Skazany kpi sobie z sądu

Nasz wymiar sprawiedliwości bez przerwy dowodzi swej bezradności. Mężczyzna skazany za znęcanie się nad rodziną, po wyjściu na wolność nadal prześladuje żonę i dzieci.

Cztery lata spędził w więzieniu Jan Murański za fizyczne i psychiczne znęcanie się nad rodziną. W lipcu br. wyszedł na zwolnienie warunkowe. Koszmar zaczął się od nowa. - Wszedł do kuchni z siekierą, ja grzałam dzieciom jedzenie – opowiada Agata Murańska. – Podniosłam garnek i zasłoniłam się. Krzyczałam: „Rzuć siekierę, rzuć siekierę!”. Od 2 lipca, kiedy Jan Murański wyszedł z więzienia, do 13 sierpnia policja w Węgierskiej Górce interweniowała w domu Murańskich osiem razy. Pani Agata z dziećmi musiała uciekać przed mężem. Przeprowadziła się do domu rodziców. Cała czwórka gnieździ się dziś w jednym pokoju z dziadkami. Dzieci bawią się na podwórku i codziennie widują swojego ojca. - Dzieci się go bardzo boją – mówi Agata Murańska. – Asia była przez niego molestowana, Arek widział agresję ojca wobec mnie i swojej najmłodszej siostrzyczki Ewelinki. Teraz nie radzi sobie z emocjami, stał się impulsywny. Dzieci pani Agaty są pod opieką terapeutów z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Żywcu. Ale żadna terapia nie odniesie skutku, dopóki ojciec będzie miał dostęp do dzieci. Jedynym wyjściem mogłaby być decyzja sądu o pozbawieniu go praw rodzicielskich i zakaz kontaktów z dziećmi. Procedura może potrwać od kilku tygodni do kilku miesięcy. Na razie przestępca w żywe oczy kpi sobie z sądu, który zgodę na zwolnienie warunkowe obłożył warunkami. - Oskarżony został zobowiązany, by po zwolnieniu wrócił do swoich rodziców – mówi Anna Robosz z Sądu Okręgowego w Bielsku–Białej. – Sąd nie może teraz wydać mu żadnego polecenia, by nie kontaktował się z rodziną. Trudno znaleźć przepis, który można by zastosować w tej sprawie. Nie po raz pierwszy wymiar sprawiedliwości jest bezradny wobec sytuacji, gdy przestępca jest bezkarny, a ofiary bezbronne. Podobnie nieskuteczna jest ochrona policji. Dariusz Kocoń z komisariatu policji w Węgierskiej Górce na pytanie, jak policja zamierza chronić prześladowaną matkę z dziećmi, zakłopotany prosi o chwilę na zastanowienie się. Anna Zgierska–Kuropatwa, przewodnicząca wydziału karnego Sądu Rejonowego w Żywcu nie widzi możliwości skierowania oskarżonego na leczenie odwykowe. Nikt nie zadaje sobie trudu, by wyegzekwować prawo i uniemożliwić złoczyńcy krzywdzenie swoich ofiar.

podziel się:

Pozostałe wiadomości