Sprawą Bożeny Wołowicz zajmujemy się w UWADZE! już od pięciu lat. Przypominamy ostatnie reportaże:
BOŻENA WOŁOWICZ: NIE STARCZY MI ŻYCIA, NA ZAMKNIĘCIE TEJ SPRAWY
KONIEC DRAMATU BOŻENY WOŁOWICZ? „TO BYŁO WIĘZIENIE, A NIE DOM”
CZY TO KONIEC KOSZMARU BOŻENY WOŁOWICZ?
Bezkarni
Przez ponad osiem lat rodzina K. bezkarnie nękała swoją sąsiadkę Bożenę Wołowicz. Kobieta wymykała się z własnego domu, aby sąsiedzi nie blokowali jej wyjazdu. Była śledzona i zatrzymywana. Mimo zakazu zbliżania i kontaktowania, jaki wydała prokuratura, stalkerzy nie ustępowali. Przez ostatnie dwa lata, pani Bożena nie mieszkała już w swoim domu, odwiedzała go jedynie raz w tygodniu z policyjną ochroną. W końcu zdesperowana kobieta zdecydowała się sprzedać dom.
- To, że sprzedałam dom i uciekłam, to najlepsze, co mogłam zrobić w tej dramatycznej sytuacji. Jak mogłabym funkcjonować w ich sąsiedztwie? Nie dałabym dłużej rady – opowiada Wołowicz.
„Dręczyli, niszczyli dom pani Bożeny, bezprawnie zatrzymywali ją na drodze, grozili śmiercią”. Za te przestępstwa Małgorzata K. została skazana na rok i 3 miesiące więzienia, jej matka i brat na 1,5 roku.
- To nie jest ulga, bo ja dalej nie jestem pewna. Wszystko może się zdarzyć – mówiła po nieprawomocnym wyroku Bożena Wołowicz.
Pani Bożena w wielkim napięciu czekała na utrzymanie wyroku sądu pierwszej instancji, które dla niej oznaczać miało koniec wieloletniej gehenny. Do sądu pojechała jak zwykle w policyjnej asyście. Tym razem rodzina K. nie pojawiła się w sądzie.
- Proces rusza od nowa. Do 2 marca sprawa jest odroczona. Nie mam już siły. Co to za wymiar sprawiedliwości? Jawność jest wyłączona, nic nie mogę powiedzieć – mówiła po wyjściu z sali rozpraw zdruzgotana Bożena Wołowicz. I dodaje: - Więcej w polskim sądzie się nie pojawię. Będę tylko wtedy, gdy będę wezwana na złożenie wyjaśnień, ale dobrowolnie na te tortury nie będę się skazywać. To dla mnie bardzo trudne.
„Będę żądać więcej niż Komenda”
Proces toczył się z wyłączeniem jawności. Nie wiadomo, co wpłynęło na wstrzymanie wydania wyroku i ponowne otwarcie przewodu sądowego. W aktach sprawy jest wiele dowodów na to, że rodzina K. atakuje i dręczy swoją sąsiadkę. Złożyli przeciwko niej kilkadziesiąt zawiadomień na policję i do prokuratury.
- Nie wiem, jak długo to będzie jeszcze trwało. Wielokrotnie mówiłam, że wierzę w sprawiedliwość. Dziś już nie wierzę – przekonuje Bożena Wołowicz.
Kilka dni po decyzji sądu Małgorzata K. zadzwoniła do naszej redakcji, podszywając się pod Bożenę Wołowicz.
- Będę żądać więcej milionów niż Tomasz Komenda. Za te wszystkie lata, mój potencjał zarobkowy, który mi odebraliście jest większy, niż utracone zarobki pana Komendy – mówi.
- Jak w ciągu 10 minut, człowiek potrafi rozwalić drugiemu człowiekowi życie na lata. Muszę zacząć znów żyć – komentuje Bożena Wołowicz.