Dotarliśmy do filmu, na którym widać, jak Marcin W. pieszo zbliżał się do wsi, gdzie mieszkała pierwsza ofiara. Na nagraniu widać ubranego na czarno, zamaskowanego mężczyznę w rękawiczkach, który niesie reklamówkę.
- W środę wyjechałem gdzieś na Międzychód i widziałem, jak szedł. Po jakimś czasie wróciłem i zobaczyłem tego gościa. Zastanowiło mnie, czemu ma krew na bucie i czerwone ręce, jakby też od krwi. Trzymał reklamówkę. Zapytałem go, co się stało. Odpowiedział, że się skaleczył. Nacisnął pilota, wsiadł do samochodu i ruszył ze zrywem – relacjonuje Marcin Cejba.
- Sąsiadka, która była w oknie, nagle mówi, że coś się pali. Wszedłem po schodach, chwyciłem za klamkę, żeby nie zacierać śladów i nagle buchnął czad. Nic nie było widać. Zadzwoniłem na 112. Powiedziałem, że potrzebna jest straż, policja i karetka. Potem strażacy wynieśli chłopaka – dodaje pan Marcin.
Pierwszą ofiarą okazał się 22-letni Patryk.
Z relacji ojca ofiary wynika, że Marcin W. był na miejscu kilka tygodni wcześniej.
- Rozmawialiśmy. Pytał o moją córkę, czy jest w domu. Odpowiedziałem, że już tutaj nie mieszka, bo wyprowadziła się do Niemiec – mówi pan Paweł.
- Padło też pytanie, czy ona z kimś jest. Powiedziałem, że kogoś ma, że jest tam z chłopakiem. Spuścił wtedy głowę i była chwila ciszy. Zaraz po tym się pożegnał – dodaje pan Paweł.
Druga ofiara
Tymczasem Marcin W. po odjechaniu z miejsca zdarzenia pojawił się w centrum Międzychodu, gdzie mieszkała druga ofiara.
- Szukał Pauliny. Być może też Mikołaja – uważa dziennikarz Dariusz Wawrzyniak. I relacjonuje: - Zapukał do drzwi. Pani Iwona otworzyła, w mieszkaniu był też jej syn, ale siedział w sąsiednim pokoju. Miał założone słuchawki na uszach. Z późniejszej relacji wiemy, że słyszał jakieś odgłosy, ale myślał, że ktoś przyszedł i nie zdawał sobie sprawy, jaka tragedia wydarzyła się obok. Jak wyszedł z pokoju, zastał mamę we krwi.
Pościg
Po znalezieniu drugiego ciała rozpoczął się pościg za podejrzanym. Marcin W. porzucił skradziony samochód i zniknął.
Zalesione, poprzecinane nurtem Warty, okolice Międzychodu przez ponad dobę były schronieniem dla W. Mimo opublikowania jego wizerunku i wyznaczonej nagrody pieniężnej za wskazanie miejsca gdzie się ukrywał, Marcin W. pozostawał nieuchwytny.
- Tak naprawdę na początku była brana pod uwagę tylko jedna teza, dotycząca zawodu miłosnego. I tego, że sprawca całego zdarzenia próbował odnaleźć dziewczynę, w której się kochał – mówi lokalny dziennikarz Dariusz Wawrzyniak. I dodaje: - Dopiero w dalszym etapie pojawiła się również teza, że być może podłożem całego zdarzenia była również zemsta dotycząca tego, że osoby, które zeznawały w sądzie przeciwko Marcinowi… Na podstawie tych zeznań Marcin został wtedy skierowany do zakładu.
Marcin W. przyznał się do dwóch zabójstw
26 godzin po zdarzeniu Marcin W. sam pojawił się w komendzie policji w Międzychodzie. Przyszedł bez butów i spodni. Kilka godzin wcześniej strażacy znaleźli nad Wartą jego plecak z pieniędzmi, odzieżą i żywnością.
- Przyznał się do dwóch zabójstw. Odmówił składania wyjaśnień. Nie ustosunkował się do zarzutów. Nie odniósł się również do wniosku o tymczasowy areszt – mówi Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Czy wiadomo, co było narzędziem zbrodni?
- Biegli określili, że to było narzędzie ostrokrawędziste, wskazali, że mógł być to nóż. Tego noża na razie jeszcze nie mamy – przyznaje prok. Wawrzyniak. I dodaje: - Według biegłych, obrażenia na ciele są bardzo mnogie. Mężczyzna ma obrażenia po 45 ciosach, a kobieta 10. Wszystkie zadano w okolicach szyi, klatki piersiowej i kończyn. Można przyjąć, że był to brutalny atak na te osoby.
Motyw
Od samego początku spekulowano, jaki był motyw. Jaki był związek z nieodwzajemnionym uczuciem, z urojoną miłością do Pauliny, siostry zamordowanego Patryka?
- On nie pogodził się z tym, że nie podobał się dziewczynie. Że ona się w nim nie zakocha, bo nawet go nie lubiła. Latami zbierała się w nim złość i nienawiść. Odkucie się, że nie było tak, jak on chciał – mówi pani Małgorzata, ciotka zamordowanego.
- Córka miała już tego dosyć, stwierdzili, że jak on będzie w jakiś zamkniętym obszarze, to ona będzie miała spokój - dodaje ojciec zamordowanego.
W trwającym śledztwie prokuratorzy będą musieli się skupić nie tylko na dowodach winy Marcina W., ale również na sprawdzeniu i ustaleniu, dlaczego nikt nie interweniował, po tym gdy Marcin W. miał przestać brać leki i pojawiać się na terapiach.
Autor: Uwaga! TVN