Mariusz Pudzianowski urodził się 30 lat temu w Białej Rawskiej. Już od momentu przyjścia na świat był wyjątkowy. - Gdy się urodził ważył prawie pięć kilogramów - wspomina Maria Pudzianowska, mama Mariusza. – Urodził się w czepku. Wystraszyłam się, co to jest, a lekarz powiedział, że ten chłopak będzie miał szczęście. Mariusz do dzisiaj mieszka w Białej Rawskiej. Codziennie, o szóstej rano można go spotkać, gdy rozpoczyna trening. - Dużo ćwiczył na siłowni, do szkoły nieraz nie chodził - mówi Krystian, brat Mariusza. - Czasem i dwa tygodnie go w szkole nie było, bo cały czas spędzał na siłowni. - Uczył się przeciętnie, jak wielu uczniów, którzy interesują się sportem – opowiada Sławomir Adamczyk, nauczyciel WF w szkole, której uczył się Mariusz. – Jego ojciec podnosił ciężary i myślę, że to on zaszczepił w nim te zainteresowania. Trenerem Mariusza od samego początku jest jego ojciec. W młodości przerwał karierę sportową, bo urodziły się dzieci. Teraz, jego syn Mariusz spełnia niezrealizowane marzenia ojca. - Jestem z niego dumny – mówi Wojciech Pudzianowski, ojciec Mariusza. - Dumny jestem, że mogłem służyć mu radą i że wychowałem mistrza. Mariusz ćwiczy od 12 roku życia. Konsekwencja, upór, wytrwałość i codzienne treningi dały mu trzykrotny tytuł mistrza świata. – Porażki znoszę bardzo ciężko. Nie lubię przegrywać, nikt chyba nie lubi. Mariusz waży 140 kilogramów i lubi dobrze zjeść. Mieszka sam i potrafi być dla siebie świetną gosposią domową. Najbardziej jednak lubi jeść u mamy. - Na święta, to litr mleka potrafi wypić i cały makowiec zjeść – mówi mama Mariusza. Mimo ciągłych rozjazdów rozpoczął studia na Akademii Wychowania Fizycznego. Wciąż stawia sobie nowe zadania. Wspólnie z bratem nagrywa płytę. - Na pewno nie jest to bardzo rockowy głos, choć tak właśnie Maniek wygląda – mówi Marek Błaszczyk – kompozytor pracujący z Mariuszem. - To taka ciepła popowa barwa, tak bym to nazwał.