Wtedy zaczynają się schody...

Prawo miało gwarantować, by niepełnosprawnm żyło się łatwiej - przepisy nakazują likwidację barier architektonicznych. Życie pokazuje jednak, że nie ma żadnych gwarancji przestrzegania prawa.

Grzegorz porusza się na wózku inwalidzkim. Nowe mieszkanie miało ułatwić mu życie. Miał nadzieję, że będzie mógł się do niego dostać bez pomocy. Zarówno on, jak i jego żona Alicja, naiwnie sądzili, że prawo gwarantuje, iż bloki nie będą posiadały barier architektonicznych. W pewnym sensie mieli rację. Rzeczywiście prawo to gwarantuje, ale okazuje się, że budowlani nie muszą tego prawa przestrzegać. - 12 lat temu spadłem ze słupa i złamałem kręgosłup, mam porażony także rdzeń kręgowy – mówi Grzegorz Imiela. – Od tamtej pory siedzę na wózku. Przez lata małżonkowie wynajmowali mieszkanie. Gdy wreszcie pojawiła się szansa, że przeprowadzą się do swojego własnego lokum, ich radość była wielka. I niestety bardzo krótka. - W mieszkaniu nic generalnie nie wymaga żadnych adaptacji – mówi Grzegorz. – Problem zaczyna się, gdy otwieram drzwi od mieszkania. Wtedy zaczynają się schody. I te prawdziwe, i te piętrzone przez bezdusznych urzędników. W ich bloku nie ma, bowiem żadnych udogodnień dla inwalidów. Alicja i Grzegorz powoływali się na prawo budowlane i rozporządzenie ministra infrastruktury, które miały zagwarantować osobom na wózkach dostęp do mieszkań na parterze w nowych budynkach. Dla spółdzielni budującej blok i jej prezesa zdecydowanie ważniejsze okazały się pieniądze niż potrzeby niepełnosprawnych. Prezes spółdzielni słyszał o prawie budowlanym. Nie zamierza jednak go stosować. - Kto ma za to zapłacić? – pyta prezes. – Wczoraj w telewizji był program, w którym pani na wózku powiedziała: my nie chcemy niczyjej łaski, chcemy, żeby nas traktowano jak wszystkich innych ludzi. Trzeba przyznać, że jest to wyjątkowo cyniczna i podła wypowiedź. Prezes jednak nie odczuwa żadnych wyrzutów sumienia. Nie wykazuje żadnych ludzkich uczuć wobec niepełnosprawnych. Nie ma też szacunku dla prawa. – To powtarzanie ciągle, że coś jest zgodne z prawem, to nie jest argument – twierdzi prezes. – Mówimy o pieniądzach, a nie o ustawie. Projektant budynku przewidział możliwość dotarcia do mieszkań osób na wózkach. Spółdzielnia jednak nie wzięła tego pod uwagę. Grzegorz i Alicja byli pewni, że w ich walce pomoże ministerstwo infrastruktury. Pomylili się. Okazało się, że ministerstwo stworzyło prawny bubel – rozporządzenie, które niczego niepełnosprawnym nie gwarantuje, gdyż nie ma możliwości zmuszenia spółdzielni do stosowania prawa. W trakcie realizacji reportażu ministerstwo zmieniło feralne rozporządzenie. Obecne jasne jest już, że niepełnosprawni muszą móc dostać się do nowo budowanych budynków. Naszym bohaterom jednak to nie pomoże, gdyż ich blok budowany jest zgodnie z wcześniej obowiązującymi przepisami. Swoich praw będą musieli najprawdopodobniej dochodzić w sądzie.

podziel się:

Pozostałe wiadomości