Pół roku temu pokazaliśmy reportaż o akcji brygady antyterrorystycznej w domu gospodarza spod Rzeszowa, podejrzanego o kradzież drewna z lasu, wartego 215 zł. Brygada pojawiła się po tym, jak Mieczysław Ślęczka nie wpuścił do domu dwóch policjantów. Kilkunastu uzbrojonych po zęby antyterrorystów wyłamało drzwi, kazało przerażonemu małżeństwu położyć się na podłodze, najstarszej, 18-letniej córce skrępowano ręce. Policjanci zastrzelili psa.---obrazek _i/piesek/AT2.jpg|prawo|Akcja przeciw mafiosom?--- - Pies wystawił głowę przez drzwi, policjant myślał, że chce go zaatakować i oddał dwa strzały – opowiada Bożena Ślęczka. Sprawą zajęły się media. Policja przyznała się do błędu. Dokładnie w dniu świętego Mikołaja dom Ślęczków odwiedzili policjanci z Rzeszowa. Przeprosili rodziców, rodziców dzieciom podarowali zabawki oraz szczeniaka. - Nie spodziewałam się tego w życiu – mówiła Maria Ślęczka. – Strasznie mnie zaskoczyli. Widać uznali swoją winę. Rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji przyznał, że policja już po pierwszej wizycie dwóch funkcjonariuszy mogła ocenić stopień zagrożenia ze strony wiejskiej rodziny i źle zaplanowała swoje kolejne działania. Winę za akcję wziął na siebie komendant miejski policji w Rzeszowie i podał się do dymisji. Ślęczkowie tymczasem złożyli w prokuraturze zawiadomienie o przestępstwie.---obrazek _i/piesek/AT1.jpg|prawo|Bożenę Ślęczkę potraktowano jak groźnego przestępcę--- W ostatnich dniach otrzymali zawiadomienie o umorzeniu postępowania dotyczącego wszystkich zarzutów: przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy, nieuzasadnionej brutalności wobec dzieci, a nawet zabicia psa. Prokuratura dała wiarę zeznaniom policjantów, którzy znów zaczęli twierdzić, że zagrożenie ze strony małżeństwa z ośmiorgiem dzieci usprawiedliwiało zdecydowaną akcję antyterrorystów. - Postanowienie jest nieprawomocne, więc za wcześnie na uzasadnienie – mówi Elżbieta Kosior, rzecznik Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie. – Z analizy postanowienia wynika, że jego podstawą był brak znamion czynu zabronionego w zachowaniu policjantów oraz brak dowodów uzasadniających podejrzenie postanowienia przestępstwa.---obrazek _i/piesek/AT3.jpg|prawo|Elżbieta Kosior: Brak znamion czynu zabronionego--- W sądzie toczy się rozprawa przeciwko Mieczysławowi Ślęczce o kradzież drewna. W prokuraturze jest też zawiadomienie o popełnieniu przez niego przestępstwa czynnej napaści na funkcjonariuszy policji. - Prokurator postąpił jak postąpił – mówi Mieczysław Ślęczka. – Gdyby to było przeciw mnie, już bym siedział. A policja nic nie ma za to. Nie ma sprawiedliwości – tylko obłuda. Przeczytaj także:Policja przepraszaPolicja pomyliła proporcjeZłodziej nagrany, ale nie złapanyZ komendantem załatwisz wszystkoPolicja zawsze ma rację?Księża pomogą schwytać bandytów