Skatowana 10-latka

TVN UWAGA! 205166
14-latek bezdusznie pobił swoją 10-letnią koleżankę. Rzucał w Olę kamieniami, skakał po niej, dusił sznurkiem…. Co wzbudziło w nastolatku aż tak okrutne odruchy?

Ola udawała martwą

Po lekcjach 14-latek zaproponował Oli wycieczkę rowerową. Dzieci znają się dobrze, mieszkają niedaleko siebie. Codziennie razem dojeżdżają do szkoły. Ola nie miała powodów, aby obawiać się Piotra.

- Powiedział, że jego siostra chce z moją córką pojeździć na rowerach. Okłamał ją i pojechali na stare śmietnisko. Tam okazało się, że tej dziewczynki nie ma. Wciągnął ją w krzaki i zaczął bić. Została uderzona kamieniem w głowę, skakał po niej, oponą ją bił, rowerem rzucał w nią. Szkłem przeciął jej rękę. Kazał jej ściągać majtki inaczej mówił, że ją zabije. Była duszona sznurkiem, ma blizny na szyi od sznurka. Chciał ją zabić. Ona zaczęła udawać, że jest martwa – mówi Rafał Bartłomiejczyk, ojciec Oli.

Skatowana, obolała i przerażona Ola, kiedy zauważyła, że nastolatek jest już daleko, pobiegła do domu. Rodzice natychmiast wezwali pogotowie. Dziewczynka osunęła się, tracąc przytomność. Przewieziono ją do szpitala.

- Córka ma pękniętą czaszkę, krwiak w głowie, spuchnięte oko, złamany obojczyk, rękę, palec, rękę przeciętą szkłem – mówi ojciec dziewczynki.

Lekarze cały czas walczą o wzrok Oli. Czy dziewczynkę uratowało tylko to, że udawała martwą ? Czy nastolatek rzeczywiście planował morderstwo? Co wzbudziło w nim tak okrutne odruchy? Mieszkańcy Sokołowa są wstrząśnięci.

Nie okazywał żadnych emocji

Po ponad godzinnym fizycznym torturowaniu dziewczynki, chłopak wrócił do domu. Nie okazywał żadnych emocji. Sprawę usiłowania zabójstwa bada prokurator i sąd rodzinny, który jest bardzo oszczędny w udzielaniu jakichkolwiek informacji. Chłopak został skierowany do schroniska dla nieletnich i zapewne będzie poddany badaniom psychologiczno-psychiatrycznym.

- Sprawca w chwili czynu był trzeźwy. Zostały od niego pobrane krew, mocz na zawartość substancji psychoaktywnych – mówi Jolanta Szkilnik, Prokuratura Okręgowa w Łodzi.

W moczu Piotra B, nie wykryto narkotyków.

W szkole zachowywał się normalnie

Nastolatek był uczniem gimnazjum, uczył się średnio, ale nie sprawiał problemów w szkole.

- Jesteśmy wstrząśnięci tym, co się stało, klasa niedowierza. Nigdy z nim nie było takich problemów. Dzieci były bardzo poruszone, nie mogły uwierzyć, że to kolega z klasy, myślały, że to może ktoś inny. Piotr był objęty pomocą pedagoga. Jak miał jakiś nawet drobny problem, chodziło o poprawę oceny, to próbował się zgłosić do pani pedagog. Sam przychodził. Na pewno jakaś przyczyna tego zachowania jest, ale w szkole nie widzę żadnych symptomów, które wyjaśniałyby jego zachowanie - mówi Beata Kaźmierczak, dyrektorka Gimnazjum im. J. P II w Goszczanowie.

Ola nie miała powodu, żeby się bać. Jest dziewczynką ufną, ale i rozważną. Przyjaźniła się przecież z młodszą siostrą Piotra.

- W szkole zachowywał się normalnie. Nikogo nie bił. Nie był też nieprzyjemny dla mojej siostry. Nie żaliła się na niego - mówi Mateusz Bartłomiejczyk, brat Oli.

Nastolatek nie był wcześniej agresywny, jednak matka miała z nim problemy wychowawcze, zwłaszcza po samobójczej śmierci ojca rodziny.

- Przeżył śmierć taty. Pyskował mi, nie poszedł do szkoły, bo mu się nie chciało wstać. Myślę, że chyba za szybko zaczął dojrzewać, chciał przejąć rolę ojca. Chodziłam do pani pedagog, chciałam, żeby mu pomóc. Mówiłam, że nie słucha, pyskuje, nie chce się uczyć. Dwa lata temu chodziłam z nim do psychologa, bo zaczął mi popalać papierosy i też już szukałam jakiegoś wsparcia. Ale pani psycholog stwierdziła wtedy, że nie ma potrzeby chodzić. Ostatnio był bardziej podenerwowany. Czasami bez powodu. Miał zmienne nastroje – opowiada matka Piotra B.

Niestabilność emocjonalna

Wydaje się, że pedagodzy podejrzewali problemy relacji w rodzinie. O zbadanie sytuacji domowej poprosili pracowników socjalnych.

- Rodzina pomocą ośrodka rodziny nie była objęta. Jedynie w maju była sytuacja w której szkoła poprosiła, abyśmy sprawdzili relacje między matką a synem i to zrobiliśmy. Pracownik socjalny rozmawiał z rodziną, z mamą, która samotnie wychowuje dzieci. Nie stwierdziliśmy żadnych nieprawidłowości, które mogłyby dotyczyć ośrodka pomocy – wyjaśnia Wioletta Gawron, Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Goszczanowie.

Niedawno w rodzinie pojawił się nowy partner matki. Czy nastolatek miał problemy z jego akceptacją? Chłopak był skryty, jednak matka zauważała niestabilność emocjonalną syna.

- Mieliśmy poprawne relacje. Złego słowa nie mogę na niego powiedzieć – mówi partner matki.

- Widziałam się z synem po tym wszystkim. Twierdzi, że nic nie zrobił. Cały czas się wypiera. Chciałabym mieć taką nadzieję, że to nie on. Ale… Nie wiem… On się czuje niewinny. Twierdzi że tego nie zrobił… On jest tai obok tego… Jak słup soli. Jeśli on to zrobił, a teraz zero emocji, uczuć, to nie wiem… Nie potrafię sobie wyobrazić jak mógł – mówi matka.

Ola została już wybudzona ze śpiączki. Jednak nadal jest w szpitalu pozostając pod opieką lekarzy.

podziel się:

Pozostałe wiadomości