Czterolatek uprowadzony z przedszkola

TVN UWAGA! 259762
Ponad pięć miesięcy temu ojciec uprowadził czteroletniego Leona z krakowskiego przedszkola. Mężczyzna ma ograniczone prawa rodzicielskie. Do tej pory matka nie ma żadnego kontaktu z synem.

Rodzice czteroletniego Leona rozstali się dwa lata temu. Ojciec dziecka ma ograniczone prawa rodzicielskie. Zgodnie z postanowieniem sądu, jedynym opiekunem chłopca jest matka.

- Marek [ojciec dziecka - red.] nie kontaktował się ze mną przez prawie rok. Syn zaczął do niego mówić na pan, tak, jak do wszystkich innych ludzi na ulicy. Nie pamiętał ojca – opowiada pani Natalia, matka Leona.

Uprowadzenie z przedszkola

Na początku grudnia ojciec zabrał syna z przedszkola. Od tego czasu pani Natalia rozpaczliwie szuka dziecka.

Kobiecie udało się dwukrotnie porozmawiać z synem przez telefon. Obie rozmowy były kontrolowane przez ojca chłopca. W trakcie jednej z nich matka dopytuje syna, gdzie się znajduje. Wtedy telefon przejmuje ojciec dziecka i zwraca się wulgarnie do pani Natalii:

- Słuchaj szmatławcu, zamiast widzieć się z dzieckiem, to ku… systemowo próbujesz zniszczyć ojca dziecka. Więc grzecznie rozmawiaj z synem, nie wypytuj o jakieś rzeczy, żebyś tu znowu nie nasłała milicji, czy jakiś służb, czy innych k… – słyszymy na nagraniu.

„Marek ma drugą twarz”

Matka czterolatka poznała swojego byłego partnera w 2013 roku. Na początku znajomości mężczyzna był opiekuńczy. Jego stosunek do kobiety zmienił się, kiedy zaszła w ciążę.

- W 10 tygodniu ciąży wyszło na jaw, że Marek ma drugą twarz. Wtedy pierwszy raz mnie pobił. Pobił mnie po twarzy, po żebrach. Później wziął mnie do toalety i uderzył moją twarzą o toaletę. Następnego dnia głaskał mnie po głowie. Mówił, że przecież wiem, że to moja wina, po co go denerwuje – relacjonuje pani Natalia.

Kobieta zgłosiła sprawę na policję. Rozmawiała też o zdarzeniu z rodziną pana Marka.

- Jego mama powiedziała mi o chorobie. Że to przecież nie Marek zrobił, że on jest chory. Że to zrobiła jego choroba. On wcześniej leczył się w szpitalu psychiatrycznym, po jego opuszczeniu miał przyjmować leki, których nie przyjmował – mówi pani Natalia. I dodaje. – On bardzo często ma ataki złości, po prostu sobie coś uroi i w to wierzy.

Walka w internecie

Mężczyzna walczy z panią Natalią o syna w internecie. Jest streamerem, prowadzi transmisje, w których pokazuje, że nie respektuje postanowień sądu, który uznał, że dziecko powinno przebywać pod opieką matki.

Mężczyzna, twierdzi, że jego syn ma się u niego dobrze.

- Zadbałem o takie warunki, w których syn ma bardzo dużo przestrzeni. To jest dla niego zabawa, że jedziemy w takie miejsce. To jest kilka miejsc, które syn zna, są to często miejsca u rodziny – mówi mężczyzna. I dodaje.- Stabilizacją dla dziecka byłoby zgodzenie się Natalii na opiekę naprzemienną. Syn ma swoje zabawki, ma swój pokój i ma główne miejsce przebywania. Wszystkie inne miejsca to są wycieczki.

Transmisje z synem

Na jednej z transmisji, prowadzonej około północy widać czteroletniego chłopca, który bez pieluszki podchodzi do ojca. Chwilę później bawi się swoimi genitaliami, a ojciec nie reaguje.

- Mógł być to tylko i wyłącznie przypadek. Nie zauważyłem, wydawało mi się, że była to sytuacja, w której syn się przebudził i przyszedł się przytulić do taty. Nie było to działanie zamierzone, a transmisja była na żywo w internecie – tłumaczy ojciec.

To nie pierwszy raz, kiedy ojciec dziecka wbrew woli matki zabrał syna. Podobna sytuacja miała miejsce w 2016 roku, kiedy Pani Natalia ze względu na agresję partnera postanowiła od niego odejść. Wtedy mężczyzna przetrzymywał syna przez dwa miesiące.

- Kiedy wrócił od Marka to nie było to samo dziecko. Cofnął się, nie używał tych słów, kiedy był ze mną. Jedyne słowa, jakich się nauczył to „Natalia ku…” – mówi pani Natalia.

Brak wiary w pomoc kuratora

Mimo że do odebrania chłopca został wyznaczony kurator, to pani Natalia czuje się osamotniona w walce o syna.

- Usłyszałam, że pan Marek cały czas jest z nią w kontakcie, że również ma kontakt z jego rodzicami, że syn jest bezpieczny. Daje mi do zrozumienia, że najlepszym wyjściem jest rodzina zastępczą. U dziadków. Mówi, że to będzie najlepsze wyjście, więc czuje, że ona stoi po ich stronie. Mam wrażenie, że nie mam już po, co przychodzić – martwi się pani Natalia.

Już 26 stycznia sąd zdecydował, że w trybie nagłym chłopiec powinien zostać odebrany ojcu. Nakazał, żeby przymusowym odebraniem dziecka zajął się kurator.

Matka dziecka zaniepokojona działaniami kuratora zaczęła nagrywać z nim rozmowy. Na jednym z nagrań, które pokazaliśmy rzecznikowi sądu kurator sugeruje kobiecie, by zgodziła się przekazać dziecko pod opiekę dziadkom, jako rodzinie zastępczej, ponieważ w przeciwnym razie nie zobaczy syna do 18 roku życia.

- Odbieram inaczej tę rozmowę. Jest to raczej relacja o tym, co powiedział ktoś, czyli ojciec dziecka. W jednym ze sprawozdań sądu jest taka informacja, że to stanowisko ojca – mówi Beata Górszczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Krakowie. - Kurator ma wypełnić postanowienie sądu. Dziecko należy wydać matce.

Pani Natalii aż siedmiokrotnie udało się zlokalizować miejsce pobytu ojca z dzieckiem. Jednak tylko dwukrotnie na miejscu pojawił się kurator, który nie podjął próby odzyskania dziecka.

Próbowaliśmy porozmawiać z kuratorem, ale nie chciała się wypowiadać do kamery, twierdząc, że nie jest upoważniona.

Ojciec dziecka jest poszukiwany Ogólnopolskim Nakazem Poszukiwań. Prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu mężczyźnie zarzutu uprowadzenia dziecka. Cały czas trwają czynności policyjne dotyczące ustalenia miejsca jego pobytu.

podziel się:

Pozostałe wiadomości