, bez bielizny. Próbowaliśmy z nią porozmawiać. Mówiliśmy, że jeśli on ją wykorzystuje, to jej pomożemy. Mówiliśmy też: „Nie jesteśmy źli na ciebie, bo stajesz się ofiarą tego mężczyzny” – opowiada pani Beata.
Wyrok
Mężczyzna, do którego uciekała córka pani Beaty, pięć lat temu składał propozycje seksualne innej 13-letniej dziewczynce. Dziś osoba ta ma 18 lat i zgodziła się z nami porozmawiać.
- Zaczepił mnie na portalu społecznościowym. Na początku wydawało się, że to normalne pisanie, ale później zeszło na dość niestosowne tematy. Chciał różnego typu moje zdjęcia, jedno mu wysłałam – opowiada 18-latka.
- Namawiał mnie do wychodzenia nocą z domu, przez okno. Pisał, że pojedziemy na kababa do miasta. Przyjeżdżał pod moją szkołę i na mnie patrzył – dodaje.
O sprawie dowiedzieli się wówczas rodzice dziewczyny i matka jej koleżanki.
- Przyjaciółka mojej córki skorzystała z jej telefonu i nie zdążyła wylogować się ze swojego Messengera. Przyszedł SMS, w którym były słowa typu: „Będziesz moją prywatną dzi… Nauczę cię osiągać… Seks jest fajny, nauczę cię Kamasutry, pokażę ci każdą pozycję”. Dla mnie był to szok – mówi Izabela Twardowska.
W zeszłym roku mężczyzna został prawomocnie skazany za składanie małoletniej dziewczynce propozycji poddania się innym czynnościom seksualnym.
Jednak odbywając karę pozbawiania wolności w systemie dozoru elektronicznego, mężczyzna miał spotykać się z córką pani Beaty.
Zgłoszenie sprawy
Pani Beata i jej mąż w maju zeszłego roku złożyli na policji zawiadomienie, że ich córka jest wykorzystywana seksualnie przez prawie 40-letniego mężczyznę. Dziewczynka została zbadana przez ginekologa. Wynik badania potwierdził kontakt seksualny z mężczyzną.
- Po złożeniu zawiadomienia na policję był odwet w naszym kierunku. Ona zgłosiła, że mój mąż pobił ją kastetem, zrzucił ze schodów. Został później oczyszczony z zarzutów, żadne słowa się nie potwierdziły – mówi pani Beata.
Córka pani Beaty przebywa w placówce pogotowia opiekuńczego, z której już raz uciekła.
Wówczas policja przeszukała dom 38-latka. W notatce sporządzonej przez funkcjonariuszy napisano, że dziewczynkę znaleziono na strychu ukrytą pod stertą kocy.
Próbowaliśmy porozmawiać z 38-latkiem. Nic jednak nie wyjaśnił.
- Ktoś nagadał pani głupot, a pani łyka wszystko jak czapla dropsy – powiedział do reporterki.
W postępowaniu prokuratorskim przesłuchano córkę pani Beaty, która zaprzeczyła, aby miała kontakty seksualne z mężczyzną. Jej rodzice są przekonani, że ich córka jest zastraszana.
- Ona jest ofiarą. Jest do tego zmuszana. To może być też sytuacja, że ona boi się o nasze bezpieczeństwo, bo zarówno jej zagraża, jak i nam – sugeruje pani Beata.
Nadal mają kontakt?
Pani Beata i jej mąż są przekonani, że ich córka, przebywając w placówce pogotowia opiekuńczego, wciąż utrzymuje kontakt z 38-latkiem. Mieli nadzieję, że koszmar całej rodziny zakończy się dzięki śledztwu prowadzonemu przez prokuraturę w sprawie czynności seksualnych wobec ich dziecka. Ale ku ich zaskoczeniu i mimo zebrania wielu dowodów w sprawie, pod koniec zeszłego roku prokurator umorzył postępowanie z powodu niewykrycia sprawcy.
- W mojej ocenie, okoliczności, które zostały wskazane w treści postanowienia o umorzeniu śledztwa, powinny znaleźć się w treści uzasadnienia aktu oskarżenia, nie tylko postanowienia o postawieniu zarzutów, ale w samym akcie oskarżenia, który powinien zostać skierowany na drogę postępowania sądowego – podkreśla Kamil Jedliński, pełnomocnik rodziny dziewczynki.
- Mamy nagranie. Córka wjeżdża z tym panem do lasu. Zatrzymali się w zagajniku, gdzie w ogóle nie widać samochodu. Wówczas skontaktowali się z nami detektywi i podjęli decyzję, że wzywają policję. A on odpalił samochód i uciekał najszybciej jak mógł. Nagle przyhamował, ona wyskoczyła i uciekła – relacjonuje pani Beata.
- Policja była na miejscu, była interwencja i po tej sytuacji absolutnie nic się nie wydarzyło - ubolewa.
O sprawę zapytaliśmy w prokuraturze, do której trafiło zażalenie na decyzję o umorzeniu śledztwa.
- Postanowienie jest nieprawomocne, zostało zaskarżone przez pełnomocnika opiekuna prawnego małoletniej pokrzywdzonej, który w zażaleniu podniósł okoliczności nieznane prokuratorowi przed podjęciem merytorycznej decyzji. Okoliczności muszą być zweryfikowane w ramach czynności procesowych – mówi Magdalena Czołnowska-Musioł, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim.
- Chcemy o nią walczyć i ją odzyskać. Niech ktoś zauważy, że ona potrzebuje pomocy. Pragniemy jej w domu, żeby mogła do nas wrócić – kończy pani Beata.
Po zakończeniu realizacji naszego reportażu prokuratura zmieniła stanowisko w tej sprawie. Uwzględniła zażalenie rodziców dziewczynki i zdecydowała, że śledztwo w sprawie seksualnego wykorzystania małoletniego będzie jednak kontynuowane.
Autor: Uwaga! TVN