Dziewczynki przyszły na świat w Klinice Położnictwa i Perinatologii Akademii Medycznej w Lublinie. Historia narodzin dziewczynek pełna jest zaskakujących sytuacji. Krystyna i Edward Paleń, rodzice bliźniaczek mieszkają w Pysznicy, niewielkiej podkarpackiej wsi. Oboje pracują na kolei. Razem z trzema synami zajmowali pokój z kuchnią. Nie planowali następnego dziecka. Stało się jednak inaczej. W piątym miesiącu ciąży podczas rutynowych badań okazało się, że na świat przyjdzie bardzo duży chłopiec. Ale pani Krystyna zaczęła czuć się coraz gorzej. Lekarz wysłał ją na dodatkowe badania ultrasonograficzny do szpitala. - To wtedy dowiedziałam się, że urodzę bliźniaki. Ale razem z radosną nowiną przyszedł szok kiedy lekarz powiedział, że to zroślaki – mówi Krystyna Paleń. Dziewczynki urodziły się poprzez cesarskie cięcie, poród odbierał profesor Jan Oleszczuk szef Lubelskiej Kliniki Położnictwa. Badania wykazały, że dzieci są zrośnięte wątrobą, mają jeden przewód pępowinowy i wspólne osierdzie. Na szczęście okazało się, że mają dwa oddzielne drożne przewody pokarmowe, odrębne układy oddechowe i krwionośne oraz dwa serca. Sposób zrośnięcia dawał szansę na pomyślną operacje, ale trzeba było znaleźć zagraniczny ośrodek, który podejmie się operacji rozdzielenia. Zespół lekarzy opiekujących się dziewczynkami zastanawiał się jak pomóc bliźniaczkom. Lubelski szpital od lat współpracuje z lekarzami w Stanach Zjednoczonych. Rozdzielenia Wiktorii i Weroniki podjął się profesor Scott Adzick ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii. Potrzebne były pieniądze. Pomogło bardzo dużo ludzi i instytucji. LOT przewiózł dzieci za darmo, zespół szpitala w Filadelfii zrzekł się honorarium za operację. Kolej zaproponowała większe mieszkanie. Bez pomocy życzliwych ludzi Paleniowie nie daliby rady. Wszystko skończyło się szczęśliwie. Teraz po dziewczynkach w ogóle nie widać, że mają za sobą tak tragiczne wydarzenia. Są zdrowe, żywe, rozrabiają. Po operacji rozdzielenia pozostał tylko blizny i zdjęcia na których uwiecznione są Wiktoria i Weronika tuż po urodzeniu. BLIŹNIĘTA SYJAMSKIE: Inaczej zroślaki rodzą się raz na sto tysięcy urodzeń. W ostatnich latach lekarze zauważyli dramatyczny wzrost występowania tego zjawiska. Nieznane są przyczyny rodzenia się bliźniąt syjamskich. Przypuszcza się, że powstają one z jednego jaja w którym, nie nastąpił prawidłowy proces podziału. Niewyjaśniona pozostaje również obserwacja, że 75-80% nierozdzielnych bliźniąt to dziewczynki. Pierwszymi dobrze opisanymi bliźniętami syjamskimi były siostry Biddenden urodzone w Anglii w 1100 roku naszej ery. Kobiety te złączone biodrami przeżyły 34 lata. Najbardziej znanymi bliźniętami syjamskimi byli natomiast Chang i Eng Bunkier, którzy przyszli na świat w Tajlandii w 1811 roku. Chłopcy zrośnięci w okolicy pierścienia pępowinowego byli zdolni do indywidualnej egzystencji. Chang i Eng dożyli 63 lat. Zmarli w odstępie zaledwie kilku godzin.