Od stycznia do lipca tego roku straż graniczna zatrzymała 1501 cudzoziemców. Najczęściej zatrzymywani to obywatele Ukrainy, Mołdawii, czy Wietnamu. Najwięcej cudzoziemców zatrzymano na granicy z Ukrainą. Droga do lepszego świata jest niezwykle droga często bywa też nieludzka. Uciekinierzy ze wschodu godzą się na najgorsze warunki. Tylko przez ostatnie dwa lata Straż Graniczna w Cieszynie i Świecku zatrzymała blisko 300 osób przewożonych w Tirach. Szlak przerzutowy przez Polskę kontrolują zorganizowane grupy przestępcze. Nasi reporterzy rozmawiali ze strażnikami, którzy na co dzień patrolują granice. Ich opowieści są wstrząsające. - Ludzie maja dość wojny, dążą do lepszego życia, uciekają za chlebem, za spokojem. Muszą za tę szansę zapłacić kilka tysięcy dolarów. Uciekają całe rodziny, które sprzedały cały swój majątek i wyruszyły w drogę do lepszego świata – tłumaczy por. Krzysztof Wozderewicz ze Straży Granicznnej w Ustrzykach Górnych Ci, którzy decydują się na przejście przez góry, narażają się na chłód, deszcze, śniegi, atak dzikich zwierząt. Najczęściej nie są przygotowani na tego rodzaju przeprawę. - Większość ludzi, których spotykamy na granicy spotykamy w stanie ciężkim można powiedzieć skrajnego wykończenia, są wyziębieni, najczęściej niedożywieni i wycieńczeni tą długą podróżą. Zdarza się, że mają kieszenie wypchane liśćmi, które służą im jako pożywienie, żeby się posilić gdzieś w trasie – opowiada plutonowy Tomasz Krężołek ze Straży Granicznej w Ustrzykach Górnych Nawet jeśli ich krajem docelowym są Niemcy czy Austria, muszą pozostać w Polsce, jeśli tu zostali przechwyceni przez Straż Graniczną lub sami się do niej zgłosili. Przepisy, bowiem mówią, że azyl mogą dostać wyłącznie w pierwszym kraju Unii Europejskiej, w jakim się znaleźli. Tymczasem imigranci przede wszystkim chcą trafić na zachód, gdzie warunki socjalne dla uchodźców są znacznie lepsze. Asłan Dalajev trafił do Polski z Czeczenii trzy lata temu. Mieszka z żoną i urodzonym już w Polsce dzieckiem w ośrodku w Warszawie. - Chciałem dostać się do Niemiec do krewnych. Musiałem uciekać z Czeczenii, ponieważ byłem podejrzewany, że jest bojownikiem. Dziś jest już łatwiej. Jest spokojnie po prostu kładąc się spać wiem, że jutro się obudzę – wyjaśnia. Pozostaje mieć nadzieję, że spokój w Polsce odnajdą również 36-letnia Kamisa z Czeczenii i jej mały synek. Kilka dni temu Kamisa opuściła szpital. Prawdopodobnie otrzyma status uchodźcy w Polsce. Wydarzyła się tragedia, która jednak – być może – otworzy nam oczy i serca na dramat ludzi, którzy są zmuszeni uciekać ze swojej ojczyzny.