- Te odpady odbierają gdzieś spod Krakowa, to są farby oleje, coś takiego. Jadą zawsze dwa auta. Tam to ładują. Czasem to muszą wanny, czyli te naczepy ich, pianką uszczelnić, żeby to nie wyciekało. Potem samochody przywożą to na bazę, tam czekają. Dopiero w nocy jadą to wysypać, zawsze w nocy. Wcześniej koparka wykopuje dół, a nocą to wysypują i zakopują - mówi informator. Nasz informator ze Śląska opowiedział nam nieprawdopodobną historię o firmie transportowej z Gliwic, która nocą zakopuje niebezpieczne chemikalia na terenie Zabrza. Postanowiliśmy przyjrzeć się działalności gliwickiej firmy. Przez kilka dni śledziliśmy jej ciężarówki. Pojechaliśmy za samochodami. Dwie godziny później dotarliśmy do Niepołomic pod Krakowem. Ciężarówki przyjechały do spółki zajmującej się odzyskiwaniem i utylizacją niebezpiecznych odpadów. Tam zostały załadowane i tego samego dnia wróciły do Gliwic. Następnej nocy czekaliśmy we wskazanym przez naszego informatora miejscu. Jego słowa potwierdziły się. Nad ranem przyjechały obie ciężarówki. Podzieliśmy się naszymi ustaleniami z Wojewódzkim Inspektoratem Ochrony Środowiska w Katowicach. - Nie wygląda to na działalność w godzinach pracy. Jeżeli ktoś coś robi w nocy, przy takiej temperaturze, z pewnością jest to działalność nielegalna. Jeżeli będziemy mieli wskazane miejsce, gdzie to jest, z chęcią się tym zajmiemy – mówi Anna Wrześniak, Śląski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. Teren, na którym zakopano odpady, jest dzierżawiony od urzędu miasta Zabrze przez firmę, którą śledziliśmy. Idziemy do jej właścicieli. - Na pewno nie są to moje ciężarówki. Ja jestem odpowiedzialny za teren, który dzierżawię w urzędzie miejskim. Ja nic o tym nie wiem, nie dałem nikomu takiej dyspozycji – twierdzi właściciel. Zgodnie z prawem, właściciel terenu, na którym zostały nielegalnie zakopane odpady, musi je usunąć. - Tu jest ważne, żeby Wojewódzki Inspektor Środowiska stwierdził, czy jest zagrożone środowisko – dodaje Janusz Famulicki, Naczelnik Wydziału Ekologii Urzędu Miasta Zabrze. Po kilku dniach przyjechaliśmy do WIOŚ-u. Wyniki badań laboratoryjnych gleby zaskoczyły nawet inspektorów. - Oleje, farby, rozpuszczalniki i sądzimy, że substancje smoliste. Wszystkie mają kod odpadów niebezpiecznych. Na pewno taka działalność jest niedozwolona i ta firma nie ma pozwolenia na wywożenie takich odpadów. To jest niezgodne z prawem a sposób, w jaki to robiła, sugeruje, że chciała to ukryć - mówi Anna Wrześniak, Śląski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. Udało nam się potwierdzić, że numery rejestracyjne ciężarówek, które sfilmowaliśmy należą do samochodów zarejestrowanych w gliwickiej firmie. W ten sposób zdobyliśmy niezbite dowody winy. Próbowaliśmy jeszcze raz porozmawiać z właścicielami firmy. Tym razem jednak, nie chcieli już się z nami spotkać. Tylko w czasie tej jednej nocy mogło zostać zakopanych ok. dziesięciu ton niebezpiecznych odpadów. Obecnie Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska prowadzi kontrolę w firmie, na terenie której wykopaliśmy odpady. Śledztwo w tej sprawie prowadzi również wydział przestępczości gospodarczej policji z Zabrza.