Wzlot i upadek Stanisława Łyżwińskiego

- Jeśli Lepper uzna, że niczego więcej nie straci, nie zdziwię się, jeśli zobaczymy go jeszcze w objęciach z Łyżwińskim na billboardzie – mówi były działacz Samoobrony. Na razie prokuratura postawiła posłowi Samoobrony siedem zarzutów. Grozi mu za to do 12 lat więzienia.

Polityczna kariera Stanisława Łyżwińskiego zaczęła się podobnie, jak kariera wielu innych prominentnych działaczy Samoobrony – od długów. Prowadził w Hucie Skaryszewskiej gospodarstwo, które zadłużył. W połowie lat 90-tych zapisał się do partii Andrzeja Leppera. Wkrótce znalazł się najbliżej przewodniczącego – został jego kierowcą. - Łyżwińskiego kojarzyliśmy słabo – mówi Konrad Rękas, były działacz Samoobrony na Lubelszczyźnie. – Wiedzieliśmy, że ktoś taki wozi Leppera po Polsce. Kręcił się gdzieś, zagadywał działaczy w terenie, napił się wódki, jeśli nie prowadził. Był przy Lepperze. Niewiele czasu minęło, a Łyżwiński zaczął być przy Lepperze kimś. Przewodniczący docenił jego oddanie i w 2001 r. uczynił go swoim zastępcą w partii. W tym samym roku w wyborach do Sejmu wystartował z okręgu, w którym dotąd w cuglach wygrywało SLD. Tym razem to Samoobrona odniosła tam sukces. Razem z Łyżwińskim do Sejmu weszła jego żona. Od tej pory niespłacone kredyty przestały być zmorą objętego immunitetem małżeństwa. Łyżwiński wszedł na polityczne salony. W swoim poselskim biurze w Tomaszowie Mazowieckim bywał mniej chętnie – reporter UWAGI! od sąsiadów biura dowiedział się, że posła tam prawie nigdy nie widywali. - Był posłem, który w ogóle nie interesował się losem swoich wyborców – mówi Aneta Krawczyk. – Jedyne, do czego się ograniczał, to były różnego rodzaju uroczystości. Był tam, gdzie można się pokazać, robić kampanię wyborczą, bo – jak mówił – kampania trwa na okrągło. Kampanię Łyżwińskiego przerwała właśnie Aneta Krawczyk. Działaczka, od której – wedle jej słów – Łyżwiński domagał się całkowitego posłuszeństwa, opowiedziała dziennikarzowi Gazety Wyborczej o tym, jak przełożony zmuszał ją do uprawiania z nią seksu. Łyżwiński zaprzeczył, władze Samoobrony stanęły za nim. Sprawą zajęła się prokuratura. Pojawili się nowi świadkowie, kolejne kobiety zaczęły mówić o tym, że i one były zmuszane przez Łyżwińskiego do seksu. Te, które odmawiały, jak same mówią, nie miały szans na zrobienie kariery. - Aneta Krawczyk nie jest odosobnionym przypadkiem – mówi była działaczka Samoobrony. – Pamiętam, jak Lepper kiedyś powiedział: ”Stasiu, tak często przyjeżdżasz, dlaczego? Tu są ładne dziewczyny”. To nie były tylko żarty. Jestem przekonana, że chcąc przypodobać się wierchuszce działacze podstawiali dziewczyny szefostwu Samoobrony. Sprawy wykorzystywania seksualnego kobiet nie są jedynym przedmiotem zainteresowania prokuratury. Zajęła się ona także zeznaniami siedzącego obecnie w więzieniu za oszustwa Andrzeja Pastwy, niegdyś członka Samoobrony. Sześć lat temu jego relację opublikowała Polityka. - Pastwa zadzwonił do mnie, by podzielić się pewną informacja – mówi Piotr Pytlakowski, dziennikarz Polityki. – Mówił, że na stacji benzynowej, bodaj w Ostródzie, w 2001 r., uczestniczył w spotkaniu Leppera z Łyżwińskim, na którym omawiano plany usunięcia byłego wspólnika Łyżwińskiego. Po opublikowaniu tekstu w Polityce, Pastwa miał pod naciskiem Łyżwińskiego napisać oświadczenie, że nigdy nie spotykał się z Pytlakowskim. Po ośmiu miesiącach śledztwa Prokuratura Okręgowa w Łodzi postawiła posłowi Łyżwińskiemu siedem zarzutów - żądanie od Anety Krawczyk współżycia, także z innymi mężczyznami, zmuszanie Agnieszki K. do współżycia, także z innymi mężczyznami, gwałt na Urszuli K., pracownicy swojego biura, wykorzystanie seksualne Urszuli K., nakłanianie Patrycji F. do współżycia, nakłanianie Anety Krawczyk do przerwania ciąży, nakłanianie do porwania wspólnika – na podstawie taśm nagranych przez Andrzeja Pastwę. Grozi mu za to do 12 lat więzienia. Partyjni koledzy stoją nadal za Łyżwińskim. A Konrad Rękas, były działacz Samoobrony mówi: - Jeśli Lepper uzna, że niczego więcej nie straci, nie zdziwię się, jeśli zobaczymy go jeszcze w objęciach z Łyżwińskim na billboardzie. Reporterzy UWAGI! wielokrotnie próbowali umówić się z posłem Stanisławem Łyżwińskim na rozmowę. Bez skutku. Zobacz także:Seks afera: Nowy świadekSeks afera: Pierwsze zarzuty ---strona---

podziel się:

Pozostałe wiadomości