Ucieczka gwałciciela – czy ostatnia?

TVN UWAGA! 3643342
TVN UWAGA! 3643342
Wielokrotny gwałciciel dzieci, skazany za morderstwo na 6-latce uciekł ze słabo strzeżonego szpitala. Dopiero po interwencji UWAGI! podjęto decyzję o ujawnieniu jego wizerunku. I już nazajutrz ujęto go.

Stanisław Stańczyk w więzieniu spędził już ponad 25 lat. Za każdym razem po odbyciu kary popełniał te same przestępstwa. Trzy razy zgwałcił małe dziewczynki, zamordował 6-letnią. Ostatnio przebywał w szpitalu psychiatrycznym. Sąd kazał go tam umieścić, uznając za niepoczytalnego, po tym, jak dwa lata temu zabrał sprzed szkoły 8-letnią wówczas Klaudię. - Przyszedł zastępca dyrektora i jedna z mam i powiedzieli, że widzieli, jak Klaudia wbiegła na podwórko szkolne, a za chwilę szła z kimś obcym w kierunku lasu – mówi Aneta Ciura, matka Klaudii. – Tak jak stałam wybiegłam z domu i szukałam jej, chodziłam wzdłuż rzeki. Na szczęście dziewczynce udało się wyrwać mężczyźnie – zobaczyła przechodzących kolegów i pobiegła w ich stronę. Opowiedziała, jak pan kazał jej iść ze sobą i straszył, że jeśli jej nie posłucha, zadzwoni do pani dyrektor szkoły i powie, że znalazł w jej rzeczach narkotyki. Stanisław Stańczyk został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym w Krychnowicach. Ponad miesiąc temu Stańczyk przepiłował kraty w oknach i spuścił się w dół po linie ukręconej z prześcieradeł. - Mamy podstawowe formy zabezpieczenia – mówi lek. med. Ireneusz Krysiak ze szpitala psychiatrycznego w Radomiu – Krychnowicach. – Dostosowujemy się tylko do decyzji komisji psychiatrycznej. Dlaczego nie zdecydowano o umieszczeniu groźnego przestępcy w szpitalu o zaostrzonym rygorze, otoczonym wysokim murem uniemożliwiającym ucieczkę, z całodobowym monitoringiem wszystkich sal, systemem alarmów i podwójną ilością personelu opiekującego się pacjentami? Przez dwa dni biuro prasowe Ministerstwa Zdrowia umawiało reportera UWAGI! z osobą, która podjęła decyzję o umieszczeniu Stańczyka w szpitalu w Krychnowicach. W końcu osoba owa odmówiła udzielenia wypowiedzi. Podobnie trudne do wyjaśnienia okazało się to, dlaczego po ucieczce nie podano do publicznej wiadomości danych Stańczyka. Rodzice Klaudii dowiedzieli się o niej przypadkiem. Przerażeni, sami postanowili poinformować o tym policję. Rzecznik stołecznej policji wyjaśnia, że wizerunek można upublicznić, jeśli taka zgoda jest zapisana w liście gończym, wydanym przez sąd. W tym wypadku tak nie było. - Sąd nie szuka w sensie fizycznym – rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach Artur Adamiec odpowiedział na pytanie, czemu nie zdecydowano o upublicznieniu wizerunku przestępcy. Sąd zdecydował o tym po interwencji UWAGI! Stanisław Stańczyk został ujęty, gdy spokojnie spacerował koło sklepu spożywczego w miejscowości Zarzecze koło Żywca. Nie stawiał oporu. Po przesłuchaniu przewieziono go do tego samego szpitala, z którego uciekł.

podziel się:

Pozostałe wiadomości