97-letnia pani Halina i jej blisko 100-letni mąż – pan Edward mieszkają w Bartoszycach. Są schorowani i niedołężni. Od kilku lat opiekuje się nimi prawie 87-letnia pani Krystyna, siostra pani Haliny. Kobieta codziennie wstaje przed 5 i wiezie jedzenie małżeństwu.
- Czasami nie chce mi się wstać. Też mnie coś boli. Nieraz usiądę i płaczę - mówi.
Małżeństwo każdego dnia wyczekuje pani Krystyny.
- Jak ona nie przychodzi, to się denerwuję. Któregoś razu przewróciłem się, upadłem, musiałem doczołgać się do fotela w kuchni i dopiero tam wstałem. Drugi raz upadłem na podłogę, na wznak w kuchni. Tak jest często – przyznaje Edward Rzepecki.
Pani Krystynie w opiece nad siostrą i szwagrem pomaga syn. Ponad rok temu pan Ryszard poprosił MOPS o umieszczenie staruszków w domu pomocy społecznej, ale urzędnicy nie zgodzili się na to.
- Bardzo proszę przedłożyć pytania na piśmie - oświadczyła w pierwszej rozmowie z reporterem Stefania Michalik-Rosa z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bartoszycach.
Pan Edward jest zdruzgotany decyzją MOPS-u.
- Nie tylko bym chciał [trafić do DPS-u – red.], ale ja muszę. Muszę koniecznie znaleźć jakieś lokum. Błagam pana – wszystko róbcie, aby nas wzięli z domu. Wstyd mi, jako mężczyźnie, płakać na starość. Jak człowiek jest bez wyjścia, to, co mam robić> Targnąć się na życie? Ja już nie mogę wytrzymać.
„Ja się tą sprawą nie zajmuję”
Dwa miesiące temu pomoc staruszkom zadeklarował wiceburmistrz Bartoszyc Krzysztof Hećman.
- Uczynię wszystko, żeby tym ludziom pomóc – oświadczył wówczas.
Dziś mówi zupełnie inaczej.
- Ja tą sprawą się nie zajmuję. Według moich informacji, to sprawa z uwagi na wątpliwości oświadczeń woli jest w tej chwili w sądzie - mówi.
Wątpliwości związane z oświadczeniem woli, o których wspomniał burmistrz dotyczyły 97-letniej pani Haliny. Ze względu na stan zdrowia nie była w stanie zdecydować, czy chce zamieszkać w domu pomocy społecznej. Ten fakt był znany pracownikom MOPS-u od wielu miesięcy, jednak dopiero nasza interwencja zmusiła urzędników do działania.
- Jak Uwaga! wyjechała, otrzymałem kilka pism z MOPS-u m.in. że MOPS skierował wniosek do sądu o jej ubezwłasnowolnienie. Pojawiła się w mieszkaniu biegła sądowa w zakresie psychiatrii. Powiedziała, że ci państwo potrzebują stałej opieki. Jeżeli chodzi o Edwarda Rzepeckiego, to MOPS mógłby już podjąć decyzję o jego umieszczeniu w DPS, ale w związku z tym, że chodzi o małżeństwo, które przeżyło ze sobą 74 lata, to się wstrzymali – mówi Ryszard Wojcieski.
W oczekiwaniu na decyzję sądu
Co takiego sprawiło, że urzędnicy zwlekali z wnioskiem o ubezwłasnowolnienie pani Haliny? Co ma do powiedzenia burmistrz miasta, który od miesięcy zna sprawę staruszków?
- Nie zajmowałem się tym. Nie znam do końca sprawy. Był u mnie [pan Wojcieski – red.], ale rozmawialiśmy o osobach, nie o sprawie. Są procedury, które trzeba spełnić. Jeśli procedury pójdą pomyślnie, to nie będzie problemu – powiedział Piotr Petrykowski, burmistrz Bartoszyc.
W ostatnim czasie stan 97-letniej pani Haliny i jej blisko 100-letniego męża pogorszył się.
- Ciocia spała w czasie mojej ostatniej wizyty. Przebudziła się na chwilę, jak ją dotknąłem w policzek i zaraz zasnęła. Wujek jest już słabiutki – mówi Wojcieski.
- Widać, że on opada z sił. Ciężko mu wstać, ciężko iść. Jest coraz gorzej – mówi pani Krystyna.
Państwo Rzepeccy czekają na decyzję sądu. Jeżeli uzna on, że pani Halina wymaga stałej opieki, to wówczas małżeństwo będzie mogło zamieszkać w domu pomocy społecznej w Bartoszycach.
- Jeżeli będą stosowne decyzje, jesteśmy w stanie przyjąć państwa Rzepeckich dość szybko, właściwie od zaraz – mówi Maria Kobuszewska z Domu Pomocy Społecznej w Bartoszycach.
Kilkanaście dni temu Sąd Rejonowy w Bartoszycach uznał, że ze względu na podeszły wiek i stan zdrowia pani Halina potrzebuje stałej opieki. To oznacza, że wraz z mężem będzie mogła zamieszkać w domu pomocy społecznej. Teraz trzeba tylko przygotować miejsce.
TVN UWAGA! 1917658