Ulicą Marynarską każdego dnia przejeżdżają dziesiątki tysięcy samochodów. Utrudnienia w ruchu powodują, że kierowcy godzinami stoją w korkach. - To tragedia. Ktoś powinien za to odpowiedzieć. Przecież tu powinny być prowadzone roboty 24 godziny na dobę – mówią zniecierpliwieni kierowcy. Niestety, nocą ani w weekendy robotników na Marynarskiej nie można spotkać. W dni robocze zazwyczaj przychodzą na miejsce po 7, a wychodzą przed 17. W godzinach pracy, zamiast wykonywać swoje obowiązki, palą papierosy, obijają się, sięgają po alkohol. Jeden z pracowników innej dużej warszawskiej inwestycji opowiedział dziennikarzom UWAGI! o sposobach, aby jak najmniej pracować. - Na początku chciałem być ambitny. Zauważyłem, że to nie ma sensu, bo większość osób szukała miejsca, żeby gdzieś się schować, odpocząć, zapalić szluga. Najczęściej bywało tak, że jak ktoś palił, to już nikt się nie mógł do niego przyczepić. Dziennie niektórzy palili po kilka paczek papierosów. Jeżeli to zsumować, wychodziło nawet po kilka godzin stania w miejscu i nic nie robienia. Każdego dnia pili, tylko tak się umieli umiejętnie chować, że nikt tego nie widział – opowiada robotnik. Słowa te potwierdziła ekspedientka w pobliskim sklepie. - Przychodzą partiami, jedni kupują samo piwo, inni wino i od czasu do czasu wódkę – mówi ekspedientka. Łatwym do zaobserwowania zajęciem robotników jest spoglądanie w głęboki wykop, w którym nic się nie dzieje. Prace na ul. Marynarskiej miały zakończyć się do 5 sierpnia. Teraz wykonawca robót, których zleceniodawcą jest Miasto, chciałby je zamknąć do końca roku, ale jest to mało realne. Mimo takiego opóźnienia przedstawiciel firmy uważa, że roboty posuwają się szybko. - Tempo nie jest małe. Zważywszy na to, kiedy dostaliśmy plany, to tempo pracy jest imponujące. Gdyby tam nikt nie pracował, nie byłoby tych wszystkich rzeczy, które już zostały zrobione - stwierdziła Aneta Sabina Awtoniuk, rzecznik firmy MPRD. Dlaczego Miasto nie zobowiąże firmy do wykonywania prac zgodnie z umową? - W świetle prawa budowlanego, robimy wszystko. Są to kolejne wpisy do dziennika budowy i listy wyrażające niezadowolenie z postępu prac – wyjaśnia Urszula Nelken, rzecznik ZDM w Warszawie. Prace budowlane zazwyczaj postępują szybciej, gdy zleceniodawcą inwestycji nie jest Miasto, a prywatna firma. Fragment ul. Górczewskiej został zmodernizowany błyskawicznie. Za drogi dojazdowe i tunel płaciło powstające tam centrum handlowe. Dalszy odcinek nie został zmodernizowany do dziś.