Podejrzany kierownik budowy, Jacek D. usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci chłopca. Ten sam zarzut usłyszał jego pierwszy zastępca, Robert M., który do tej pory nie występował w śledztwie - powiedział UWADZE! Wojciech Fabijaniak z Prokuratury Rejonowej w Brzegu. Drugi zastępca kierownika budowy, Piotr R., już wcześniej miał postawiony zarzut nieumyślnego narażenia chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Zarzut ten został utrzymany.
Wracali ze spaceru
Do tragicznego wypadku doszło w maju 2015 roku, kiedy to 5-letni Tymon wracał ze spaceru z babcią. Chłopiec stanął na kracie przykrywającej właz, przechylił się i wpadł na głębokość około czterech metrów. Pod wodą przebywał około pięciu minut. Mimo reanimacji, chłopiec zmarł.
Okazało się, że na ulicy, gdzie doszło do wypadku, trwały prace remontowe, a właz do studzienki został zabezpieczony tylko prowizorycznie. Terenu pilnować miała wynajęta firma ochroniarska i to ona zdaniem kierownika budowy winna jest tragedii. Według policji i prokuratury studzienka była nieprawidłowo zabezpieczona.
Jak się okazało, to nie jedyny wypadek w tym miejscu. Kilka dni wcześniej 13-letni chłopiec również wpadł do tej samej studzienki. Tamten wypadek na szczęście okazał się niegroźny.
Grozi im więzienie
Postępowanie trwa rok, prokuratura planuje zakończyć je aktem oskarżenia na przełomie sierpnia i września tego roku. Mężczyznom może grozić kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat, a także zakaz wykonywania zawodu.