Uzależniał i wykorzystywał nastolatki? „Do dziś mam blizny”

Co robi młodzież w centrum Warszawy?
Uzależniał i wykorzystywał nastolatki?
Miał uzależniać od siebie nastolatki i wykorzystywać je. Mimo zgłoszeń pozostawał bezkarny. Po emisji reportażu, o tym, co się dzieje w centrum Warszawy, zgłosiły się do nas dziewczyny poszkodowane przez Sylwestra J.

Upijane, narkotyzowane, a potem wykorzystywanie - o tym, co dzieje się w centrum Warszawy kilka miesięcy temu opowiedziała Uwadze! nastoletnia Zosia.

- Nie wiedziałam w co wchodzę, miałam 14 lat. W takim wieku nie myśli się o takich rzeczach – tłumaczyła.

„Nikt z tego nie wyjdzie sam”. Spowiedź nastolatki, która przesiadywała w centrum Warszawy
„Nikt z tego nie wyjdzie sam”. Spowiedź nastolatki, która przesiadywała w centrum Warszawy
- Było upijane, narkotyzowane, a potem wykorzystywanie. Ja nie wiedziałam, w co wchodzę, miałam 14 lat – mówi Zosia, która przesiadywała w popularnych wśród młodzieży miejscach w centrum Warszawy.

Kim jest Sylwester J.?

Zosia opowiedziała wstrząsającą historię o dorosłym, który miał wykorzystywać nastolatki.

- Miał na imię Sylwek, był bardzo gruby i jeżeli się nie mylę, to miał wtedy 24 lata. Był kimś w rodzaju guru. Dla wielu osób tutaj był ojcem. Opiekował się nami, w takim sensie, że kupował nam alkohol, a następnie część osób wykorzystywał. Robił to na zasadzie: „Ej, pokaże ci coś”. To był seks. Z nieletnią, wtedy mną, między innymi mną, bo było więcej takich dziewczyn – opowiadała.

Zosia, upubliczniając swoją historię, przerwała zmowę milczenia. Do naszej redakcji zgłosiły się inne dziewczyny, które poznały tak zwanego „ojca Złotych”, Sylwestra J.

- Zaproponował mi amfetaminę, a nigdy wcześniej nie brałam narkotyków. Do tego układ, jak to on określił, pan – sługa. Ta relacja miała być czysto fizyczna, jednakże dałam pewną granicę – mówi jedna z naszych rozmówczyń. I zaznacza: - Oczywiście powiedziałam mu, że mam 14 lat. Granicą miała być bielizna. Bielizna jego i bielizna moja. Miała być niezdejmowana. I zostało to złamane już na pierwszym spotkaniu.

- Mimo że uciekam od tego, to ciało nie zapomina, mózg też nie zapomina. Te wykorzystania seksualne były bardzo przemocowe i brutalne. Mogę powiedzieć o biciu i duszeniu, ciągnięciu za włosy, bardzo mocnym. To była przemoc w czystym wydaniu – zaznacza następna nasza rozmówczyni.

- Kazał mówić do siebie tatusiu, kazał być mniejszą niż byłam. Kazał udawać dzieciaka. Nie że dzieciaka 14-letniego, tylko 9-letniego – opowiada jedna z naszych rozmówczyń.

- Jeżeli czegoś nie chciałam, to było to rozwiązywane przemocowo. Nacinał mi klatkę piersiową, do dziś mam tam blizny. Byłam też przypalana papierosami na udzie i pośladkach - słyszymy.

Wszystkie nasze rozmówczynie, mówiły o tym samym schemacie: seks, ale najpierw substancje odurzające.

- Okazało się, że dali mi tej substancji zdecydowanie za dużo, jak na 14-letnią osobę i jak na to, że był to mój pierwszy raz z takimi rzeczami. Zaczęłam cała drżeć, praktycznie nie mogłam się ruszać. Źle się czułam, kręciło mi się w głowie i wtedy doszło do pierwszej sytuacji, kiedy Sylwek zgwałcił mnie – mówi jedna z dziewczyn.

- Nie było miłego zachęcania do brania jakichkolwiek używek. Kiedy mówiłam, że nie jestem w stanie fizycznie, miałam torsje, to szarpał mnie za włosy, które były związane w kucyku i nachylał nad kreską, żebym wzięła. … wzmacnia libido, a 13-, 14-latki nie mają za dużego libido samego w sobie. Wtedy dotyk czyjkolwiek był czymś wspaniałym – mówi kolejna.

Szpital złożył zawiadomienie

Niewiele wiadomo o przeszłości Sylwka. Podobno był studentem historii, gdzieś pracował, gdzieś mieszkał. Miał nieograniczony dostęp do używek. Zaopatrywał wszystkich i sam je brał. Ogólnie cieszył się sympatią.

- Długo nie mogłam uwierzyć, że to co się stało to było wykorzystywanie – mówi jedna z naszych rozmówczyń. I dodaje: - W 2021 roku byłam w szpitalu w Józefowie i wtedy uświadomiłam sobie, bo mózg bardzo lubi wypierać wspomnienia, uświadomiłam sobie całą traumę. Dostałam diagnozę zespołu stresu pourazowego. Wtedy szpital złożył też zawiadomienie do prokuratury o przestępstwie.

- Miałam 13 lat i tak naprawdę wcześniej nigdy nie miałam chłopaka. Znałam pojęcie pedofil, ale kojarzył mi się z obrzydliwym mężczyzną z monitora – przyznaje druga dziewczyna.

- To był mój pierwszy partner, chłopak, wszystko miałam z nim pierwsze – mówi nasza inna rozmówczyni. I dodaje: - W którymś momencie ze mną zerwał. Miałam próbę samobójczą. Byłam uzależniona od tego człowieka i nagle cały świat, który zbudowałam z nim… Przedawkowałam. Był szpital, później szpital psychiatryczny, później znowu szpital. W sumie minęło parę miesięcy od uświadomienia sobie traumy.

Nasza rozmówczynie mówią wprost, że były uzależnione od relacji Sylwestrem J.

- Byłam osobą prześladowaną w szkole, więc jeżeli pojawia się jakakolwiek osoba, która zwraca uwagę, to dla dziecka o strasznie niskim poczuciu wartości jest to coś niezwykłego – słyszymy.

- Wydaje mi się, że byłam zmanipulowana przez Sylwka. Strasznie dziwnie mi się o tym myśli, że dawałam mu się tyle razy. Utrzymywałam tę relację – mówi inna dziewczyna.

- Myślę, że zawiodła też edukacja. My w wieku 13-, 15 lat nie widziałyśmy nic złego w tym, że podrywa mnie, inicjuje kontakty seksualne dorosły mężczyzna – słyszymy.

Nastolatki do dziś zmagają z traumą. Podejmują terapię, pracują i myślą o studiach.

- To jest pedofil, myślę, że to obleśny człowiek, który od wielu lat powinien siedzieć. Bardzo bym chciała, żeby ten człowiek… żeby spotkało go wszystko, co najgorsze – mówi jedna z dziewczyn.

Po tym jak zajęliśmy się tym tematem, policja odnalazła Sylwestra J. Mężczyzna został aresztowany i usłyszał zarzuty dotyczące czynów pedofilskich oraz rozprowadzania narkotyków i substancji odurzających osobom nieletnim.

podziel się:

Pozostałe wiadomości