43-letni sędzia Jarosław Gwizdak jest cywilistą i popularyzatorem alternatywnych sposobów rozstrzygania sporów. Uważa, że obywatel powinien unikać sądu, bo najwięcej korzyści przynosi nam, gdy dogadamy się sami.
- Boli mnie i męczy, że przed sądem jest wielkie zwycięstwo. Że my kogoś mamy rozszarpać przed tym sądem. W sali rozpraw jest skondensowany konflikt. Można kroić nożem. Po sprawie w sądzie czasami zostają zgliszcza. Czasami nie ma czego zbierać – przyznaje Jarosław Gwizdak.
Dwa lata temu sędzia został nagrodzony za gotowość do spojrzenia na pracę sądu z perspektywy obywatela. Po remoncie budynku przejechał się po nim wózkiem inwalidzkim, by sprawdzić, jak radzą sobie w gmachu niepełnosprawni.
- Jest 2017 rok. Zmieniło się wszystko. A sąd dalej tkwi w papierach, aktach, pieczątkach, zarządzeniach. Mnie to strasznie kłuje. Wymiar sprawiedliwości określam mianem skansenu. To jest dopiero wyzwanie: być sędzią w tych trudnych czasach. Otwarcie krytykuję niektóre koncepcje Ministerstwa Sprawiedliwości – przyznaje sędzia Jarosław Gwizdak.
Jarosław Gwizdak wkrótce kończy czteroletnią kadencję prezesa Sądu Rejonowego Katowice Zachód.
- Niechęć środowiska jest miarą sukcesu. Powiedzmy, że odniosłem dość umiarkowanie wysoki sukces – kończy sędzia.