Szkolne sklepiki. Tak czy nie?

TVN UWAGA! 137456
W sklepikach szkolnych można znaleźć głównie słodycze, chipsy, zapiekanki i koloryzowane sztucznymi barwnikami napoje. Czy rzeczywiście rodzice chcą, żeby zamiast kanapki lub owoców, dzieci zjadały na drugie śniadanie czekoladowe batony? W niektórych szkołach pod naciskiem władz samorządowych, dyrektorów szkół i rodziców oferta sklepików zmienia się na lepsze.

Przerwa w jednej z łódzkich szkół podstawowych. Jeśli dziecko nie przyniesie śniadania z domu, w szkolnym sklepiku może kupić jedynie słodycze, chipsy oraz słone i słodkie bułki. Sprzedawca nie orientuje się, jakie produkty są zalecane dla dzieci. - Zbożowe ciastka nie sprzedają się. Dzieci tego nie chcą. Chcą chipsów. Mam więc prażynki ziemniaczane, popcorn. To, czego dzieci chcą, to mają – mówi Mieczysław Jasnos, ajent sklepu w szkole nr 152 w Łodzi. Urząd Miasta Łodzi, jako organ prowadzący szkoły, zobowiązał dyrektorów podległych placówek do sprawdzenia oferty sklepików. - Nie ma miejsca w łódzkich sklepikach szkolnych dla bardzo niezdrowych produktów. Może być jakiś kompromis, ale to nie może być kompromis dla chipsów, dla niezdrowych koloryzowanych napojów czy koloryzujących lizaków i gum do żucia. To jest sama chemia, bomby kaloryczne. To nie jest zdrowe. Powinniśmy zadbać o to, żeby nasze dzieci były bezpieczne w szkołach. To jest szczególne miejsce, w którym powinna być jakaś misja. To nie jest supermarket, i w szkole nie musi być tego typu działalność prowadzona. Zaczęliśmy od listu do wszystkich dyrektorów szkół z jasną sugestią, że może powinni zmienić umowy, które podpisali wcześniej z przedsiębiorcami, ajentami. Dzisiaj mamy taką sytuację, że w większości szkół dyrektor współdecyduje o tym, co sprzedaje się w sklepiku. Niestety, są takie szkoły, w których tego rodzaju zmian nie dokonano. My jesteśmy zdecydowani. Daliśmy sobie rok, do najbliższych wakacji. Po wakacjach nie będziemy tolerować tego rodzaju zachowań – wyjaśnia Krzysztof Piątkowski, wiceprezydent Łodzi. Stanowisko łódzkich władz skłoniło dyrektorów niektórych szkół do zmiany produktów w sklepikach. W Szkole nr 81 w Łodzi ta sama osoba prowadzi sklep i stołówkę. Są tu kanapki z ciemnym pieczywem, marchewki, jogurty i owoce. Ale mimo starań, na pólkach wciąż są produkty z zawartością konserwantów. - Jeśli pani chce wprowadzić jakiś produkt, najpierw konsultuje to ze mną. Nie wszystko jest dobre, ale trzeba dzieciom coś zaoferować. Jakaś chemia w chrupkach na pewno jest, ale chemia jest wszędzie – uważa Bożena Będzińska-Wosik, dyrektorka Szkoły nr 81 w Łodzi. Niewiele osób prowadzących szkolne sklepiki stara się dokładnie czytać etykiety, by nie oferować dzieciom produktów z konserwantami i sztucznymi barwnikami. Dlatego niektórzy rodzice, jak Dominika Adamczyk, aby uniknąć jedzenia przez dzieci nadmiaru słodyczy w szkole, sami przygotowują im słodkie zdrowe przekąski. - Uważam, że szkolne sklepiki nie są do niczego potrzebne. Szkoła daje obiad, rodzic drugie śniadanie. Drugie śniadanie nie musi oznaczać słodyczy. Możemy dawać dzieciom zdrowe kanapki z warzywami, przekąski, owoce. Postarajmy się nie uzależniać dzieci od słodkiego smaku. Nie wychodźmy z założenia, że musimy zastąpić niezdrowe słodycze, zdrowymi słodyczami. Dawajmy ich przede wszystkim mniej i róbmy je samodzielnie. Świetną przekąską są suszone owoce. Można ugotować owocowy kompot. Jeśli jest on z gruszek i jabłek, to nie trzeba go wcale słodzić. Mogę kompot zagęścić mąką ziemniaczaną i mam wspaniały kisiel. Możemy piec ciastka i dawać słodkie warzywa. W ten sposób podawane jedzenie wzmacnia układ trawienny. A czym mocniejszy układ trawienny, tym mniejsze się zapotrzebowanie na słodki smak – tłumaczy Dominika Adamczyk, dietetyczka, właścicielka firmy „Zdrowe Dzieciaki”. O tym, jak ważne jest dobre jedzenie dla uczących się dzieci wie dyrektor amerykańskiej szkoły w Warszawie. W podwarszawskim Konstancinie uczy się w niej około tysiąca uczniów. W szkolnej stołówce połączonej ze sklepem sprzedawane są między innymi sałatki i kanapki z razowym pieczywem, wypiekanym na miejscu. - Zmieniliśmy wszystkie produkty znajdujące się tutaj. Kanapki są świeże, mamy bar sushi, chleb jest razowy. Mamy także owoce, jogurt z truskawkami i ziarnami, świeże koktajle mleczne. Wszystko świeże, robione tego samego dnia. Tu są kanapki z pełnoziarnistym pieczywem. Nie ma tu typowego polskiego białego chleba – mówi Tony Gerlicz, dyrektor American School of Warsaw.

podziel się:

Pozostałe wiadomości