Skatowali bez powodu

TVN UWAGA! 134243
15-letni chłopiec został ciężko pobity, gdy wracał od lekarza. Choruje na raka kości. Napastnicy go nie znali, ale bili tak, jakby chcieli go zabić. Czy skutki pobicia wpłyną na przebieg terapii Łukasza?

Łukasz Witkowicz od stycznia ubiegłego roku leczy się z powodu złośliwego nowotworu kości. Przeszedł chemioterapię, był operowany. W październiku zakończył terapię. Lekarze uznali, że przebiegła pomyślnie. Chłopak cieszył się już z tego, że wkrótce wróci do szkoły, że będzie mógł zagrać na saksofonie, podarowanym mu przez Fundację Mam marzenie – muzykalny chłopak od najmłodszych lat grał na akordeonie, ale marzył o instrumencie dętym. Musiał oczywiście nadal chodzić na wizyty do lekarza. Podczas powrotu z jednej z nich, Łukasza i jego ojca zaatakowało czterech młodych mężczyzn. Oślepili ich gazem łzawiącym i zaczęli brutalnie bić chłopca. - Nie wiem, jak to się stało – mówi Jan Witkowicz, ojciec Łukasza. – Jeden miał w ręku pałę, zamachnął się nią. Uderzył nią w głowę Łukasza. Nigdy nie zapomnę tego odgłosu. Łukasz przewrócił się, krzyczał – tato, pomóż, tato! Oślepiony gazem ojciec wołał o pomoc, w końcu po omacku dotarł do pobliskiego hotelu. Recepcjonistka zawiadomiła policję, ta wezwała pogotowie. Kiedy karetka i radiowóz przyjechały na miejsce, Łukasza już nie było. Ciężko pobity dowlókł się do domu. Zdążył wejść do swojego pokoju i na łóżku stracił przytomność. - Miał ciężkie stłuczenie mózgu, dwumasywny obrzęk mózgu, rozległy krwiak przymózgowy – mówi dr Bernadeta Tułaza, ordynator Oddziału Intensywnej Terapii w Szpitalu Powiatowym w Lubinie. – Napastnicy musieli bić tylko w głowę, nigdzie indziej. Można sądzić, że chcieli go zabić albo ciężko uszkodzić. Napastnicy to czterech mężczyzn. Najmłodszy miał niespełna 19 lat, uczył się w technikum. Główny podejrzany to 24-letni Tomasz A. Był już karany za pobicie. Cała czwórka trafiła do aresztu. Odpowiedzą za usiłowanie zabójstwa, grozi im dożywocie. Według policji to właśnie główny podejrzany Tomasz A., na co dzień ochroniarz w jednej z polkowickich dyskotek, miał zadać Łukaszowi cios w głowę. - Pobił go przypadkiem – mówi znajomy Tomasza A. – Naćpał się, napił i zaatakował. To taki gość, że pod wpływem alkoholu, a bierze jeszcze metanabol, potrafi uderzyć bez dania racji. Widziałem bójki z jego udziałem. Nie panuje nad sobą, robi ludziom krzywdę. Łukasz trafił do szpitala w ciężkim stanie. Życie uratowała mu natychmiastowa operacja. Lekarze zdecydowali się utrzymać go w śpiączce farmakologicznej ze względu na niedawno przebytą terapię antynowotworową. To, czy skutki pobicia mogą spowodować nawrót choroby, lekarze będą mogli stwierdzić za jakiś czas. Gdy wczoraj ekipa UWAGI! odwiedziła Łukasza w szpitalu, chłopiec był już przytomny. Jego stan szybko się poprawia. Został przeniesiony na oddział ogólny, odwiedzają go przyjaciele. Najbliższe tygodnie Łukasz spędzi w szpitalu, potem czeka go długa rehabilitacja. Powrót do domu, do ukochanych muzycznych instrumentów, do szkoły i przyjaciół, znów się opóźni.

podziel się:

Pozostałe wiadomości