Polski rynek dzieł sztuki istnieje dopiero od 15 lat. Obrazy wybitnych polskich malarzy zaczęły pojawiać się w ofercie galerii i domów aukcyjnych. Ich dzieła, które do tej pory oglądać można było tylko w muzeach, teraz mógł kupić każdy, kto dysponował odpowiednią gotówką. Na aukcjach padały rekordy: ceny dochodziły do milionów złotych. Ale w krótkim czasie coraz częściej zaczęło się mówić, że na rynku aukcyjnym równie łatwo, co arcydzieło wybitnego artysty, można kupić zwyczajny falsyfikat.---obrazek _i/zjawa/obraz_02 copy.jpg|prawo|Po raz pierwszy, po raz drugi, po raz trzeci: sprzedane! Ale co?--- Mariusz Jańczuk dorobił się majątku inwestując na giełdzie. Postanowił zostać kolekcjonerem. Na nartach w Zakopanem poznał Iwonę B., właścicielkę jednego z najbardziej renomowanych polskich domów aukcyjnych – ”Polswiss Artu” w Warszawie. - Zacząłem za jej namową kupować obrazy w jej galerii – opowiada Mariusz Jańczuk. – Przekonywała mnie, że mają wielką wartość – tak artystyczną, jak pieniężną. Ale stwierdziłem, że nie ufam jej ekspertom i zabrałem kupiony obraz do ekspertyzy. Mariusz Jańczuk miał zadanie ułatwione, bo autorem kupionego za 150 tys. zł obrazu był Mojżesz Kissling, wybitny malarz z pierwszej połowy XX w., którego dorobkiem zajmuje się specjalny instytut w Paryżu. Za 200 euro sporządzono tam Jańczukowi ekspertyzę: przedstawiony obraz nie został namalowany przez Kisslinga. Jest falsyfikatem.---obrazek _i/zjawa/obraz_04 copy.jpg|prawo|Fałszywy Kissling--- Mariusz Jańczuk zareklamował zakup w galerii. Dowiedział się, że… nigdy takiego obrazu mu tam nie sprzedano. Historia opowiedziana przez Jańczuka była tak niewiarygodna, że postanowiliśmy sami sprawdzić, ile może w niej tkwić prawdy. Chodziło przecież o renomowany dom aukcyjny, który gwarantuje swoim klientom całkowite bezpieczeństwo i – jak twierdzi – korzysta z opinii najlepszych ekspertów. Postanowiliśmy wykonać falsyfikat obrazu znanego polskiego żyjącego malarza i zaoferować go ”Polswiss Artowi”. Współpracować z nami zgodził się znakomity i wysoko ceniony na rynku aukcyjnym artysta Franciszek Starowieyski. Pastel w stylu Starowieyskiego wykonał krakowski malarz, za wzór mając tylko album z reprodukcjami. Nie była to kopia oryginalnego Starowieyskiego, ale po prostu pastisz – nowy obraz, którego wcześniej nigdy nie było. Gotowe dzieło przedstawiliśmy do oceny artyście. - O Jezus Maria, o Jezus Maria! – taka była pierwsza reakcja Franciszka Starowieyskiego. – Dajmy sobie z tym spokój, z tego nic nie wyjdzie! Nikt się na to nie nabierze. Tylko oprawa jest przyzwoita.---obrazek _i/zjawa/obraz_11 copy.jpg|prawo|Franciszek Starowieyski przed ”Zjawą”--- Mimo to zaryzykowaliśmy. Reporter Superwizjera podając się za przedstawiciela kancelarii adwokackiej, która chce pozbyć się części masy upadłościowej, zaniósł pastel do ”Polswiss Artu”. Po kilku dniach poinformowano go, że obraz zostanie wystawiony na aukcji w marcu. W katalogu ”Polswiss Artu” pojawił się pod tytułem ”Zjawa”. Na aukcję wybrał się inny reporter, tym razem jako kolekcjoner. Jego zadaniem było odkupienie ”Zjawy”, aby nie trafiła w ręce niczego nieświadomych klientów. Przy odbiorze zakupionego obrazu otrzymaliśmy certyfikat autentyczności, który potwierdzał, że nabyta przez nas praca, to oryginalny pastel Franciszka Starowieyskiego. Zdaniem komisji ekspertów domu aukcyjnego, autentyczność dzieła nie budziła żadnych wątpliwości. Dlatego postanowiliśmy zapytać jednego z najbardziej znanych polskich marszandów Andrzeja Starmacha, czy to możliwe, by renomowany dom aukcyjny aż tak bardzo się pomylił. Byliśmy też ciekawi, co on by zrobił, chcąc potwierdzić autentyczność pracy Starowieyskiego. - Zadzwoniłbym do Franka, pokazałbym mu obraz – powiedział Andrzej Starmach. – Dopóki artysta żyje, to jest najpewniejsza droga potwierdzenia autentyczności.---obrazek _i/zjawa/obraz_03 copy.jpg|prawo|Co powie właścicielka ”Polswiss Artu”?--- Kilka dni po odbiorze zakupionego obrazu nasz dziennikarz postanowił zadzwonić do domu aukcyjnego. Chcieliśmy sprawdzić, jak na ujawnienie naszej prowokacji zareaguje jego właścicielka, dyrektor i eksperci. O tym już w niedzielę na antenie TVN w programie Superwizjer o godz. 22.25.