Firma Ryszarda Rapacza, ex-mistrza Polski w ju-jutsu, mieści się w jednym z katowickich biurowców. Luksusowe, sportowe auto Rapacz zawsze parkuje tak, by widzieć je z okien biurowca. - Zobaczyłem ”gościa”, który kręcił się przy lusterku mojego samochodu, za płotem było jeszcze trzech podejrzanych facetów – opowiada. – ”Gościa” dogoniłem i sam na rękach zaniosłem na komisariat policji. Policjanci przyjęli zawiadomienie o próbie kradzieży samochodu, przesłuchali schwytanego i materiał przesłali do prokuratury. Sprawcą okazał się Dariusz S. - złodziej przebywający na zwolnieniu warunkowym. Prokuratura nie wystąpiła do sądu o areszt tymczasowy. Dariusz S. dostał dozór policyjny i znalazł się na wolności. - Jeśli sprawca został przyłapany na zamiarze usiłowania kradzieży w warunkach powrotu do przestępstwa, to nie możemy wnosić o aresztowanie, bo nie ma po temu przesłanek procesowych – tłumaczy Elżbieta Cicha z Prokuratury Rejonowej w Katowicach. Dariusz S. ”z prezentu” od prokuratury skorzystał bardzo skwapliwie. Reporter UWAGI! zdobył numer jego komórki i umówił się na spotkanie. Udał chętnego na koła i lusterka. Złodziej nie widział problemu i zobowiązał się dostarczyć je w ciągu kilku dni. Lusterka to klucz do kradzieży całego auta, które jest sterowane elektronicznie. Wystarczy ukraść lusterko, by potem ukraść luksusowe auto nafaszerowane elektronicznymi zabezpieczeniami - Kable elektryczne z lusterka lub kierunkowskazu podłącza się do komputera, który rozkodowuje zapisany w nich system zabezpieczający - tłumaczy mechanizm kradzieży oficer operacyjny policji. - Po takim rozkodowaniu alarmu nie ma problemu z odpaleniem auta. Oczywiście reporter UWAGI! wycofał się ze zlecenia. Chciał tylko udowodnić, że potraktowany tak łagodnie przez organy ścigania złodziej nadal kradnie. Działa najprawdopodobniej dla większej grupy przestępczej, która kradzione auta rozbiera na części i sprzedaje na giełdzie. - Drobny złodziejaszek wychodzi z aresztu i śmieje się wszystkim w nos – mówi Adam T. Mioduszewski, ekspert identyfikacji pojazdów. – Takich spraw jak jego, są dziesiątki, a kryminały - przepełnione. On wie, że nie pójdzie siedzieć, bo prokurator stwierdzi niską szkodliwość społeczną czynu. Jeśli ja sam złapię złodzieja na gorącym uczynku, wtedy dowiem się od prokuratora, że auto nie było warte tego, żeby komuś rozkwasić nos.