Wracamy do tematu przeterminowanej żywności w sklepach. Zebrane przez nas dowody są niepodważalne i wstrząsające. Czego nie widzi klient? Co się dzieje na zapleczu? Nasza redakcyjna koleżanka pracowała w sklepie ”Champion” należącym do sieci Carrefoure. - Pracowałam przez tydzień w dziale z wędlinami, serami i rybami. Zawsze wiedziałam, że nie znamy całej prawdy o sprzedawanej żywności - opowiada Ala. - Widziałam takie rzeczy, że przerosły one moje najśmielsze oczekiwania. To nie mieści się w głowie przeciętnego pracownika. To jest straszne. - Daty są zdrapywane, naklejane nowe. Stare wędliny, spleśniałe kaszanki, przeterminowane sery. Obślizgłe kiełbasy były myte pod kranem i wracały z powrotem na ladę. Niektóre z nich były dodawane do bigosu. Zgniłe warzywa, które na przykład były dodawane do leczo. Spleśniałe są także ciastka - wylicza nasza koleżanka. Kamera UWAGI! zarejestrowała takie scenki: - To ciasto jest spleśniałe – twierdziła klientka. - Dobre jest – zapewniła ekspedientka. - Przecież data ważności jest dobra. - Tu jest pleśń – inna klientka pokazała nalot na cieście. - Jaka pleśń? – oburzyła się ekspedientka. – To przecież krem! Takie sytuacje są w tym sklepie bardzo częste. Klienci narzekają na jakość i świeżość produktów żywnościowych, a sprzedawcy zapewniają, że wszystko jest w porządku. Zapytaliśmy o to fachowca. Zrobiliśmy zakupy – wędliny, sery, warzywa – i pokazaliśmy je specjalistce z Federacji Konsumentów. - To jest towar zupełnie niekonsumpcyjny, nie można tego jeść – wydała wyrok Elżbieta Sieliwanowicz z Federacji. - Wiele razy widziałam, jak robiono leczo ze zgniłej papryki - mówi Ala, która przez tydzień pracowała w ”Championie”. - Przeterminowane kiełbasy myje się, smaruje oliwą i ponownie wystawia na sprzedaż. Jeżeli nikt ich nie kupi - trafią do bigosu. Wędlina, która upadnie na podłogę także tu trafia. W ”Championie” nic się nie może zmarnować. Dlatego skrawki wrzucane są do bigosu albo do leczo - to są tzw. świeże elementy bigosu i leczo. Dodawane są także przyprawy, potem wszystko ponownie gotowane - żeby wytrącić i zabić odór starości. W ”Championie” jest takie hasło: razem wygramy ze stratami. Nasza redakcyjna koleżanka była świadkiem takich scen: - Ta polędwica jest zielona i lepka – zgłosiła koleżance z pracy. - Kochana, to nie mieszkanie – ta zbagatelizowała wątpliwości i pouczyła jak wyłożyć na ladę polędwicę, żeby ukryć, że jest stara. - Ojej! Mięso upadło! Co zrobić? – pytała Ala. Usłyszała, że ma je dać do zafoliowania. Mycia nie uznano za konieczne. To tylko niektóre niespodzianki z zaplecza. - Ja się czuję jak trucicielka – w końcu Ala pożaliła się kierowniczce. - Pani chciałaby sprzedawać wszystko świeże i pachnące – domyśliła się kierowniczka. – To nierealne! – w ten sposób pozbawiła złudzeń Alicję. O tym, co dzieje się w tym sklepie zawiadomiliśmy Sanepid i Państwową Inspekcję Handlową. Tylko w UWADZE! bulwersujące zdjęcia, relacje świadków i pracowników.