W domu pani Bożeny Wahl mieszka prawie 70 psów. Wszystkie są dla niej niezwykle ważne. W opiece nad zwierzętami, artystce pomaga przyjaciółka Wanda Olendzka. Jednak dom jest zdewastowany, psy chore, a kobiety same wymagają codziennej opieki i wsparcia.
- Sytuacja jest patowa. Obawiam się, że jest to finisz tego przytuliska. Mam na myśli wszystkie psy, które mam w domu – mówi pani Bożena.
Dziesięć lat temu, służby zlikwidowały, prowadzone przez kobietę schronisko dla psów. Artystka obiecała wówczas, że nie będzie przygarniała już bezpańskich zwierząt. Tymczasem na posesji powstało kolejne przytulisko. Pojawiły się także szczury.
- Przejęliśmy schronisko w momencie, kiedy było w nim prawie 800 psów. Wszystkie były w bardzo złym stanie. Złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury w Warszawie pokazując, jak to wszystko wygląda. Prokuratura stwierdziła, że nic się nie dzieje i umorzyła swoje postępowanie – mówi Agnieszka Piotrowska z Fundacji „Ostatnia Szansa” i dodaje: Teraz na jej posesji są szczury wielkości kotów. Mamy nagrane filmiki, które wysyłaliśmy do powiatowego inspektoratu weterynarii. Widać na nim jak pani Bożena karmi szczury, zbiega ich się multum.
Piotrowska zaznacza też, że mimo kontroli służb nic się nie zmienia.
- Psów przybywa. Dalej nie są leczone i nic się nie dzieje – zaznacza Piotrowska.
Bohema Warszawy
Bożena Wahl jest znaną malarką. Jej prace pokazywane były w uznanych, światowych galeriach. W latach osiemdziesiątych, razem z siostrą bliźniaczką, Alicją Wahl, artystka prowadziła galerię, gdzie wystawiano prace najwybitniejszych polskich artystów.
- To była artystyczna bohemą Warszawy, salon, gdzie skupiało się artystyczne życie. Tam artyści mogli sprzedawać swoje prace nie konsultując się z władzami. A siostry Wahl miały wystawy w najlepszych miejscach na świecie. Słyszał o nich Paryż, Berlin, Szwecja, Stany Zjednoczone. Na ówczesne czasy, kiedy tworzyły było to niesłychane - podkreśla Anita Wolszczak-Karasiewcz, historyk sztuki.
Dzisiaj Bożena Wahl jest samotna. W jej domu, oprócz pani Wandy, pojawiają się osoby, które rzekomo opiekują się artystką. Jednak już na pierwszy rzut oka widać, że nie jest to właściwa pomoc. Tymczasem dom rujnują psy, prace są niszczone przez szczury.
Malarka pytana przez reporterkę o to, co zje na obiad, odpowiada: Nie ma nic. A jak byłam chora to lodówka w ogóle była pusta. Mam problem z cukrem. Jak nie zjem to cukier spada i zasnę.
Pani Bożena przyznaje, że wydała wszystkie swoje pieniądze, a w międzyczasie zachorowałam na cukrzycę i zaćmę.
„Ograniczone kompetencje”
Bliscy i przyjaciele Bożeny Wahl, a także lokalni urzędnicy doskonale znają sytuację artystki. Nikt nie podjął jednak zdecydowanych kroków, aby skutecznie jej pomóc. Po zlikwidowaniu ogromnego schroniska, z którym kobieta sobie nie radziła, artystkę znów pozostawiono samą sobie.
- Mam ograniczone kompetencje, nie mogę ich przekroczyć. W dniu kontroli, w tamtym roku nie stwierdziliśmy obecności szczurów. Co do dobrostanu zwierząt, nie mogę powiedzieć, że są jakieś naruszenia związane z ustawą o ochronie zwierząt, nad, którą mamy pieczę – mówi Magdalena Pietrzyk- Zychowicz, Powiatowy Inspektor Weterynarii w Rawie Mazowieckiej.
- Był tam pracownik socjalny. Na tę chwilę nie możemy żadnej pomocy innej zaproponować ze względu na pieski. Gdy opiekunka codziennie tam wchodziła i użerała się ze sforą psów. Sama pani Wahl powiedziała, że w jej pokoju śpi z sześcioma najgroźniejszymi pieskami – tłumaczy Elżbieta Szczepańska z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rawie Mazowieckiej.
Pomimo obaw pracownic socjalnych, udało się je nakłonić, aby jeszcze raz zainteresowały się dramatyczną sytuacją pani Bożeny i zapytały o jej doraźne potrzeby. Udało się.
Na początek Bożena Wahl otrzymała podstawowe wsparcie. Przywieziono jej czystą odzież i pościel, codziennie dowożone są także darmowe, gorące obiady.
- Trzeba przede wszystkim zabrać te psy. Tam jest kilkadziesiąt psów, a w tych warunkach nie da się mieszkać, nikt nie byłby w stanie tam długo mieszkać, a pani Bożena mieszka tak już kilkanaście lat. Starsza osoba potrzebuje też spokoju i ciszy. Stamtąd cały czas uciekają pracownicy i ona zostaje sama z psami, trzeba zdjąć z niej tą odpowiedzialność – przekonuje Agnieszka Piotrowska.
Powiatowy lekarz weterynarii razem z Towarzystwem Opieki nad Zwierzętami przeprowadził kontrolę na terenie posesji pani Bożeny. Szczurów nie zauważono. Zalecono jednak szczepienia psów oraz ich oględziny.