Wycelował prosto w głowę
Do zdarzenia doszło kilka dni temu w Gorzowie Wielkopolskim.
- Zachowanie napastnika było bardzo dynamiczne. Wiedział, gdzie znajduje się ofiara, po zapisie monitoringu widać, że podchodzi bezpośrednio do tej kobiety - opisuje nadkom. Marcin Maludy, rzecznik lubuskiej policji.
26-letni Paweł R. wszedł do pralni, gdzie z zimną krwią zastrzelił młodą kobietę i zaczął uciekać.
- Śmierć nastąpiła po oddaniu strzału w głowę. Mimo szybkiej reakcji lekarzy nie udało się jej uratować. Obrażenia głowy były bardzo rozległe. Kobieta nie miała szans na przeżycie – dodaje Maludy.
Policyjna obława trwała kilka godzin. Mężczyzna został zatrzymany przez niemieckich policjantów, do których miał mierzyć z broni. Jeden z funkcjonariuszy oddał strzał. Napastnik zginął na miejscu.
- Był zdesperowany, o czym świadczy fakt, że wymachiwał bronią i mierzył w stronę niemieckich policjantów. Padło kilka strzałów… - relacjonuje Marcin Maludy.
Młoda, piękna, uczynna
Zastrzelona kobieta pochodziła z miasta Chmielnicki na Ukrainie. Miała 26 lat. Do Polski przyjechała cztery lata temu. Przez ostatnie kilka miesięcy Kristina pracowała w pralni, w której została zastrzelona.
- To była bardzo fajna, miła, życzliwa dziewczyna. Rzadko takich ludzi się spotyka. Chciała mieć lepsze życie, założyć rodzinę i żyć jak normalni ludzie. On to przerwał. Trudno się z tym pogodzić – mówi Wadim Rożkowski, znajomy zamordowanej.
26-letnia Ukrainka miała wiele planów związanych z pobytem w Polsce. We wszystkim wpierali ją rodzice i dwaj bracia. Kristina z wyróżnieniem skończyła psychologię na Uniwersytecie w Chmielnicku.
Paweł R. i jego ofiara znali się od października 2018 roku. Pracowali razem w fabryce mebli.
- On był o nią bardzo zazdrosny. Nie miała żadnej prywatności. Potrafił czekać w samochodzie w nocy pod zakładem żeby kontrolować, gdzie ona jedzie– mówi ich znajoma.
Jak twierdzą wspólni znajomi, Kristina po krótkim czasie zakończyła znajomość.
- Na portalu społecznościowym napisał do niej, że ją popamięta, że jej nie daruje. To była chyba jego pierwsza dziewczyna i ta miłość do tego doprowadziła – dodaje kobieta.
„Wyjątkowo spokojny chłopak”
Paweł R. pochodził Gorzowa Wielkopolskiego. Jak podkreślają osoby, które go znały był zamknięty w sobie i z nikim nie utrzymywał kontaktu. Sam o sobie pisał, że jest podróżnikiem. Mężczyzna od lat pracował w fabryce mebli, dorabiał także w jednej z gorzowskich firm transportowych.
- Znam go tylko z pracy, ale to był wyjątkowo spokojny chłopak. Nie mogę uwierzyć, że on to wszystko zaplanował i zrobił – mówi koleżanka z pracy.
Najbliższa rodzina mężczyzny jest zdruzgotana.
- Przeżywamy to równie mocno, jak rodzina tej dziewczyny. Jest mi naprawdę bardzo przykro. Nie miałem na to wpływu. Syn był dorosłym, spokojnym człowiekiem. Nie mam siły, by teraz o tym dłużej rozmawiać – mówi ojciec Pawła R.
Mężczyzna śledził dziewczynę, wysyłał jej SMS-y z pogróżkami. Kristina była przerażona zachowaniem mężczyzny, dlatego na początku czerwca zwróciła się o pomoc do gorzowskiej policji.
- To, co zgłaszała poszkodowana i jej znajomi nie było podstawą do wszczęcia działań prewencyjnych – mówi nadkom. Marcin Maludy.
Najbliższa rodzina zamordowanej kobiety ma żal do policji, że nie potraktowali sprawy uporczywego nękania wystarczająco poważnie.
- Proszę mnie zrozumieć. Jest mi przykro, że kiedy moja córka prosiła o pomoc, nikt nie zareagował poważnie. Może gdyby zmusili go do leczenia, nie doszłoby do tego. Gdyby ktoś zobaczył, co w telefonie wypisuje ten człowiek, wiedzieliby, że jest chory psychicznie. Gdyby go zamknęli, moja córka byłaby żywa – powiedziała nam matka zamordowanej.
Wyrok za nękanie kobiety zapadł na osiem dni przed morderstwem.
- Sytuacja była na tyle dramatyczna, że prosiła o pomoc policję, a nie kolegów czy znajomych. Niestety do końca tej skutecznej pomocy nie dostała – mówi Wadim Rożkowski.Wadim Rożkowski zorganizował zbiórkę pieniędzy na transport zwłok i pogrzeb Kristiny. Jeśli prokuratura wyda zgodę już za kilka dni matka zabierze ciało córki na Ukrainę.