Pod koniec listopada pokazaliśmy reportaż o mężczyźnie, który w Katowicach zaatakował i molestował dwójkę 10-letnich dzieci. Zboczeniec zagroził swoim ofiarom, że jeśli powiedzą komukolwiek o tym, co się wydarzyło, spotka je krzywda. Na podstawie opisu dzieci, policja sporządziła portret pamięciowy sprawcy. Mimo, że minęło zaledwie kilka dni od wydarzenia, pedofil znów się pojawił, tym razem pod szkołą molestowanej dziewczynki. - Stał pod szkołą, przed wejściem – mówi matka Kasi. – Córka była na przerwie. Długo mu się przyglądała, żeby sprawdzić czy to on. Kasia rozpoznała zwyrodnialca. Pobiegła do pedagog szkolnej. Ale pani pedagog nie miała dla niej czasu. - Czekała całą godzinę lekcyjną pod drzwiami – mówi matka Kasi. – Pani pedagog zawiadomiła policję po 45 minutach. Policja natychmiast przyjechała. Ale mężczyzny oczywiście już pod szkołą nie było. Dlaczego nauczycielka zlekceważyła to, co chciała jej powiedzieć dziewczynka? - Jesteśmy w trakcie realizowania stypendium szkolnego – tłumaczy dyrektorka szkoły. – To olbrzymia kwota, którą musimy w ciągu tygodnia wydać. Pani pedagog tym się zajmuje. Być może taką poważną sprawą powinna się wcześniej zająć, zostawiając wszystko. Szkoła nie tylko nie zawiadomiła natychmiast policji o kręcącym się pod budynkiem podejrzanym mężczyźnie, ale również przez miesiąc nie zorganizowała żadnej pomocy psychologicznej dla dzieci i ich rodzin. Dopiero zdesperowana matka Kasi sama znalazła psychologa oraz terapeutę, który wreszcie zajmie się skrzywdzonymi dziećmi. Policja nadal poszukuje tego mężczyzny i prosi o kontakt, każdego, kto mógłby pomóc w jego ujęciu. Przewidziana jest nagroda 10 tysięcy złotych. Przeczytaj także:Schwytać zboczeńcaW Katowicach boją się gwałcicielaNastoletni gwałcicielPedofil chodzi na wycieczki z dziećmi