- Radek buntował przeciwko mnie kolegów, wyzywał od jednorękich bandytów, śmiał się że mam żaluzje na oczach, naśmiewał się ze mnie - opowiada nam Łukasz Kuciński. Dramat, który przeżywa Łukasz ma swój początek w dzieciństwie. Jako chłopiec niepełnosprawny był wyśmiewany przez swoich rówieśników. Zwłaszcza Radek uwielbiał znęcać się nad kalekim kolegą. - Dręczył go, wyzywał, gnębił do tego stopnia, że musieliśmy przenieść go do innej klasy - mówi Sławomir Kuciński, ojciec Łukasza. Po skończeniu szkoły podstawowej drogi chłopców rozeszły się. Łukasz pewnie nie pamiętałby już o swoim prześladowcy z dzieciństwa, gdyby rok temu, ten nie przypomniał o sobie. 19-letni Radosław S. przyłapany przez policję na paleniu marihuany, powiedział, że dwa gramy narkotyku kupił od Łukasza. Policja wraz, ze specjalnie do tego przeszkolonym psem, przeszukała całe mieszkanie Łukasza, wszystkie jego rzeczy osobiste. Nie znaleziono żadnego dowodu. Mimo to prokurator rejonowy sporządził akt oskarżenia oparty jedynie na pomówieniu. - Głównym i jedynym dowodem w tej sprawie, były wyjaśnienia współwinnego - mówi prokurator Przemysław Rewers, który wówczas pracował w Prokuraturze Rejonowej w Międzyrzeczu. - Podejrzany był kilkakrotnie przesłuchiwany, uznałem, że jest wiarygodny. Ubogi akt oskarżenia znalazł uznanie w oczach sędziego, który już na pierwszej rozprawie skazał Łukasza na rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na trzy lata. - Na sali sądowej na milion procent byłem pewien, że syn zostanie uniewinniony, słysząc ten wyrok straciłem wiarę w sprawiedliwość - mówi ojciec Łukasza. - Dla mnie to było totalnym zaskoczeniem, to nawet nie absurd, każdy jeden mógł być winny, ale nie on - mówi wstrząśnięty Zygmunt Tkaczuk, wujek Łukasza. - Często do nas przychodzi, opiekuje się naszą małą córeczka, dba o nią, to nie jest zły chłopiec. - Nie ma prawa w naszym kraju - uważa Łukasz. - Uwierzyli temu co pomawiał, a nie temu co mówił prawdę. Jak w tym powiedzeniu dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie. Grozi ma kara więzienia za coś czego nie zrobiłem, paragrafy się znalazły, ale dowody nie. Reporterka UWAGI! poszła wraz z Łukaszem do sędziego, który lekceważąc zasadę domniemania niewinności skazał go na podstawie pomówienia. - Jeśli wydałem wyrok i podpisałem się pod nim, to znaczy, że materiał dowodowy był wystarczający - autorytarnie wypowiada się Rafał Brukiewicz, sędzia Sądu Rejonowego w Międzyrzeczu. Sędzia nie przyjmował argumentu reporterki, że kolega złośliwie pomówił Łukasza, dla niego ”pomówienie też jest materiałem dowodowym”. - A jeśli ja jutro pomówię pana, że mi sprzedał za 15 zł marihuanę, to też zasiądzie pan na ławie oskarżonych? - dociekała reporterka. Na to pytanie sędzia nie potrafił już tak kategorycznie odpowiedzieć. Niesłuszny wyrok, to jednak nie koniec sprawy Łukasza. W maju dwaj maturzyści Kamil i Błażej byli przesłuchiwani przez gorzowską policję w sprawie palenia marihuany. Choć chłopcy zeznali, że narkotyki kupowali od swojej koleżanki, podejrzanym został Łukasz, bo jak twierdzą maturzyści, policjant wymusił na nich obciążające go zeznania. Wszystko zapewne dlatego, że w policyjnej kartotece Łukasz figurował już jako dealer rozprowadzający narkotyki i miał pecha - mieszkał w sąsiedztwie zatrzymanych maturzystów. - Czułem obrzydzenie do siebie, ze go obciążyłem, ale funkcjonariusz zmusił mnie do tego - mówi Błażej Bujel. -Kazał mi obciążyć Łukasza, powiedział, że jak tego nie zrobię nie trafię na maturę, którą miałem zdawać następnego dnia - przyznaje Kamil Bogiel. - Nie czułem się z tym dobrze, dlatego napisałem do prokuratury wyjaśnienie, opisałem jak było. Gdy do chłopców dotarło jaką krzywdę wyrządzili niewinnemu koledze, przyznali się Łukaszowi, że obciążyli go fałszywymi zeznaniami. Postanowili też naprawić swój błąd. Gorzowska prokuratura przeprowadziła konfrontację, na którą obok policjanta, który rzeczywiście przesłuchiwał chłopców przybył też drugi funkcjonariusz, zdaniem maturzystów po prostu podstawiony. Potwierdził on, że chłopcy dobrowolnie, bez jakiejkolwiek presji obciążyli Łukasza. Kolejnej konfrontacji Jarosław Sawicki - zastępca Komendanta Miejskiego Policji w Gorzowie Wielkopolskim nie chciał juz przeprowadzić. Nie chciał wezwać policjanta, który zmuszał chłopców do obciążenia Łukasza, by ten poznał go osobiście. Może wówczas nabrałby wątpliwości? Łukaszowi, od półtora roku napiętnowanemu mianem dilera, prokuratura też nie dała żadnych szans. Skierowała przeciwko niemu akt oskarżenia do sądu, a następnie umorzyła śledztwo w sprawie wymuszonych zeznań.---strona--- Wiele wskazuje na to, że w tym wypadku organom ścigania nie zależy na dotarciu do prawdy, ale na szybkim efekcie - oskarżeniu i skazaniu dilera. Sprawa Łukasza pokazuje, że zebranie rzetelnego materiału dowodowego było rzeczą drugorzędną. Jednak żaden z przedstawicieli prawa, który zajmował się Łukaszem nie ma sobie nic do zarzucenia. Jeśli i tym razem gorzowski sąd skaże Łukasza, chłopak natychmiast trafi do więzienia, bo zeszłoroczny wyrok zostanie automatycznie odwieszony. - Prędzej się powieszę niż trafię do więzienia, za coś czego nie zrobiłem - mówi Łukasz. - Mój syn nadaje się do psychiatryka, a nie do więzienia - mówi załamana matka Łukasza.