Trzy miesiące temu po raz pierwszy zajęliśmy się sprawą bielskiego osiedla, na którym codziennie dochodzi do pijackich burd i napadów. Jeden z mieszkańców miał dość bezkarności osiedlowych chuliganów i podjął z nimi nierówną walkę. Niemal na tacy podał policji dowody przestępstw i wskazał bandytów. Nękany wraz z liczną rodziną przez bandytów, zamontował kamerę, która rejestrowała ich akcje. Kamera nagrała też jego pobicie. Sprawcy zostali zatrzymani. Nie na długo. - Jeden z tych, co zostali zatrzymani, jest już na wolności – mówi Zbigniew Włodarczyk. – Powiedział mi, że on i tak może znów iść siedzieć, ale mnie załatwi. Policja uznała nagranie z kamery za dowód, ale niewystarczający do aresztowania. Również prokurator nie zainteresował się zbytnio nagraniem. Przez trzy miesiące nie znalazł czasu, by je obejrzeć. - Bieg tej sprawy jeszcze nie ruszył, ale kiedy właściwy prokurator obejrzy taśmę, wtedy sporządzi protokół i policja będzie mogła przystąpić do działania – mówi Janusz Jaros z Prokuratury Rejonowej w Bielsku-Białej i przyznaje, że trzy miesiące to trochę za długo. Sprawcy pobicia są więc wciąż bezkarni. Pan Zbigniew Włodarczyk boi się już nie tylko o siebie, ale i o swoje dzieci. - Strasznie tu niebezpiecznie, co druga osoba z sąsiedztwa jest już pobita – mówi Kamil, syn państwa Włodarczyków. – Ze szkoły wracam bocznymi ścieżkami, bo nie chcę oberwać. - Tu jest nie do wytrzymania – dodaje siostra Kamila Izabela. – A wyprowadzić się szkoda, bo to fajne mieszkanie, tata tyle w nie pracy włożył. Dziwne w Bielsku – Białej jest to, że całe centrum jest monitorowane. Całe… prócz osiedla Włodarczyków. Tak jakby władze zadowoliły się tym, że zamontował tam kamerę pan Włodarczyk. Czy bielski magistrat nie powinien skorzystać z jego pomysłu i sam zamontować jeszcze innych kamer? - Według mojej wiedzy, policja i straż graniczna nie uważają, żeby ten rejon był szczególnie niebezpieczny i wymagał monitorowania – wyjaśnia Tomasz Ficoń, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Bielska-Białej. Innego zdania jest bielska radna Bożena Kotowska: - Wiem, że sytuacja finansowa miasta jest trudna, ale na bezpieczeństwie nie wolno oszczędzać. Trudno mi zrozumieć, że pan prezydent nie widzi problemu. Jak się dowiedział reporter UWAGI!, zamontowanie kamery w rejonie niebezpiecznego osiedla kosztuje najwyżej 2 tysięcy złotych. Czy to aż tak wiele by zapewnić bezpieczeństwo zastraszonych mieszkańców?