Przyrzekłem dzieciom, że pomszczę ich śmierć

Sąd w Gliwicach nie dopatrzył się zabójstwa w podpaleniu mieszkania i spaleniu żywcem dwojga dzieci. - Godzili się z tym, że ten pożar spowoduje śmierć. Zobaczyli, że się pali i odeszli – oskarża prokurator. Podpalaczy skazano na 12 lat więzienia.

Dwa lata temu w środku nocy dwaj mężczyźni podpalili drzwi do mieszkania, w którym mieszkali rodzice z trójką dzieci. Zrobili to, bo właściciel mieszkania nie chciał ich odwieźć do domu. W ciągu kilku minut ogień objął całą klatkę schodową. Lokatorzy za drzwiami nie mieli szans ucieczki z płonącego mieszkania. W wyniku „żartu”, jak swój czyn określili sprawcy, żywcem spaliło się dwoje małych dzieci. Podpalaczy ujęto dwa dni później. Okazało się, że jeden z nich mieszkał w tym samym domu i znał rodzinę Nitków. - Ten człowiek przebywał w tym mieszkaniu, siedział u nas w domu. Wiedział, jaki jest układ mieszkania, że są wykładziny, boazeria. Lekki ogień i wszystko się pali. Mogliśmy wszyscy zginąć. On wiedział o tym – mówi Mirosław Nitka, ojciec zabitych dzieci. Iza miałaby dziś 10 lat, Mateusz osiem. Czy spalenie dwojga dzieci jest zabójstwem? Czy ludzie, którzy to zrobili powinni być skazani za zabójstwo, czy tylko za podpalenie, którego wynikiem była śmierć dzieci? Odpowiedź wydaje się prosta. Są jednak tacy, którzy mają wątpliwości. Należą do nich sędziowie, którzy wydali wyrok w tej sprawie. Podpalaczy skazano na dwanaście lat więzienia. Ojciec dzieci zapowiada, że zabije sprawców tragedii. Czeka, kiedy wyjdą na wolność. - Nie popuszczę tego, przyrzekłem dzieciom, że pomszczę ich śmierć. Zrobię to samo, co oni zrobili moim dzieciom. Wywiozę do lasu i podpalę – mówi zrozpaczony ojciec. Gliwicki sąd nie skazał mężczyzn za zabójstwo, czego chciała prokuratura, lecz tylko za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla wielu osób ze skutkiem śmiertelnym. Dla prokuratury decyzja sądu jest zupełnie niezrozumiała. Według niej nie może być najmniejszej wątpliwości, że podpalacze szli nie tylko po to by podpalić. Szli, by zabić. A ich tłumaczenie, że podpalili dla żartu jeszcze bardziej ich obciąża. - Pukali wcześniej, wiedzieli, że śpią tam rodzice i trójka dzieci. Wiedzieli jak wyposażone jest mieszkanie. A zatem godzili się z tym, że ten pożar spowoduje śmierć. Zobaczyli, że się pali i odeszli – mówi prokurator Wanda Dębska–Smetana z Prokuratury Rejonowej w Rudzie Śląskiej. Państwo Nitkowie stracili dwoje dzieci. Przy życiu trzyma ich syn, którego udało się uratować z pożaru. Nie mogą zrozumieć wyroku sądu. Dal nich jedyną karą dla podpalaczy jest ich śmierć. - Czekam jak wyjdą, ja mam dużo czasu. Ząb za ząb, śmierć za śmierć – odpowiada Mirosław Nitka.

podziel się:

Pozostałe wiadomości