To była spokojna rodzina

Dlaczego 26-letni Józef B. zamordował swoich rodziców? W poniedziałek rano na klatce schodowej zadał im kilkadziesiąt ciosów nożem. Sąsiedzi mówią o rodzinie B., że byli spokojnymi, porządnymi ludźmi.

Rodzina B. mieszkała na czwartym piętrze kamienicy przy ul. Prusa we Wrocławiu. W poniedziałek rano, około pół do dziewiątej, sąsiadów zaalarmowały krzyki na korytarzu. Jedna z kobiet wyjrzała przez drzwi i zobaczyła zakrwawioną sąsiadkę i stojącego nad nią syna z nożem w ręku. Jak mówią sąsiedzi, Józef B. zadał swoim rodzicom kilkadziesiąt ciosów nożem. Kiedy kilka minut po 10 na miejsce przyjechała policja, oboje już nie żyli. Józef B. zamknął się w mieszkaniu, nie chciał rozmawiać z negocjatorami. Po pół godzinie do środka weszli antyterroryści. Józef B. siedział za wersalką. Był umyty i spokojny, nie stawiał oporu. Zbrodnia wstrząsnęła sąsiadami rodziny B. Mówią o nich, że byli bardzo porządnymi, spokojnymi ludźmi. W ich domu nigdy nie dochodziło do kłótni. Zamordowany Janusz B. był doktorem Politechniki Wrocławskiej, jego żona Izabela nauczycielką polskiego w gimnazjum. Mieli dwóch synów – młodszy pracował w Anglii, starszy Józef B. pracował w firmie ojca. Józef B. przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Lekarze badają, czy w chwili popełnienia zbrodni był poczytalny. Przeczytaj także:Makabryczna zbrodnia we WrocławiuZabił żonę i córkęZabójstwo miało być wybawieniemKazał żonie mordować dzieci

podziel się:

Pozostałe wiadomości