Zamienione liczniki

TVN UWAGA! 138211
Edyta Paradowska przez dwa lata walczyła o to, by wyjaśnić wysokie, niesłusznie naliczane rachunki. Przez cały ten czas żaden z fachowców nie był w stanie stwierdzić dlaczego płaci tak ogromne kwoty za prąd.

Dostawca energii zapewniał, że wina nie leży po jego stronie i że się nie myli. Kobieta swoim uporem udowodniła urzędnikom, że nie mają racji. Co ciekawe to przypadek spowodował, że nie fachowcy, a sąsiad odkrył przyczynę zawyżonych rachunków. Od kiedy pani Edyta wprowadziła się do domu poza miastem dwa lata temu dostawała bardzo wysokie rachunki za energię elektryczną. - Dostaję do zapłacenia 1700 złotych, 1500, 1200 – mówi Edyta Paradowska. Kobieta nie ma w domu żadnych urządzeń, które pochłaniałyby duże ilości prądu, pracuje od rana do wieczora i nawet nie ma czasu korzystać z dużej ilości energii. Jej sąsiedzi również są zaskoczeni wysokością płaconych przez nią rachunków za prąd. Oni płacą za energię nawet pięciokrotnie mniej. - Chodziłam do zakładów elektrycznych i tłumaczyłam, że zupełnie nie zgadzam się z tymi rachunkami, że są jakieś szalone – mówi pani Edyta. – Nikt mnie tam nie chciał słuchać. Za każdym razem czułam się tam jak intruz, który zabiera im czas. Porównując rachunki sąsiadów ze swoimi rachunkami pani Edyta przez miesiące próbowała znaleźć przyczynę tak dużego zużycia energii. Zmieniła także taryfę i zaczęła skrupulatnie przestrzegać zasad oszczędzania prądu. Starała się przeprowadzać prace domowe w nocy kiedy prąd jest tańszy. Mimo to rachunki nadal były ogromne, a pani Edyta wciąż interweniowała w zakładzie energetycznym. Kolejne komisje z zakładu stwierdzały, że wszystko jest w porządku. Cierpliwość pani Edyty skończyła się. Podejrzewając się, że ktoś jest nielegalnie podłączony do jej instalacji złożyła doniesienie do prokuratury. Dochodzenie rozpoczęła policja. Któregoś dnia przed domem kobiety pojawił się policjant prowadzący postępowanie wraz z ekspertami z zakładu energetycznego. - Na początku sprawdzono tylko samo podłączenie techniczne złącza kablowego – mówi asp. Michał Drewicz z Komendy Policji w Lesznowoli. – Stwierdzili, że nie ma tutaj żadnych nieprawidłowości, czyli nie było nielegalnego podłączenia dzięki któremu ktoś kradł by energię elektryczną. Wyłączono wszystkie bezpieczniki w domu pani Edyty, jednak licznik wciąż pokazywał zużycie prądu. Zagadkę rozwiązał dopiero sąsiad pani Edyty, który pomagał kobiecie włączać zasilanie podczas awarii bezpieczników. Jak twierdzi pani Edyta fachowcy kontrolujący instalację elektryczną nie potrafili zrobić prostej rzeczy - sprawdzić, który licznik naprawę należy do niej. Okazało się, że przez dwa latach płaciła nie swoje rachunki. - Przypuszczam, że w przypadku pracowników zakładu zadziałała jakaś rutyna – mówi Jacek Bełkowski, Rzecznik Odbiorców Paliw i Energii. – Nie sprawdzali instalacji, nie założyli, że taki przypadek może mieć miejsce. Po prostu sprawdzali tylko poprawność działania licznika. Przez ponad dwa lata nikt nie słuchał argumentów kobiety. Nawe gdy było już wiadomo, że liczniki źle podłączono urzędnicy starali się przekonać panią Edytę, że nie ma racji twierdząc, że od początku instalacja była źle wykonana. Zakład energetyczny chciał oddać kobiecie jedynie 800 złotych tłumacząc, że na początku pobierano od niej właściwe opłaty, a liczniki zamieniono dopiero przy zmianie taryfy. Winą za taki stan rzeczy zakład obarczył spółkę, która zajmuje się instalacją i eksploatacją liczników. Dopiero przed kamerą spółka, która zajmuje się montażem i eksploatacją liczników przyznała się do tego, że liczniki od początku były źle podłączone. Prezes zakładu energetycznego zapowiedział dokładne zbadanie sprawy i wyciągnięcie konsekwencji wobec osób, które nie potrafiły znaleźć przyczyny zawyżonych rachunków. - Ważne dla mnie jest by ponieśli konsekwencje tego, co się stało – mówi Edyta Paradowska. – Przecież nie jestem jedyną osobą w takiej sytuacji. I na pewno nie ostatnią. Mam nadzieję, że mój upór sprawi, że ktoś się zainteresuje człowiekiem, który kiedyś naprzeciw nich usiądzie i powie, że ma problem. Mam nadzieję, że jestem ostatnią osobą, którą tak ignorowano.

podziel się:

Pozostałe wiadomości