Spowiedź współpracownika Piotra K.

TVN UWAGA! 172347
Bezpardonowe oszustwa połączone z bardzo dobrym marketingiem: to przepis na sukces „najmłodszego polskiego milionera” Piotra K., który kilka dni temu trafił do aresztu. Pogrążyły go zeznania jednego z najbliższych współpracowników, który o sekretach jego biznesu opowiedział również reporterowi UWAGI!

Przez kilka lat gwiazda Piotra K. świeciła naprawdę jasno. „Najmłodszy polski milioner” pojawiał się na prestiżowych imprezach i robił zawrotną karierę w mediach. – Na swój sposób, był geniuszem – nie ma wątpliwości jego były współpracownik Bartosz Witakowski, u K. „dyrektor logistyki”. – Piotr wszystko wymyślał sam a jednocześnie, nawet wśród pracowników, utrzymywał przekonanie, że produkty, które dystrybuuje, to są produkty najwyższej jakości – dodaje. A jakie były w rzeczywistości? – Produkt reklamowany w mediach, który można było kupić za 87 zł, naprawdę wraz z opakowaniem był wart 2 zł 60 gr. Nikomu to w niczym nie mogło ani pomóc, ani zaszkodzić. Ot, mieszanka zbóż i ziół. Jedyne, co powodują to efekt placebo – mówi były współpracownik K. Biznes jednak się kręcił. W dużej mierze dzięki bardzo skutecznej reklamie. – Statyści występowali, jako lekarze a konsultanci po odebraniu telefonu mieli nakaz od Piotra, by przedstawiali się, jako lekarze bądź dietetycy – zdradza Witakowski. Sprzedaż suplementów przyniosła Piotrowi K. krociowe zyski. - Obrót firmy w marcu to ok. 3,5 mln zł – twierdzi jego były współpracownik. „Najmłodszy polski milioner” nie miał żadnych zahamowań: swoje produkty reklamował, jako skuteczne środki nie tylko na odchudzanie, ale także na wątrobę, żylaki a nawet raka. - Jeden specyfik się nie sprzedał, więc zmieniono etykiety i reklamowano, jako „onkosis”, lek na nowotwory, japońskiej receptury. Ludzie dzwonili z nadzieją, że im to pomoże. Jeden konsultant się rozpłakał, bo akurat jego rodzice zmarli na raka – opowiada Witakowski.

Produktem, który przyniósł Piotrowi K. największy sukces marketingowy, a zarazem rozpoczął jego problemy z prawem, był żel do wybielania zębów White Time. Służby sanitarne uznały, że zawiera on za dużą ilość substancji wybielającej. – Składaniem tego produktu – tubek, nakładek, pudełek - zajmowali się podlegli mi pracownicy. Stężenie tej substancji faktycznie się nie zmieniło. Piotr wydrukował w drukarni tylko nowe pudełka – opowiada Witakowski. W lutym prokuratura postawiła młodemu biznesmenowi zarzut wprowadzania do obrotu kosmetyków niezgodnie z prawem. - Podejrzewam, że White Time był w sprzedaży do zeszłego czwartku, kiedy Piotr K. został zatrzymany – mówi Witakowski. Teraz magazyn jest już zabezpieczony przez policję. Piotr K. wyszedł na wolność po wpłaceniu 200 tysięcy złotych kaucji. Ma zakaz opuszczania kraju i musi dwa razy w tygodniu stawiać się w komisariacie policji. W areszcie przebywa najbliższy współpracownik Piotra K., Mikołaj D. – Nawet, jeśli K. wyląduje w więzieniu na kilka lat, o wyjściu nie będzie biedny - mówi Witakowski. Czy rzeczywiście jest milionerem? - Tak. Kiedy odchodziłem jego aktywa oscylowały w okolicach 40 mln zł. Część jest poukrywana w nieruchomościach – dodaje. Jakim człowiekiem jest K.? Wbrew pozorom oszczędnym. Nie licząc zakupu Lamborghini – śmieje się współpracownik. To jego zeznania pogrążyły Piotra K. Czy się nie boi? – Bardziej się go obawiałem przed złożeniem zeznań. On bardzo skutecznie potrafi zmanipulować i zastraszyć. Kiedyś zapytał mnie: „Czy znasz kogoś, kto jednego człowieka mógłby wywieźć do lasu?”. Wiem, że tej osobie nic się nie stało – kończy Witakowski.

podziel się:

Pozostałe wiadomości