Umierająca matka szuka nowej rodziny dla swoich dzieci

TVN UWAGA! 135728
Swietłana jest śmiertelnie chora na raka. Jej największą troską jest to, czy uda się znaleźć nową rodzinę dla czwórki dzieci. Jeśli nie, trafią do domu dziecka na Ukrainie.

Wszystkich informacji na temat adopcji dzieci udzielą pełnomocnicy prawni Swietłany. Ich adres mailowy: dzieciakiswietlany@gazeta.pl Swietłana Jakowlewa jest Ukrainką. Do Polski przyjechała szukać pracy, kiedy fabryka, w której pracowała zaczęła płacić pracownikom nićmi. Na Ukrainie zostawiła męża i pierworodną córkę, która wtedy miała sześć lat - miała nadzieję, że oboje wkrótce do niej dołączą, ale mąż w końcu zdecydował się zostać, a potem wystąpił o rozwód. Swietłana nie mogła wrócić do córki, bo nie miała dachu nad głową ani dość pieniędzy. Zarabiała na życie, sprzedając towary na bazarze. Dwaj mężczyźni, z którymi kolejno próbowała ułożyć sobie życie, szybko zniknęli. Owocem pierwszego związku są Paulina i Krystian, drugiego Patrycja i Adrian. W Polsce Swietłana przebywała nielegalnie, a gdy jej paszport stracił ważność, przestała istnieć w rejestrach. Dlatego narodzin czwórki swoich dzieci nigdzie nie zgłaszała. Kilka miesięcy temu okazało się, ze Swietłana jest śmiertelnie chora – nieoperacyjny, szybko postępujący nowotwór szyjki macicy. Nie miała nikogo, kto mógłby zająć się jej dziećmi. - Lekarz, nic nie ukrywając, powiedział mi – kobieto, masz na 100 procent raka, bardzo zaawansowanego – mówi Swietłana. – Pierwsza myśl była – Boże, co dalej, co z moimi dziećmi? Swietłana cierpi, ale największą jej troską jest znalezienie nowej rodziny dla całej czwórki. Pomoc zaoferowali jej pełnomocnicy prawni - Beata Chojnacka i Kajetan Wróblewski. Pomogli uregulować jej sytuację prawną, dzięki czemu Swietłana mogła podjąć leczenie w polskich szpitalach. Wspierają ją w poszukiwaniach nowej rodziny dla dzieci. - W tej sprawie dzieci mają głos – mówi Kajetan Wróblewski, pełnomocnik prawny Swietłany. – Muszą polubić nowego wujka, nową ciocię, to będzie trwało, nie nastąpi od razu. Ważne, by Swietłana i ci ludzie poznali się jak najprędzej. Tylko najmłodsza Patrycja ma obywatelstwo polskie, troje starszych ukraińskie. W razie śmierci matki zostaną deportowane i umieszczone w ukraińskim domu dziecka. Swietłana nie chce, by jej dzieci rozdzielono. Dlatego pełnomocnicy prawni poprosili o pomoc prasę. Do tej pory gotowość do zaopiekowania się dziećmi Swietłany zadeklarowało około czterdziestu rodzin. - Boję się, że kiedy zostaniemy bez naszej mamy, kiedy pójdzie do nieba, to rodzina, która nas weźmie, z początku będzie nas chciała, a potem może nas rozłączyć – mówi Paulina, córka Swietłany. – Może im się nie spodobać, że jest nas za dużo albo że jedni są starsi, a inni młodsi. Paulina, najstarsza z czwórki, przejęła od matki część opieki nad rodzeństwem. Mówi jakby miała nie dziewięć, ale dobre kilka lat więcej – jest poważna, dojrzała. Na jej biurku stoi zdjęcie matki z nieznaną jej starszą siostrą, która mieszka na Ukrainie. - Mama jest dobra, czuła, silna – mówi Paulina. – Nie pokazuje, tak jak inni ludzie, że źle się czuje, ale próbuje to ukrywać, żebyśmy nie czuli tego samego. Ostatnie wyniki badań wskazują, że nowotwór u Swietłany został uśpiony. To jednak, jak mówią specjaliści, nic jeszcze nie znaczy. W tej chwili jej pełnomocnicy chcą jak najszybciej uregulować sprawy związane z obywatelstwem dzieci. Procedura jest jednak długa i skomplikowana. - Wydaje mi się, że to lepsze, kiedy rodzic odchodzi, a nie na odwrót – mówi Swietłana. – Widzę, że moje dzieci żyją. I to jest najważniejsze. Z tamtego świata będę się nimi opiekować.Wszystkich informacji na temat adopcji dzieci udzielą pełnomocnicy prawni Swietłany. Ich adres mailowy: dzieciakiswietlany@gazeta.pl

podziel się:

Pozostałe wiadomości