28 stycznia 2003 r. doszło do największej tragedii w historii polskich Tatr. Pod lawiną, która zeszła spod szczytu Rysów zginęło osiem osób. Byli to uczestnicy wycieczki z tyskiego liceum: siedmioro uczniów i jeden z opiekunów grupy. Lawina zepchnęła uczniów pod oblodzoną powierzchnię Czarnego Stawu pod Rysami. (zobacz zdjęcia) Przewodnikiem wyprawy był Mirosław Szumny, nauczyciel geografii z liceum w Tychach. Na wycieczki z uczniami chodził wcześniej wielokrotnie. Decyzję o wyprawie na Rysy podjął wspólnie z uczniami. Prokurator oskarżył go o narażenie życia podopiecznych. W toczącym się procesie zażądał dla nauczyciela kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu.---obrazek _i/lawina/lawinae12.jpg|prawo|Mirosław Szumny: Czuję się odpowiedzialny--- - Zdaję sobie sprawę, że byłem organizatorem, że jestem za wszystko odpowiedzialny – mówi Mirosław Szumny. – Na tym lawinisku powiedziałem sobie, że muszę tę sprawę doprowadzić do końca. Ta lawina skończy się, gdy zapadnie wyrok. Mirosław Szumny nie miał uprawnień przewodnika wysokogórskiego. Jak ustalił biegły, popełnił karygodne błędy wychodząc tego dnia z uczniami w góry. Grupa była zbyt duża, uczestnicy szli w zbyt małych odstępach od siebie. Zastrzeżenia budził także sprzęt, w który byli wyposażeni. Dla większości uczniów była to pierwsza wyprawa w Tatry zimą. Nade wszystko jednak, w górach panowały tego dnia złe warunki. Mirosław Szumny tłumaczy, że razem z uczniami był poprzedniego dnia na wyprawie. Obowiązywał wtedy średni – drugi stopień zagrożenia lawinowego. Jednak nazajutrz warunki się pogorszyły.---obrazek _i/lawina/lawina1.jpg|prawo|Bogumił Słama: Brak wyobraźni przyczyną tragedii--- - Z taką grupą, w takich warunkach nigdy nie poszedłbym w góry – mówi Bogumił Słama, instruktor Polskiego Związku Alpinizmu. – Ignorancja jest potężną obroną, daje nam ogromną siłę. Nieszczęście pana profesora polega na tym, że nie starczyło mu wyobraźni. Wyrok w tej sprawie nie zapadł. Sędzia w ostatniej chwili zorientował się, że proces powinien objąć także wyjście nauczyciela z inną grupą dzień przed tragedią. Jeśli jej uczestnicy zdecydują się oskarżyć geografa o to, że również wtedy naraził ich na bezpieczeństwo, proces będzie musiał zostać powtórzony.