Zapomniał, że jest człowiekiem

TVN UWAGA! 137885
Przez trzy dni katował 3,5-letniego Bartka na oczach jego matki, która bezczynnie patrzyła na tortury syna. W UWADZE! rozmowa ze skazanym na dożywocie za zabicie dziecka Mariuszem Vaćkarem.

Do zbrodni doszło w maju 2008 r. W grudniu ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze skazał Mariusza Vaćkara na dożywocie za zabójstwo chłopca, a matkę Bartka Iwonę Kwiatkowską na 15 lat więzienia za pomoc w zabójstwie. Oba wyroki trafiły do sądu apelacyjnego. Reporter UWAGI! przeprowadził z przebywającym w więzieniu Vaćkarem rozmowę – nie opublikowano dotąd żadnej innej rozmowy zabójcy z żadnym dziennikarzem. Vaćkar twierdzi, że nie zasłużył na najwyższą karę, bo nie popełnił morderstwa. Jest w swoim mniemaniu winien tylko pobicia ze skutkiem śmiertelnym. - Myślałem, że to jest tak, jak mama mnie biła – mówi Mariusz Vaćkar. – Że tak, jak mnie się nic nie stało, tak i jemu nic się nie stanie. Przyszły zabójca był agresywny od dziecka. Miał kłopoty w nauce, bił kolegów ze szkoły i miał problemy z narkotykami. Wychowywał się tylko pod opieką matki, którą notorycznie okradał. - Wagarował, zadawał się ze starszymi kolegami – mówi Mirosława Jaeschke, matka Mariusza Vaćkara. – Karałam go – nie puszczałam na podwórko, zbiłam pasem. Wolał dostać w skórę niż karę - nie wychodzić. Potem wyrzucali go z pracy, w opiniach pisali, że jest agresywny. Na mnie krzyczał, trzaskał drzwiami. Mariusz Vaćkar poznał matkę Bartka Iwonę Kwiatkowską w agencji towarzyskiej. Kobieta ukryła przed nim, że jest matką sześciorga dzieci. Jedno z nich zaginęło, a cztery odebrano jej do rodzin zastępczych. Prawa do opieki nad Bartkiem wywalczyła po przejściu terapii odwykowej. Na początku znajomości z Kwiatkowską Vaćkar akceptował chłopca. - Wszędzie go było pełno, trzeba było mieć oczy dookoła głowy – mówi Mariusz Vaćkar. – Mówił na mnie wujku. Czym mnie denerwował? Że był niegrzeczny. Matka też go biła. Nie chciała tego dziecka. Wtedy, kiedy bił chłopczyka przez trzy dni też się czymś zdenerwował. Nie pamięta, czym. Nie zgadza się z opisem, który sporządzili biegli i który wskazuje, że kopał, bił klamrą od paska i kablem, rzucał o ścianę małym chłopcem. Podczas procesu nie wyraził skruchy. W czasie rozmowy z dziennikarzem też nie żałował 3,5-letniego chłopca. Sędzia nie miał wątpliwości – uznał Mariusza Vaćkara za jednostkę wyzutą z człowieczeństwa i wydał najwyższy możliwy wyrok.

podziel się:

Pozostałe wiadomości