Wyższe szkoły naciągania?

Warszawski student przegrał przed sądem pierwszą w Polsce sprawę przeciwko prywatnej uczelni, która nie informowała o kłopotach z pozwoleniem na prowadzenie niektórych kierunków.

Przed nami kolejny nabór na studia. Uczelnie walczą o każdego studenta. Okazuje się, że nie zawsze uczciwie. Filip Gieleciński dwa lata temu rozpoczął studia w Szkole Wyższej Warszawskiej. Po kilku tygodniach nauki dowiedział się z prasy, że jeszcze przed rozpoczęciem roku akademickiego Minister Edukacji wydał decyzję o zamknięciu ich kierunku. Szkoła odwołała się od decyzji ministra i rozpoczęła rok akademicki o niczym nie informując studentów. - Wmawiano nam, że to cudowna szkoła i że kadra jest równie świetna. Obiecywano praktyki studenckie w ambasadach polskich w Kanadzie oraz dyplom amerykańskiej uczelni – opowiada Filip Gieleciński. - To, że być może nie będzie zezwolenia – tego już nikt nam nie mówił. Mimo, że szkoła nie może przyjmować studentów na politologię i socjologię nadal prowadzi zapisy na te kierunki. Szkoła nie informuje kandydatów o tym, że ministerstwo zawiesiło nabór na studia. Przedstawiciele MENIS-u uważają, że takie postępowanie jest nieuczciwe wobec studentów, ponieważ zapisy to też pewna forma rekrutacji. Komisja akredytacyjna, która może przywrócić uprawnienia do rekrutacji na te kierunki zbiera się dopiero 9 września. Nawet, jeśli wyda pozytywną opinię, i tak ostateczna decyzja należy do ministra, który ma na jej wydanie miesiąc czasu. To znaczy, że decyzja może zapaść już po rozpoczęciu roku akademickiego. Mimo to kanclerz uczelni uważa, że w połowie września szkoła odzyska uprawnienia do naboru. Szkola Wyższa Warszawska nie jest jedyną uczelnią, która rekrutuje studentów wbrew decyzjom MENIS-u. Wyszkowska Filia Szkoły Wyższej im. Pawła Włodkowica w Płocku prowadzi rekrutację na informatykę, pomimo braku zgody. Zadziwiające jest to, że przewodniczący komisji rekrutacyjnej w głównej siedzibie szkoły - w Płocku twierdzi, że o rekrutacji w filii w Wyszkowie nic nie wie. Jednak po obejrzeniu naszego materiału zarejestrowanego ukryta kamerą w dziekanacie filii przewodniczący przeprosił za zaistniałą sytuację, winą obarczył sekretarkę i dyrektora administracyjnego, który flamastrem dopisywał na plakatach informacje o naborze na kierunek informatyczny. - Przyczyny tej sytuacji trzeba poszukiwać w pieniądzach – tłumaczy Józef Lepiech z Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu. - Każdy student płaci wpisowe a później czesne i to dla uczelni stanowi poważny zastrzyk finansowy. Czytaj również:Mało pedagogiczna uczelniaSzkoła z wyrokiemKto wykłada w sosnowieckiej WSE?Szkoła z przestępczą tradycją?Wyższa szkoła niepłacenia wynagrodzeniaRektorze, kiedy wreszcie przestaniesz być rektorem?

podziel się:

Pozostałe wiadomości