W pożarze bloku w Ząbkach stracili dorobek życia. „Zostaliśmy pozostawieni sami sobie”

W pożarze bloku w Ząbkach stracili dorobek życia
W pożarze bloku w Ząbkach stracili dorobek życia
Pogorzelcy z Ząbek, którzy w pożarze bloku stracili cały dorobek życia, już trzeci miesiąc nie mają gdzie mieszkać i wciąż walczą o odszkodowanie.

W lipcu tego roku w jednym z bloków w podwarszawskich Ząbkach wybuchł pożar.

- Cały dach, który układał się w literę „U”, uległ spaleniu, wszystkie lokale na czwartej kondygnacji również uległy spaleniu – relacjonowali strażacy.

Płomienie przedostały się również do części mieszkań z niższych kondygnacji, a wiele lokali zostało zalanych podczas intensywnej akcji gaśniczej. 

W sumie zniszczonych zostało ponad 200 mieszkań, a dach nad głową straciło ponad pół tysiąca osób.

- Widzieliśmy, jak ogień przechodzi na naszą sypialnię, na sypialnię córki. Słychać było pękające szkło – opowiada pani Nikolett.

Co dalej ze spalonym blokiem w Ząbkach?

Budynek do dziś jest wyłączony z użytkowania. I wciąż nie ma decyzji nadzoru budowlanego czy blok będzie nadawać się do remontu, czy będzie musiał zostać zburzony. Natomiast mieszkańcy tracą już cierpliwość.

- Minęły ponad dwa miesiące, a na koncie od ubezpieczyciela nie mamy nawet złotówki – ubolewa pani Nikolett. I dodaje: - Mieszkanie mieliśmy ubezpieczone na 800 tys. zł. I słyszymy, że nie podejmą decyzji, dopóki nie ma ekspertyzy powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, co dalej z budynkiem oraz informacji od prokuratury, co do przyczyn pożaru.

Jak mówi pani Nikolett, zwróciła się do ubezpieczyciela, by udostępnił jej dotychczasowy kosztorys.

- Dobrze, że siedziałam, jak otworzyłam tego maila, bo myślę, że ugięłyby mi się nogi, a tak to tylko prawie spadłam z krzesła, widząc kwotę kosztorysu, którą przygotowywał ubezpieczyciel. Kosztorys opiewa na 268 tys. zł – oburza się kobieta.

Kosztorys sporządzony przez rzeczoznawcę zaangażowanego przez firmę ubezpieczeniową opiewa zaledwie na jedną trzecią sumy ubezpieczenia, podczas gdy mieszkanie wygląda na całkowicie zniszczone. Dlatego poprosiliśmy o ocenę innego rzeczoznawcę.

- Prawdopodobnie wszystkie ścianki działowe są do wymiany. Nie ma dachu. Myślę, że tamta kwota jest zbyt niska, żeby można było to mieszkanie doprowadzić do stanu sprzed pożaru – mówi dr inż. Tomasz Rybarczyk, architekt i rzeczoznawca budowlany.

Skąd różnice w ocenach rzeczoznawców?

Dlaczego ocena rzeczoznawcy działającego na zlecenie ubezpieczyciela jest tak rażąco niska? I dlaczego do tej pory rodzina pani Nikolett nie dostała nawet złotówki odszkodowania? O tym wszystkim chcieliśmy porozmawiać z przedstawicielami firmy PKO Ubezpieczenia, ale odmówili oni rozmowy przed kamerą. W mailu wysłanym do naszej redakcji napisano między innymi, że jeśli rzeczywiste koszty remontu okażą się wyższe, odszkodowanie może zostać podwyższone. Zdaniem przedstawicieli ubezpieczyciela, brak oficjalnego ustalenia przyczyny pożaru uniemożliwia wypłatę odszkodowania. Ubezpieczyciel zwrócił się do prokuratury o wyrażenie zgody na wgląd do akt sprawy i czeka na decyzję.

O problemach z ubezpieczycielami opowiedzieli nam też inni mieszkańcy bloku, którzy są klientami innych firm ubezpieczeniowych.

- W mieszkaniu pojawiają się nowe pęknięcia na suficie, widać też nowe ogniska wilgoci i grzyb. Na tę chwilę mam wycenę remontu przez rzeczoznawcę na 30 tys. zł, a firma ubezpieczeniowa proponuje 4,7 tys. zł – podaje pan Daniel. I dodaje: - Musimy teraz brać prawników, żeby dochodzić naszych roszczeń od firm ubezpieczeniowych.

Sprawą wypłaty odszkodowania dla rodziny pani Nikolett zaskoczony jest wojewoda mazowiecki. Był przekonany, że wszyscy ubezpieczeni mieszkańcy spalonego budynku otrzymali już zaliczki na poczet odszkodowania lub pełne odszkodowania.

- Część mieszkańców, która była ubezpieczona, ze strony ubezpieczycieli otrzymała zaliczki albo całkowitą kwotę odszkodowania bardzo szybko – mówi wojewoda mazowiecki Mariusz Frankowski.

- Z chęcią zapoznam się z tą sytuacją i wyjaśnię ją z ubezpieczycielem, pytając, jakie były powody nieprzekazania środków. Jeżeli tylko będę mógł, to pomogę – deklaruje wojewoda.

Pogorzelcy mieszkają u znajomych

Tuż po pożarze każde gospodarstwo domowe otrzymało 8 tysięcy złotych jednorazowej zapomogi. Budynek jest jednak wyłączony z użytkowania już trzeci miesiąc. Wielu mieszkańców, tak jak rodzina pani Nikolett, mieszka u znajomych. Inni zaś płacą za wynajem.

Burmistrz Ząbek od sierpnia wspiera mieszkańców kwotą 2 tysięcy złotych miesięcznie, ale to tylko kropla w morzu potrzeb, a co najgorsze, wypłaty ustaną wraz z końcem tego roku.

- Mimo że mamy kredyt i mieszkanie, to nie możemy w nim mieszkać. Samo wynajęcie mieszkania i spłacanie kredytu to mocne obciążenie. Czujemy się zapomniani, zostaliśmy pozostawieni sami sobie – uważa pan Daniel.

- Jeżeli będzie sytuacja przedłużającej się konieczności wynajmowania mieszkań, to też zawsze ze swojej strony deklaruję współpracę z miastem Ząbki czy powiatem wołomińskim na temat dalszego wsparcia dla osób, które są poszkodowane – zapowiada wojewoda Mariusz Frankowski.

- Dalsze kroki w zakresie wsparcia finansowego będą mogły być podjęte dopiero po ekspertyzie – dodaje wojewoda.

Ekspertyza spalonego budynku już jest w posiadaniu powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Na jej podstawie ma zapaść decyzja, na którą czekają wszyscy mieszkańcy. Czy budynek będzie odbudowany czy nakazane zostanie jego zburzenie?

- Z naszych wcześniejszych rozmów z inżynierem, który pisał ekspertyzę i teraz po kontakcie z powiatowym inspektorem nadzoru budowlanego, wiem, że to na pewno jest do odtworzenia. Że ten budynek zostanie. A jakie będą wytyczne, to trzeba poczekać na decyzję – mówi Małgorzata Zyśk, burmistrz Ząbek.

A co z mieszkaniami, które nie są bardzo zniszczone?

- Jeżeli budynek będzie przed zimą przykryty dachem, to mieszkańcy będą mogli wejść i remontować mieszkania z kondygnacji, które nie były spalone – dodaje Małgorzata Zyśk.

Przed emisją programu, pani Nikolett dostała informację, że odszkodowanie zostanie jej wypłacone, ale tylko w nieznacznie powiększonej kwocie. Oznacza, to, że dostanie niecałe 300 tysięcy, przy sumie ubezpieczenia równej 800 tysięcy złotych. Decyzja ta zapowiada więc dalszą długą walkę z ubezpieczycielem o pieniądze, konieczne do przywrócenia mieszkania do stanu używalności.

podziel się:

Pozostałe wiadomości