Matka oddała dzieci do domu dziecka. „Nie słuchały mnie”

TVN UWAGA! 5210023
TVN UWAGA! 338281
Pani Małgorzata postanowiła oddać swoje nastoletnie dzieci do domu dziecka. – Nie chciały być ze mną i mnie nie słuchały – tłumaczy.

- Bardzo kochałam swoje dzieci i nadal kocham – twierdzi pani Małgorzata.

Mimo to kobieta oddała troje swoich nastolatków (dziś mają 14-, 16- i 18 lat) do domu dziecka.

- Naprawdę nie dawałam sobie z tym wszystkim rady – przekonuje.

Czemu kobieta nie skorzystała z pomocy specjalistów?

- To już było za późno.

- Kto by się spodziewał, że ona własne dzieci odda do domu dziecka? Najpierw mówiła, że ich bardzo kocha i nie da im krzywdy zrobić, a za moimi plecami wsadziła ich do domu dziecka – ubolewa pan Marcin, ojciec rodzeństwa.

Kilka lat temu ojciec wyjechał do pracy w Anglii, matka została z dziećmi. Kobieta ma niebieską kartę, sama też była ofiarą przemocy ze strony męża. Od lat pieczę nad nimi sprawuje kurator i pracownicy ośrodka pomocy społecznej.

„Wspaniałe dzieci”

Zdaniem krewnej, w tej rodzinie zawsze działo się źle. Ale do dzieci nie było żadnych zarzutów.

- Rozumiem, że zdarzają się dzieci, które przysparzają dużo kłopotów. Są narkomanami, są takie, co nie wracają do domów, upijają się. Ale są w takim wieku, że mogą to robić. A te jej dzieci są wspaniałe, nic z tych rzeczy się nie dzieje. Mają doskonałą opinię ze szkoły – przekonuje i podkreśla: - Nie wyobrażam sobie, że można nie chcieć takich dzieci.

Rodzeństwo skarży się na matkę.

- Byłam dla niej śmieciem, dzi…, k…, su… Nie było dnia, żeby tak na mnie nie powiedziała – mówi nastolatka.

- Od kiedy pamiętam, byliśmy traktowani jak szmaty, popychadła – dodaje jej brat.

- Któregoś razu, jak Mariusz był mały, ona wpadła w furię i tak go skopała, że zabrałam go i uciekłam do dziadka. Powiedziałam, że nie pozwolę, żeby nas biła – przywołuje córka pani Małgorzaty.

Czy pani Małgorzata ma sobie coś do zarzucenia jako matka?

- Chyba nic. Byłam dobrą matką – stwierdza.

Czy kobieta uderzyła kiedykolwiek dziecko?

- Zdarzyło się.

Pani Małgorzata przyznaje też, że dzieci były jej niepotrzebne już wcześniej.

- Ale chcę być matką, tylko chcę, żeby dzieci były normalne.

Babcia rodzeństwa staje po stronie córki.

- Wszystko jest przez to, że nie chcieli wpuścić matki do domu. Nie wiem, czemu Martyna nie chciała tego zrobić. Wyzywała ją od najgorszych. Kto tak gnębi swoją matkę? To przechodzi ludzkie pojęcie. Żeby trzy i pół worka węgla matce nie zostawić, która na to pracowała? – wytyka pani Barbara.

- Zabrałam wszystko, co było nasze. To były nasze rzeczy, które kupił nam tata – podkreśla nastolatka.

- Mama oskarżyła nas, że nie ma prawa wejścia do domu. To jest kompletna nieprawda – podkreśla brat dziewczynki.

„Nie słuchały mnie”

Pani Małgorzata twierdzi, że miała z dziećmi kłopoty wychowawcze.

- Nie słuchały mnie. Słuchały się ojca, który ich przekupywał drogą elektroniką czy pieniędzmi, które przesyłał im na konta. Przeważnie córce. Od 2017 roku nie dostaję pieniędzy, a dostaje je córka. To są bardzo duże sumy.

- Matka ma długi i wiedziała, że jak będzie miała swoje konto, to komornik zabierze jej całą pensję i nie będzie miała, z czego nas utrzymać. Wpadłyśmy na pomysł założenia konta na mnie. Dysponowała tymi pieniędzmi, ale potrafiła roztrwonić wypłatę w tydzień. Nie mieliśmy wtedy, co jeść – przekonuje nastolatka.

„Kazała mi się wynosić”

Kilka miesięcy temu matka zostawiła dzieci z babcią i wyjechała na zarobek do Niemiec. Dość szybko jednak wróciła do domu, bo jeden z jej synów wyjawił rodzinie swoją tajemnicę.

- Po prostu powiedziałem, że jestem gejem. Reakcja była straszna. Był płacz i wyzwiska. Ale najbardziej potrafiła mi dopiec babcia. Straszyła mnie, że nie będzie pod swoim dachem trzymać geja. Kazała mi się wynosić – opowiada chłopiec.

Matka zostawiła dwoje dzieci i wyjechała z trzecim do Warszawy. Spotkała się z człowiekiem, w którym zakochał się jej syn i oddała mu dziecko pod opiekę.

- On mnie prosił o to. Mówił, że go bardzo kocha, że chce z nim być. Wielokrotnie tłumaczyłam synowi, że to nie jest związek dla niego. Chciałam, żeby to samo się zamknęło – mówi pani Małgorzata.

- Tłumaczyłem jej, że on jest starszy prawie o 30 lat, pytałem jej, co ona robi. Powiedziała: „Nie wtrącaj się, to jest moja sprawa, ja to załatwię” – mówi ojciec.

Nastolatek był w stolicy miesiąc.

Czy kobieta nie obawiała się, że zostawiając dziecko u starszego mężczyzny, być może zostawia go w rękach pedofila?

- Obawiałam się tego, ale wówczas nie miałam, gdzie wrócić. Nie miałam, gdzie być z tym dzieckiem. Ten człowiek mi pomógł.

A dlaczego kobieta nie była po prostu w domu?

- Nie mogłam tam przebywać, bo Martyna wywierała na mnie presję. Była awantura, że po co ja wróciłam z zagranicy, że świetnie im się żyje beze mnie. Chciałaby pani być z takimi dziećmi? Nie sądzę.

Z relacji świadków wynika, że matka, od człowieka starszego o prawie 30 lat od jej syna, wzięła pieniądze.

- Okazało się, że sprzedała Mariusza. Pisała przy mnie oświadczenie na parkingu w Jankach, podpisała się i dała oświadczenie, a facet wyjął 500 zł. Zapytałem: „Gośka, co ty robisz?” Powiedziała: „Niech cię to nie interesuje” – przywołuje pan Maciej, brat pani Małgorzaty.

Sprawę ma wyjaśnić prokuratura, a potem sąd.

- Mariusz opowiedział kuratorce o całej sytuacji, ona to wszystko zanotowała, ale tego nigdzie nie zgłosiła. Opieka też o wszystkim wiedziała i też nigdzie tego nie zgłosili. Chyba nie chcieli, żeby sprawa wyszła na jaw – dodaje pan Maciej.

Staraliśmy się wyjaśnić sprawę w ośrodku pomocy społecznej. Na miejscu okazało się, że instytucja wydała oświadczenie, w którym informuje, że że nie będzie się wypowiadać ze względu na tajemnicę zawodową i ustawę o ochronie danych osobowych.

- Dzieci przez dłuższy czas pozostawały bez opieki opiekuna prawnego. Służby socjalne powinny zauważyć taką sytuację. Nie było osoby, która pochyliłaby się nad ich problemem. To jest bardzo niepokojące – mówi Joanna Nawrocka, radca prawny.

Ojciec rodzeństwa przekonuje, że nie ma jak zaopiekować się dziećmi.

- Nie mam gdzie wrócić. Żeby wziąć je do Anglii i wynająć mieszkanie, to nie będzie mi się tutaj opłacało pracować – mówi.

Pani Małgorzata chce teraz odzyskać najmłodszego syna. Tylko.

- Córka sprawiała mi problemy, wykańczała mnie psychicznie – tłumaczy kobieta.

A dlaczego kobieta nie chce odzyskać drugiego syna? Okazuje się, że problemem jest to, że chłopak oświadczył, że jest gejem.

- Tu jest małe otoczenie, każdy mnie tu zna. Chciałaby pani, żeby ktoś panią palcami wytykał? Chciałabym, żeby podjął się leczenia. Może wtedy wystąpię o to, żeby do mnie wrócił.

podziel się:

Pozostałe wiadomości