Samobójstwo w szpitalu

Wydawać by się mogło, że człowiek, który ma za sobą próbę samobójczą i trafia na oddział psychiatryczny szpitala, będzie pod szczególną opieką i nie powtórzy tego dramatycznego kroku. Tak też myślała matka Mirka, gdy zostawiała syna z załamaniem nerwowym w szpitalu z Zgierzu. Niestety chłopak znów targnął się na swoje życie, ale tym razem nikt mu w tym nie przeszkodził.

Mirek rok temu rozpoczął służbę w czerwonych beretach. Z falą w wojsku, czyli poniżaniem i wykorzystywaniem przez starszych żołnierzy poradził sobie. Gdy jednak postanowił zostać zawodowym żołnierzem przełożeni jeszcze bardziej „przycisnęli” go, wtedy nie wytrzymał. Dwa miesiące przed zakończeniem służby, zaczął narzekać na silne bóle głowy. Trafił na oddział neurologiczny szpitala w Zgierzu. Po tygodniu uciekł. Chciał się powiesić. Policja odnalazła go półnagiego 14 kilometrów od szpitala. Po ucieczce i próbie samobójczej został umieszczony na oddziale zamkniętym w tym samym szpitalu. Był załamany. - Mój syn był w strasznym stanie. Mówił: „Spójrz co się ze mną stało, gdzie wylądowałem”. Wiedziałam, że potrzebuje opieki – opowiada jego mama. Po tygodniowym pobycie w szpitalu Mirek kolejny raz targnął się na swoje życie. Rozgiął kraty w oknie, wspiął się na dach i skoczył na chodnik. Próba reanimacji nie powiodła się. Jak to możliwe, że okno było tak słabo zabezpieczone? Dlaczego nikt nie zapobiegł tragedii? Jak się okazuje to nie pierwszy taki przypadek w tym szpitalu. Dwa miesiące przed samobójstwem Mirka, z tego samego oddziału wyskoczył przez okno inny chory. Skończyło się na otwartym złamaniu nogi. Dotarliśmy do byłego pacjenta tego samego oddziału. - Te kraty można było bez specjalnego wysiłku sforsować. To wszystko prowizorka. Pacjentami nikt się nie przejmuje. Potwierdza to pielęgniarka ze szpitala. - Na alkoholików idzie tyle pieniędzy, ile tylko zażądają. Pacjentami z zaburzeniami psychicznymi nikt się nie przejmuje. Niestety dyrektor nie chciał wyjaśnić jak mogło dojść do tragedii. W ostatniej chwili odwołał spotkanie. Zasłonił się zakazem prokuratora, choć nie chcieliśmy rozmawiać o samobójstwie Mirka, ale o skandalicznych warunkach na oddziale. Dopiero po naszej wizycie, kraty na oddziale psychiatrycznym zostały naprawione. Wszystkie okoliczności samobójstwa Mirka zbada teraz prokuratura. Czytaj również:Popełnił samobójstwo na całej rodzinie?Zabiła się ze strachu przed ojcemCzuł się zaszczuty

podziel się:

Pozostałe wiadomości