- Kamil był taki lekko niezdecydowany, cichy i spokojny. A to są cechy, które sprawiają, że łatwo taką osobą zawładnąć. Łatwo taką osobę zmanipulować i ona go do tego przekonała. Gdyby Kamil nie poznał Zuzanny bliżej, gdyby się z nią nie zaprzyjaźnił, to na pewno nikogo by w życiu nie zabił. Nawet by nikogo nie pobił pewnie. Takiego go pamiętam. Taki był Kamil – mówi bliski znajomy Kamila i Zuzanny.
Do tragedii doszło dwa tygodnie temu pod Białą Podlaską. Według ustaleń śledczych była druga w nocy, kiedy Kamil wraz z dziewczyną weszli do rodzinnego domu chłopaka. Nad ranem sąsiedzi zauważyli otwarte drzwi i plamy krwi na zewnątrz budynku. Jeszcze w sobotę popołudniu w Krakowie, dokąd pojechali podejrzani, policja zatrzymała nastolatków. Podczas przesłuchania przyznali się do winy.
- Pokrzywdzeni zostali zastani w łóżku, podczas snu, wtedy podejrzani ich zaatakowali. Z powodu zgonu pokrzywdzonych, jest tam dużo krwi – wstrząs krwotoczny, wykrwawienie się. Na ciele każdego z nich ujawniano po kilkanaście ran kłutych i ciętych. W przypadku kobiety raną śmiertelną okazała się rana przedramienia , przerwanie tętnicy przedramiennej. W przypadku Jerzego N. były to obrażenia jamy brzusznej. Zmarli na skutek wykrwawienia, stąd tyle krwi. Agnieszka N. przemieszczała się w trakcie tego zdarzenia. Stąd ślady krwi na zewnątrz - mówi Beata Syk-Jankowska, Prokuratura Okręgowa w Lublinie.
Syn ofiar, Kamil N., był jedynakiem. Jego ojciec, Jerzy, to były policjant, pracował w wydziale spraw wewnętrznych Straży Granicznej. Agnieszka N. matka Kamila była nauczycielką języka rosyjskiego. Motywem morderstwa według podejrzanych był zakaz kontaktów pomiędzy nastolatkami wydany przez rodziców Kamila. Osobom znającym rodzinę ciężko uwierzyć w te wyjaśnienia.
- Z Jerzym poznałem się dawno temu. Poznałem go, gdy pracowałem w służbach specjalnych. Natomiast Jurek był wtedy sierżantem policji. Był osobą o bardzo wysokiej kulturze osobistej, co wśród policjantów, załóżmy kryminalnych, to nie zawsze jest takie oczywiste. Był dobrym kolegą, był rzetelny i pracowity. W domu wojskowego drylu nie stosował. Był ciepłym człowiekiem. Nawet nie można powiedzieć, żeby on w domu tak bardzo rządził. Zawsze relacje z żoną były partnerskie. Nie zauważyłem, żeby było coś nie tak w domu. Syn zawsze był grzeczny i układny. Był nieśmiały – opowiada bliski znajomy zamordowanego.
Kamil N. i Zuzanna M. znali się ze szkoły. Chodzili do tego samego gimnazjum katolickiego a później zaczynali się uczyć w tym samym liceum. Nauczyciele i znajomi nastolatków zwracają uwagę na olbrzymi wpływ jaki dziewczyna miała na zachowanie osiemnastolatka.
- Kamil był chłopakiem spokojnym, inteligentnym. Praktycznie żadnych kłopotów nie było, do momentu, kiedy zauważyliśmy, że zaczął opuszczać się w nauce i zaczyna opuszczać godziny. Ostatnie miesiące przed zajściem, Kamil praktycznie przestał chodzić do szkoły. Stał się bardziej wulgarny, nie chciał rozmawiać z młodzieżą. Ignorował wychowawcę, który prosił wielokrotnie: zostań, porozmawiajmy. Odwracał się na pięcie i wychodził. W piątek, w dzień przed śmiercią, wysłaliśmy do rodziców informację o tym, że może być nieklasyfikowany z pięciu przedmiotów. Być może to pismo doszło, ale już nie do nich - mówi dyrektor Przemysław Olesiejuk, I Liceum Ogólnokształcące w Białej Podlaskiej.
- Zuzannę i Kamila znałem od pierwszej klasy gimnazjum. Kamil kiedyś i teraz to bardzo duża różnica. Pamiętam go jako chłopaka bardzo miłego, może trochę niezdecydowanego, przyjaznego. Zanim poznał swoją dziewczynę, był całkowicie inną osobą. Był cichy, zrównoważony, stonowany. Zuźka natomiast umie stwarzać pozory. Jak ją poznałem, wydała mi się bardzo ciekawa, ciekawie się z nią rozmawiało. Ale do czasu. Po jakimś czasie pokazywała swoją twarz. Wychodziło, jak potrafi każdym manipulować, jak jest wyrachowana. Nie ma żadnych skrupułów. Był taki okres, kiedy ja się jej bałem, bo potrafi każdego tak zastraszyć, wzbudzić poczucie winy, jakieś złe emocje. Potrafiła dopasować się do każdego człowieka. Wszystko robiła zawsze dla własnych korzyści, nigdy nie myślała o innych - opowiada bliski znajomy Kamila i Zuzanny.
Zuzanna miała też inną twarz. Początkowo nieznaną rówieśnikom. Publikowała wiersze pod pseudonimem Maria Goniewicz. Wydała nawet tomik poezji. Zachęcała do jego kupienia podczas pobytu w Krakowie w sobotę 13 grudnia. Kilka godzin wcześniej doszło do zabójstwa.
- To jest człowiek o wielu twarzach, a na pewno dwóch. Osoba inteligentna, mądra, pisząca wiersze, próbująca nawiązać kontakt z nauczycielem w kwestii recenzji tych wierszy. Z drugiej strony cyniczna, obrażająca nauczycieli, uczniów. Były też problemy poza szkołą. To było wciąganie, osaczanie młodych ludzi. Wyciąganie od nich pieniędzy, wyciąganie ich na jakieś wyjazdy – opowiada dyrektor Przemysław Olesiejuk, I Liceum Ogólnokształcące w Białej Podlaskiej.
- Na sumieniu miała wiele rzeczy. Wiem o zleceniu pobicia. Nawet był taki okres, kiedy handlowała narkotykami. W ostatnim czasie bardzo dużo ćpali. Wydaje mi się, że to też wpłynęło na zmianę Kamila. Gdy zaczął się z nią zadawać, zaczęły się też cięższe narkotyki – amfetamina, LSD, dopalacze – dodaje bliski znajomy Kamila i Zuzanny.
- Zuzanna i Kamil nie byli karani sądownie . Natomiast 31 października 2014 roku Prokuratura Rejonowa w Białej Podlaskiej skierowała do miejscowego sądu akt oskarżenia przeciwko Zuzannie. Akt oskarżenia dotyczy dwóch czynów. Pierwszy to obcowanie z osobą małoletnią poniżej lat 15. To była dziewczyna. A drugi dotyczył nieodpłatnego udzielania marihuany dwóm małoletnim, w tym Kamilowi. Udzielanie im narkotyków – mówi Beata Syk-Jankowska, Prokuratura Okręgowa w Lublinie.
Zuzanna została przebadana przez biegłych psychiatrów. W wydanej przed dokonaniem zabójstwa opinii uznano ją za poczytalną. Dziewczyna była wychowywana przez matkę, która pracowała na wyższej uczelni w odległych od Białej Podlaskiej o 70 kilometrów Siedlcach.
- Kontakt z matka Zuzanny był słaby. Na wezwania szkoły raz się pojawiała, raz nie. Tłumaczyła się, że pracuje. Matka Zuzanny wierzyła w nią. To była osoba, która siedząc tu w gabinecie, mówiła: to jest wspaniały człowiek, mam z nią doskonały kontakt, nic się nie dzieje, nie ma żadnego kłopotu. Mówiła, że jest często w domu i obserwuje jej zachowanie w domu i poza szkołą. Więc jeśli dorosła osoba mówi mi, że jest wszystko w porządku, to pewnie jest wszystko w porządku. Ale ja w to nie uwierzyłem. Mama pewnie w swojej wielkiej miłości do córki, nie umiała tego ocenić w sposób obiektywny. Pani mówiła, że będzie próbowała coś zrobić, ale poprawa Zuzanny była niewidoczna – mówi dyrektor szkoły.
Prokuratura nadal zbiera dowody w tej sprawie. Nastolatkowie zostaną wysłani na obserwację psychiatryczną, po której biegli wypowiedzą się na temat ich poczytalności w momencie popełniania zbrodni.