Pan Waldemar, 69-letni emeryt kilka miesięcy temu zatrudnił się w agencji ochroniarskiej zabezpieczającej dworce kolejowe. 16 lutego poszedł do pracy na całodobowy dyżur na stacji Warszawa - Powiśle. Rano, po skończonej służbie, udał się pociągiem w kierunku domu. - Około godziny 7:50 zostaliśmy wezwani przez patrol policji, który interweniował wobec osoby nietrzeźwej. Strażnicy stwierdzają stan osoby jako nietrzeźwy jeśli od kogoś wyraźnie czuć alkohol i dochodzą tego inne symptomy, tak jak było w tym wypadku, to taka osoba jest przewożona do Stołecznego Ośrodka dla Osób Nietrzeźwych i tam o tym czy dana osoba ma zostać przyjęta decyduje ostatecznie lekarz - mówi Monika Niżniak, rzeczniczka Straży Miejskiej w Warszawie. Lekarz w izbie wytrzeźwień nie miał wątpliwości, co do stanu zdrowia pana Waldemara i zakwalifikował go, jako osobę nietrzeźwą. Trzy godziny później o pobycie ojca w izbie dowiedziała się córka. Natychmiast pojechała na miejsce. - Pani, która do mnie wyszła powiedziała, że tata jest tak pijany, że ma nogi z waty, słania się i bełkocze - opowiada Marta, córka pana Waldemara. Mijała piąta godzina pobytu pana Waldemara w izbie wytrzeźwień. Po usilnych prośbach córki, lekarz zgodził się zbadać mężczyznę po raz drugi. Tym razem stwierdził, że stan zdrowia może sugerować zmiany w centralnym układzie nerwowym. Do chorego wezwano pogotowie, które przewiozło go do szpitala. - żal mam do tych ludzi, którzy zawieźli go na izbę wytrzeźwień i do tych z izby wytrzeźwień, że nie potrafili postawić prawidłowej diagnozy. Przecież tam jakiś lekarz jest. Powinien coś był zrobić - mówi Barbara Prygiel, żona pana Waldemara Rodzina nie ma wątpliwości, że pan Waldemar został umieszczony w izbie wytrzeźwień bezpodstawnie, przez co narażono go na utratę zdrowia. Dlatego zdecydowała się powiadomić o tym prokuraturę. Śledczy zabezpieczyli nagrania z monitoringu oraz dokumentację z pobytu mężczyzny w izbie wytrzeźwień. - Prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo. Jest ono prowadzone w zakresie podejrzenia przekroczenia uprawnień przez strażników służby miejskiej, którzy zaniechali zapewnienia właściwej pomocy medycznej Waldemarowi P. oraz w zakresie podejrzenia poświadczenia nieprawdy w dokumentacji w Stołecznym Ośrodku dla Osób Nietrzeźwych, jak również w zakresie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia Waldemara P. poprzez pracowników Stołecznego Ośrodka dla Osób Nietrzeźwych - mówi Paweł Śledziecki Prokurator Rejonowy Warszawa-Praga Północ. Już w szpitalu pan Waldemar doznał kolejnego udaru mózgu. Dzięki rehabilitacji, jego stan stopniowo poprawia się. Rodzina wniosła do sądu sprawę o bezzasadne umieszczenie pana Waldemara w izbie wytrzeźwień. O wydarzeniach powiadomiła także Helsińską Fundację Praw Człowieka.