Uczniowski monitoring

W gminie Firlej ludzie żyją z pracy na roli. Mieszka tam 6,5 tysiąca ludzi. Policja pracuje cztery godziny w tygodniu a statystyk o przestępczości w ogóle nie prowadzi. Tymczasem w tamtejszej szkole zainstalowano 45 kamer i mają być kolejne. Dlaczego?

Kamery zostały zainstalowane w szkole, bo zdaniem wójta i dyrektora placówki monitoring jest potrzebny. - To była wspólna decyzja, wójta gminy i dyrekcji szkoły, zaaprobowana przez radę Gminy Firlej – mówi Dariusz Firczuk, z-ca wójta Gminy Firlej. Decyzja ta dziwi, gdyż szkoła jest bezpieczna. Nie dochodziło w niej do żadnych incydentów. - Przegląd szkół na terenie województwa i zbieranie w trakcie niego informacji, nie upoważnia do tego, aby szkołę zaliczyć do niebezpiecznych. Zwłaszcza, że ta placówka została oceniona dobrze – stwierdził Marek Błaszczak, kurator oświaty. W szkole zainstalowano 45 kamer. - Wolimy dmuchać na zimne – wyjaśnia Grzegorz Wąchocki, przewodniczący Rady Rodziców. Kamery trafiły nie tylko na szkolne korytarze i do szatni, ale także do klas lekcyjnych. - To było dla nas duże zaskoczenie – przyznaje rodzic jednego z uczniów. Od 6 września obowiązuje rozporządzenie o dotacji monitoringu dla szkół. Dotacja nie obejmuje jednak kamer umieszczonych w salach lekcyjnych. To nie stanowiło problemu. Aby zapłacić za sprzęt, postanowiono sięgnąć do kieszeni podatników. - Kosztuje to 40 tys. zł i zapłacił za to budżet gminy – wyjaśnia. W Warszawie profesjonalny monitoring dysponuje 350 kamerami. Jedna kamera przypada na 5,5 tys. osób. W szkole w Firlejach uczą się 483 osoby. Oznacza to, że jedna kamera obserwuje 11 uczniów. Zobacz także:Szkoła jakiej nie znacie - bezpieczeństwo Marzenie o bezpiecznych meczach

podziel się:

Pozostałe wiadomości