Śmietnisko w mieszkaniu

Prusaki, karaluchy i fekalia spływające po ścianach mieszkania, to codzienność w poznańskim „mrówkowcu”. Administrator osiedla od trzech lat bezskutecznie próbuje pozbyć się uciążliwych lokatorów, którzy w swoim mieszkaniu urządzili śmietnisko. Pomimo obietnic, że problem zostanie rozwiązany, gehenna mieszkańców nadal trwa.

- Ten koszyk, który wisiał za oknem w końcu spadł – mówi Elżbieta Tomaszewska, sąsiadka uciążliwych lokatorów. - W tym koszu ci państwo trzymali własne odchody i to wszystko spadło na ziemię w zeszłym tygodniu. - W porównaniu z tym, co było wtedy, a teraz, to nie ma żadnego porównania, to jest tragedia – mówi Adam Glapiak, inny z sąsiadów. – Po ścianach same robaki chodzą. Po tym, co zobaczyliśmy nasze kroki skierowaliśmy do Straży Miejskiej w Poznaniu. Przedstawiciele straży obiecali przypilnować administrację bloku, by ta wywiązała się z decyzji sanepidu zobowiązującej ją do usunięcia śmieci pod rygorem natychmiastowej wykonalności. Niestety strażnicy miejscy nie potrafili pomóc, bo jak twierdzą, lokatorzy nie otworzyli im drzwi. To, co nie udało się Straży Miejskiej, Policji i Administracji nam udało się bez trudu. Uciążliwy lokator wpuścił nas do swojego mieszkania. To, co tam zobaczyliśmy budziło obrzydzenie i grozę. - Najbardziej jesteśmy przerażeni widmem pożaru, przecież tu jest tyle gazet –mówi Adam Glapiak. - Tutaj już drugi raz było zagrożenie pożarem. Z pół bloku poleci i z tego nikt nie zdaje sobie sprawy. Niestety ani zagrożenie epidemiologiczne, ani wizja pożaru i katastrofy budowlanej nie zmusiły administracji bloku do skutecznych działań. - Zwróciliśmy się do prokuratury o wydanie nakazu o wejście, nazwijmy to, siłowe. Prokuratura nie znalazła podstaw prawnych, żeby taki nakaz wydać – mówi Bogdan Smoczyński, administrator Osiedla Piastowskiego w Poznaniu. Nasza nieustępliwość doprowadziła jednak do szczęśliwego finału - tak długo oczekiwanego przez umęczonych mieszkańców bloku. Administracja, w asyście policji i pracowników Ośrodka Pomocy Rodzinie, zdecydowała się wreszcie przystąpić do czyszczenia mieszkania. - Cała akcja oczyszczania tego mieszkania potrwa około trzy tygodnie – mówi Bogdan Smoczyński. Będzie to dezynfekcja, wyniesienie śmieci, udrożnienie kanalizacji, wszystkich urządzeń sanitarnych i po trzech tygodniach ten pan wraca z powrotem. Mieszkańcy drżą na myśl o powrocie uciążliwego lokatora do ich bloku. Boją się, że wraz z nim wrócą też robaki. Czytaj również:Robaki i fekalia w mieszkaniuSąsiedzka znieczulicaŚmierdząca sprawa w Zgierzu

podziel się:

Pozostałe wiadomości