Z dnia na dzień dowiedzieli się, że ich domy mogą być wyburzone. „Zostaniemy bez środków do życia”

Dowiedzieli się nagle, że ich domy mogą być wyburzone
Kilka miesięcy temu dowiedzieli się, że przez ich posesje może przebiegać obwodnica Warszawy. Od tego czasu żyją w strachu i niepewności, bo urzędnicy nie są w stanie powiedzieć, czy i które domy będą wyburzone.

Przedstawione niedawno plany budowy zachodniego odcinka, tak zwanej dużej obwodnicy Warszawy – wzbudziły ogromne emocje.

Podzielone gospodarstwa

Każdy z trzech wariantów trasy oznacza ludzkie dramaty. Zarówno dla tych, którzy mieszkają i pracują w okolicach przyszłej trasy od pokoleń, jak i dla tych, którzy zaczęli niedawno układać sobie nowe życie.

- Obwodnica odetnie nas od pola, gdzie uprawiamy nasze warzywa i owoce – wskazuje Monika Szymańczak-Siemiątkowska, która kilka lat temu rzuciła pracę w korporacji i przeprowadziła się na wieś, by produkować ekologiczną żywność..

- O planach inwestycyjnych dowiedzieliśmy się 10 lutego tego roku i mocno się zdziwiliśmy. Właściwie włos się zjeżył nam na głowach, bo chodzi o nasze życie. To jest moja przyszłość, to są moje dzieci i ekologia, do której dążę. Przez takie plany nie będę miała możliwości jej produkować.

Pani Monika podkreśla, że nie dało się przewidzieć takiej sytuacji.

- Nigdy nie było mowy, że dokładnie w tym miejscu będzie autostrada. W 1997 roku była informacja o tym, że ma być poprawiana droga „50”, czyli dawna „Mszczonowska” – mówi Szymańczak-Siemiątkowska.

Ku zaskoczeniu wielu ludzi – koncepcję z lat dziewięćdziesiątych porzucono. Według Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, z krajowej „50” nie da się zrobić autostrady. Dlatego zaprojektowano nową trasę, co oznacza, że z mapy znikną kolejne miejscowości, a kolejni ludzie stracą swoje domostwa i źródła dochodu.

W takiej sytuacji jest m.in. rodzina Gowinów z Dwórzna, która kilkanaście lat temu założyła winnicę.

- Winnica zajmuje 9 hektarów, całe gospodarstwo ma 50 – opowiada Oskar Gowin. I dodaje: - Autostrada ma przebiegać przez środek naszej przetwórni, przez naszą młodą parcelę i wprost przez najstarszą parcelę winorośli.

Jak tłumaczą gospodarze - winnicy nie można przenieść w inne miejsce.

- Winorośl jest rośliną, która wymaga bardzo specjalistycznej opieki i uprawy. To nie burak, czy jakieś inne warzywo czy owoc. Kilkaset metrów dalej nasza winnica już by nie wyrosła - zapewnia pan Oskar.

Gowinowie, podobnie jak inni mieszkańcy okolic, żyją teraz w niepewności.

- Kompletnie nie wiemy, czy już mamy myśleć o przebranżowieniu, czy mamy protestować, czy mamy czekać. Miało dojść do spotkań z okolicznymi mieszkańcami, omówienia wariantów trasy, ale spotkania zostały odwołane, ponieważ zarząd autostradowy spotkał się z bardzo dużym oporem w Wiskitkach – mówi pan Oskar.

Rzeczywiście, podczas spotkania przedstawicieli GDDKiA z mieszkańcami, ci ostatni nie kryli oburzenia.

- Żaden z wariantów nie jest akceptowalny przez społeczność gminy, jak również społeczność powiatu żyrardowskiego – słychać było na sali.

- Nie gotujcie nam co chwilę jakiejś przygody, bo my mamy tego serdecznie dość, to się nam ulewa – mówił Rafał Mitura, burmistrz Wiskitek.

„Lata pracy poszły na marne”

Jedną z osób, które mogą stracić dom, jest pani Iwona.

- Na całym naszym gospodarstwie postawiony jest czerwony krzyżyk, nie tyle na ziemi, co na budynkach. Dom, który jakiś czas temu został rozbudowany, jest całkowicie do likwidacji – ubolewa Iwona Jakubiak. I zaznacza: - W zasadzie zostaniemy bez środków do życia. Najgorzej, że nasze lata pracy pójdą na marne.

- Ludzie mocno to przeżywają, boją się, że czeka ich burzenie domów i wysiedlenie. Przykładowo, niedaleko stąd jest piękny, nowy dom. I musi iść do zburzenia – wskazuje Eugeniusz Maciejewski, sołtys wsi Czerwona Niwa Parcel.

- Zaczęliśmy jego budowę w 2011 roku. Jesteśmy załamani – mówią właściciele.

- Ponad 50 proc. gospodarzy straci dorobek życia – słyszymy od mieszkańców.

- Nie wiemy, jak żyć. Każdy rolnik musi wiedzieć, czy może inwestować, a my mamy czekać, co się będzie działo – ubolewa pan Eugeniusz.

- Byłam na spotkaniu, zadałam mnóstwo pytań i na żadne nie dostałam odpowiedzi. Dalej nie wiem, czy i kiedy będzie wykup. Może za dwa, może za pięć lat, a może wcale. Moje życie jest w zawieszeniu – mówi Magdalena Swowińska, mieszkanka wsi Czerwona Niwa Parcel.

Nie wiadomo kiedy mieszkańcy terenów pod planowaną obwodnicę dostaną odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zawiesiła na razie spotkania informacyjne i analizuje uwagi mieszkańców.

Rzeczniczkę warszawskiego oddziału GDDKiA zapytaliśmy, co jeżeli ludzie powiedzą stanowczo nie na taki przebieg inwestycji.

- Liczy się każde zdanie, bierzemy pod uwagę wszystkie wnioski, natomiast nie wszystkie są możliwe do wprowadzenia do projektu – mówi Małgorzata Tarnowska.

Kiedy ludzie dowiedzą się, którędy dokładnie poprowadzona zostanie trasa?

- Na to pytanie będzie można odpowiedzieć w momencie, kiedy będziemy przygotowywali projekt budowalny, czyli tak naprawdę to dobre kilka lat projektowania – mówi Tarnowska.

- Teraz nie wszystko jest jeszcze przesądzone. Nie ma żadnego konkretnego przebiegu, nie ma decyzji, którędy zostanie poprowadzona droga – podkreśla rzeczniczka.

Te słowa nie uspokajają ludzi, a ujawnienie planów inwestycji już wpłynęło na obrót nieruchomościami w rejonie przyszłej obwodnicy.

- Wcześniej działki do sprzedaży szybko znajdowały nabywców, obecnie znalezienie nabywcy nie jest już takie szybkie. Zainteresowani pytają, czy przypadkiem nie będzie tędy przebiegać jeden z korytarzy obwodnicy i jak on będzie blisko – mówi Janusz Burzyński, rzeczoznawca majątkowy.

Cały reportaż zobaczysz w serwisie vod.pl oraz na player.pl.

Autor: Uwaga! TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości