Serce 5-letniego Sebastiana nie jest połączone z płucami. - Nie powinno być tak, że matka nie może uratować swojego dziecka, bo nie ma pieniędzy – mówi Marta Stankowska. Chłopiec potrzebuje pełnej korekcji serca, która kosztuje 2,5 mln zł.
Złożone wady genetyczne
Serce Sebastiana Terpińskiego jest bardzo chore, chłopiec ma też wiele złożonych wad genetycznych.
- Najcięższa z nich to atrezja tętnicy płucnej, oznacza to, że tętnica płucna jest całkowicie „zarośnięta”, nie ma przepływu. W konsekwencji nie ma łączności miedzy sercem a płucami – wyjaśnia Katarzyna Krzemińska, matka Sebastiana.
Chłopczyk żyje i rozwija się dzięki lekarzom.
- Życie mojego dziecka stoi pod znakiem zapytania. To bardzo ciężka wada serca i płuc, czyli dwóch najważniejszych narządów. Na dziś nie wiadomo, czy on w ogóle będzie żył – mówi Katarzyna Krzemińska.
Sebastian przeszedł już trzy operacje serca. Pierwsze zespolenie wystarczyło na pół roku, kolejne, na dwa lata. Podczas operacji w 2017 roku lekarze mieli wykonać całkowitą korekcję serca, która pozwoliłaby mu normalnie żyć.
- Po czterech godzinach operacji, lekarz wyszedł i powiedział, że nie podjął się całkowitej korekcji wady serca. Wykonał zespolenie centralne. Serce nie było naprawione, było czasowo zespolone, tak, aby mógł się dotlenić – opowiada pani Krzemińska.
Prawidłowa saturacja, czyli natlenienie organizmu, u zdrowego człowieka wynosi 95 do 100 proc. Sebastian jest stale niedotleniony, przez co szybko się męczy, łapie zadyszkę. W trakcie wysiłku walczy o każdy oddech.
- Moje serduszko jest chore. Nie mogę szybko biegać, bo mam zadyszkę – mówi Sebastian.
Operacja szansą na życie
Szansą dla 5-latka jest operacja w Stanach Zjednoczonych.
- Znalazłam mamę dziecka, które miało analogiczną wadę, czyli brak połączenia serca z płucami. Ta dziewczynka poleciała do USA do prof. Hanleya i udało się jej pomóc. Dodało mi to skrzydeł, bo zauważyłam szansę dla Sebastiana – mówi mama 5-latka.
Profesor Frank Hanley ze Stanford wynalazł i opracował metodę operacji, która może ratować życie dzieci, z taką wadą serca.
- To jest wielka radość i szczęście. Dawid rośnie i ma perspektywy na przyszłość. Odstawiliśmy wózek, który był naszym nieodłącznym atrybutem. Teraz jest nim rower. Dawid biega, dorównuje rówieśnikom. Jeśli jest szansa na wyzdrowienie, to trzeba walczyć. Ludzie są życzliwi i potrafią pomagać – mówi Elżbieta Popardowska, matka Dawida, który przeszedł zabieg w USA.
Rodzice Dawida uzbierali pieniądze na operację dzięki zbiórkom i pomocy ludzi. Wyjazd do Stanów i zabieg to olbrzymi koszt. Sama operacja Sebastiana została wyceniona jest na 2,5 miliona złotych.
2,5 miliona złotych
Pani Katarzyna i jej przyjaciele robią, co mogą by uzbierać niezbędną do wyjazdu kwotę.
- Na początku była burza mózgów, co będziemy robić i jak zbierać pieniądze. Zbiórki ruszyły, ale po chwili licznik stanął – wspomina Marta Stankowska, przyjaciółka rodziny.
Zadanie, ze względu na wielkość potrzebnej kwoty jest bardzo trudne.
- Nie powinno być tak, że matka nie może uratować swojego dziecka, bo nie ma pieniędzy. Gdyby nie pomoc ludzi dobrej woli to nic byśmy nie zdziałali – dodaje Stankowska.
Za kilka dni, 1 października Sebastian będzie obchodzić swoje 5 rodziny.
- To bardzo pozytywny, walczący chłopiec. Nie marudzi, nie narzeka. Czasem wręcz chce za wszelką udowodnić, że da radę i pokona swoje słabości. Drzemie w nim ogromna siła charakteru – mówi matka Sebastiana.
- Sebastian jest bardzo otwartym dzieckiem. Ma pięć lat, powinien mieć inne marzenia niż to, żeby przeżyć. Kiedy pytam go, o czym marzy mówi tylko, że chce mieć zdrowe serce – dodaje Marta Stankowska.
POMÓŻMY SEBASTIANOWI NAPRAWIĆ JEGO SERCE. KLIKNIJ TU